O sporym pechu może mówić polski arbiter bokserski Leszek Jankowiak, który miał sędziować jedną z walk na gali w Medellin. Do pojedynku ostatecznie nie doszło, bowiem... zapadł się ring.
"To niesamowita historia. Po zakończeniu pojedynku poprzedzającego ten, który miałem prowadzić, chyba ze 30 ludzi cieszyło się w ringu ze zwycięstwa lokalnego pięściarza. Każdy chciał zrobić sobie zdjęcie z triumfatorem. Tymczasem wygięła się stalowa konstrukcja i połowa ringu się zapadła" - poinformował PAP Jankowiak.
"Organizatorzy próbowali go naprawić, jednak bezskutecznie. Niestety, dwie ostatnie potyczki zostały odwołane, dlatego jestem bardzo rozczarowany" - dodał przewodniczący komisji sędziowskiego Wydziału Boksu Zawodowego PZB.
W Kolumbii jedną z wcześniejszych walk na punkty oceniał Grzegorz Molenda. Gala została zorganizowana przy okazji kongresu jednej z największych federacji na świecie - WBA. Obecny jest na niej m.in. promotor Krzysztofa Włodarczyka i Rafała Jackiewicza - Andrzej Wasilewski.
Nowe pojawienie się wirusa i stan epidemii ogłoszono w zeszłym tygodniu.
Kontrakty z NFZ wystarczają tylko na pokrycie podstawowych kosztów - zwraca uwagę organizacja.
8-letni Roman Oleksiw doznał oparzeń czwartego stopnia blisko połowy ciała.