Posłowie PO i PSL zadeklarowali poparcie swoich klubów dla rządowego projektu ustawy o grach hazardowych. Zdania opozycji są podzielone: Lewica jest zdecydowanie przeciw; PiS uważa, że proponowane rozwiązania powinny być bardziej restrykcyjne.
W Sejmie trwa drugie czytanie projektu ustawy o grach hazardowych.
Krystyna Skowrońska z PO przypomniała, że obecnie działalność hazardowa regulowana jest ustawą z 1992 r., wiele razy nowelizowaną, ale nigdy kompleksowo. Według niej aktualne przepisy nie są dostosowane do zmieniających się warunków rynku. Zwróciła uwagę, że automaty o niskich wygranych pojawiły się niemal we wszystkich barach, "z wyjątkiem barów mlecznych", w pubach i na stacjach benzynowych. "Mieliśmy do czynienia z hazardem ulicznym" - powiedziała.
Odnosząc się do wątpliwości związanych z tempem prac nad zmianami, przypomniała, że w roku 2004 zmiany w prawie celnym liczące ok. 1080 artykułów zajęły Sejmowi i Senatowi 10 dni, a komisja finansów pracowała nad nimi kilka godzin. "Nikt nie podnosił, że to rozwiązanie niekonstytucyjne. (...) Myślę, że wątpliwości Biura Analiz Sejmowych zostały rozwiane. Nie pracowaliśmy na żadnej komisji z takim składem ekspertów" - zapewniła Skowrońska.
Henryk Kowalczyk z PiS mówił, że z ekspertyz Biura wynika, iż po wejściu w życie zmian nielegalna działalność hazardowa będzie bardziej opłacalna niż legalna. "Otwiera się furtkę, by nie legalizować. Jeżeli zostaniemy przyłapani to zapłacimy karę, która będzie nieporównywalnie mniejsza od uzyskiwanych korzyści" - powiedział Kowalczyk.
Zwrócił uwagę na wątpliwości związane z zakazem reklamy hazardu. Według niego nie wiadomo, czy sprzedaż kart do gry w kioskach będzie nielegalną reklamą, czy nie. "Prawo powinno być jednoznaczne i jednolite, ale pośpiech powoduje, że prawo to nie jest zrobione porządnie" - ocenił.
Kowalczyk skrytykował rozwiązanie, zgodnie z którym ograniczenia w działalności hazardowej mają zająć kilka lat. Zapowiedział też, że złoży poprawki przewidujące "wyrównania podatkowe", bo prywatne firmy hazardowe płacą znacznie niższe podatki od państwowego Totalizatora Sportowego. "Spróbujmy objąć monopolem państwowym branże, które przynoszą rzeczywisty dochód" - zaapelował.
Anita Błochowiak z Lewicy powiedziała, że opinia jej ugrupowania na temat tego projektu może być tylko negatywna. Oceniła, że jest to regulacja "populistyczna i w wielu fragmentach śmieszna". Jej zdaniem zapisy projektu świadczą o tym, że karane może być stawianie pasjansa czy gra w scrabble. Posłanka zarzuciła koalicji PO i PSL ułomność i hipokryzję. Według niej 20 tys. automatów z 46 tys. działających uruchomiono w ciągu dwóch lat rządów obecnej koalicji.
Błochowiak powiedziała, że są opinie, iż projekt w wielu miejscach jest niezgodny z konstytucją. "Firmy z branży hazardowej już zapowiadają, iż złożą wniosek do Trybunału Konstytucyjnego. Z czym się to wiąże? Z tym, że ta ustawa niestety wkrótce może się okazać ustawą nieobowiązującą w znacznej części. Niestety jest problem, że te firmy mogą wystąpić o odszkodowania, które wszyscy, jako podatnicy, z budżetu będziemy musieli pokryć" - powiedziała.
"Zgody na poparcie tej ustawy przez Lewicę nie ma, ale jest zgoda na to, by nie słowami, ale czynami wreszcie rząd faktycznie zajął się problemem i nielegalnymi precedensami, które dzisiaj mają miejsce w myśl także surowej, obowiązującej ustawy" - powiedziała Błochowiak.
Poseł Edward Wojtas z PSL powiedział, że opozycja ma prawo krytykować zaproponowane rozwiązania i wytykać niedociągnięcia, ale zarzucił jej bagatelizowanie kwestii uzależnienia od hazardu. "Powoduje depresje i liczne problemy psychiczne" - powiedział. Zwrócił uwagę, że 80 proc. wszystkich chorób ma swoje podłoże w stanach psychicznych. Poinformował, że w ciągu pięciu lat liczba uzależnionych od hazardu potroiła się.
Zaznaczył, że projekt znacznie podnosi podatki, zakazuje wstępu do ośrodków gier niepełnoletnim, ogranicza reklamę, co wpłynie na ograniczenie hazardu. "To świadczy o tym, że koalicja chce rozwiązać problem" - powiedział. Wojtas dodał, że ze względu na konstytucyjną ochronę praw nabytych firm nie można pozbawić wydanych zezwoleń na działalność. "W ocenie mojego klubu zaproponowane rozwiązania są uzasadnione i będziemy głosować za ich przyjęciem" - podsumował.
Poseł Lucjan Karasiewicz z koła Polska Plus przypomniał, że projekt poselski nowelizacji ustawy i grach i zakładach wzajemnych także zakładał wygaszanie pozwoleń na automaty. "Decyzja, żeby wygasić pozwolenia na automaty w ciągu roku, spowodowałaby uzasadnione roszczenia podmiotów, które takie pozwolenie posiadają" - uzasadniał. "Zobaczyliśmy ważny problem społeczny w momencie, kiedy dotknął on klasę polityczną. (...) My uważamy, że hazard jest niedobry z samej definicji, bez względu na to, czy jest prowadzony przez firmy prywatne, czy monopol państwowy" - dodał.
Według Karasiewicza ostatnie zdanie w debacie nad projektem będzie miał Trybunał Konstytucyjny. "Będziemy głosować za tą ustawą, bo mamy nadzieję, że rząd weźmie za nią pełną odpowiedzialność polityczną i prawną. Mamy nadzieję, że nie zostanie skutecznie wzruszona przed TK (...) Nie chcemy, by Polska przegrała przed TK ze środowiskiem jednorękich bandytów" - dodał.
Według Marka Borowskiego z SDPL nie ma dyskusji nad tym, czy należy zlikwidować hazard uliczny, bo w tej kwestii wszystkie kluby i koła poselskie są zgodne. Problem leży w trybie prac i przewidywanych środkach. "Nie mogę zaaprobować faktu, że ustawa, która nie ma charakteru pilności co do większości postanowień, jest procedowana w takim trybie, w ciągu jednego dnia" - powiedział.
"Tryb opracowania ustawy był fatalny i na to zgody być nie może. Ale nie będziemy przeciw tej ustawie" - dodał Borowski.
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.