Nigeria złożyła oficjalny protest przeciwko RPA z powodu ataków na nigeryjskich imigrantów w tym kraju oraz wezwała Unię Afrykańską, by interweniowała i zapobiegła kolejnym aktom przemocy.
Do rozruchów i ataków przeciwko mieszkającym w Południowej Afryce Nigeryjczykom doszło podczas weekendu w Atteridgeville na zachodnich przedmieściach stołecznej Pretorii. Południowoafrykańska policja podała, że napastnicy splądrowali lub puścili z dymem co najmniej 20 sklepów i budynków, ale wyjaśniła, że dopiero sprawdza, czy należały one do imigrantów i czy to oni byli celem ataków. Po trwających od soboty zamieszkach we wtorek w Atteridgeville panował spokój, ale przedstawiciele nigeryjskiej diaspory w Pretorii spodziewają się kolejnych ataków. Przewodniczący nigeryjskiej diaspory w RPA Ikechukwu Anyene poinformował, że jego rodacy w Pretorii otrzymują anonimowe telefony z pogróżkami lub żądaniami haraczu za ochronę podczas kolejnych ataków, planowanych rzekomo na środę i czwartek.
Na wieść o atakach na Nigeryjczyków pod Pretorią, nigeryjskie ministerstwo spraw zagranicznych wezwało ambasadora RPA w Abudży i wręczyło mu oficjalny protest, a doradczyni prezydenta Nigerii ds. polityki zagranicznej Abike Dabiri-Erewa wezwała Unię Afrykańską, by interweniowała w Pretorii w obronie imigrantów z Nigerii i innych krajów Afryki. Dabiri-Erewa stwierdziła, że południowoafrykańskie władze nie panują nad sytuacją w kraju i że w ostatnich dwóch latach z powodu pogromów, a także brutalności policji zginęło w RPA co najmniej 116 obywateli Nigerii.
Ataki na Nigeryjczyków w Atteridgeville to kolejne pogromy afrykańskich imigrantów, do jakich w ostatnich latach regularnie dochodzi w RPA. W 2008 r. zginęło w nich 67 osób, a tysiące straciło sklepy i domy. W 2015 r. do ataków przeciwko cudzoziemców doszło dwukrotnie - w styczniu i kwietniu. Zginęło w nich siedmiu Nigeryjczyków, a kolejne tysiące imigrantów straciły dach nad głową. Protestując przeciwko biernej jej zdaniem postawie władz RPA, Abudża odwołała z Pretorii swojego ambasadora. Szacuje się, że w 50-milionowej Republice Południowej Afryki, najbogatszym kraju kontynentu, żyje około 5 mln imigrantów z innych państw Czarnego Lądu. Ogromna większość z nich przebywa w RPA nielegalnie. Według niektórych statystyk samych imigrantów z sąsiedniego Zimbabwe może być ok. 5 mln. Poza Zimbabweńczykami najliczniejszą, około milionową grupę imigrantów stanowią przybysze z Nigerii, najludniejszego kraju Afryki, rywalizującego od lat z RPA o miano kontynentalnego mocarstwa. Poza nimi w RPA żyją liczni imigranci z Malawi, Mozambiku, Konga czy Somalii.
Fale imigrantów zaczęły napływać do RPA po 1994 r., gdy w wyniku pierwszych wolnych wyborów upadł tam rasistowski porządek apartheidu, a władzę przejęli przywódcy czarnoskórej większości, wspieranej przez długie lata przez resztę Afryki w walce z kolejnymi białymi rządami. Większość przybyszów przyjeżdżała za chlebem, ale wielu chroniło się w dostatniej i uchodzącej za demokratyczną RPA także przed tyraniami i wojnami w swoich ojczyznach. Wrogość miejscowych do przybyszów pojawiła się wraz z niepowodzeniami południowoafrykańskiej transformacji od apartheidu do demokracji. Beneficjentami jej stała się wyłącznie czarnoskóra klasa średnia, a także elita ruchu wyzwoleńczego, która przejąwszy władzę polityczną, wykorzystała ją dla własnego uwłaszczenia. Kłopoty gospodarcze towarzyszące transformacji spadły natomiast na czarną biedotę, która najbardziej cierpiała także w czasach apartheidu.
Dwadzieścia lat po upadku apartheidu RPA należy do państw świata o najgłębszych nierównościach społecznych; bezrobocie jest wysokie, a gospodarka przeżywa coraz większe kłopoty. Zawiedzione nadzieje na odmianę losu po upadku apartheidu sprawiły, że już pod koniec lat 90. czarnoskóra biedota w RPA z coraz większą niechęcią odnosiła się do imigrantów. Miejscowi zarzucali przybyszom, że ustępując im kwalifikacjami (skutek apartheidu), przegrywają z nimi rywalizację o miejsca pracy. Dodatkowo przyjezdni godzili się pracować w RPA za niższe niż tubylcy stawki. Miejscowi zrzucali też na imigrantów odpowiedzialność za falę narkomanii, prostytucji i szalejącą przestępczość.Wobec kłopotów gospodarczych RPA, pogarszanych przez fatalne przywództwo prezydenta Jacoba Zumy, korupcję i arogancję jego urzędników, w południowoafrykańskich gazetach coraz częściej pojawiają się ostrzeżenia, że walcząc o zachowanie absolutnej dotąd władzy, przywódcy rządzącego od 1994 r. Afrykańskiego Kongresu Narodowego mogą próbować coraz chętniej sięgać po hasła populizmu i ksenofobii.
FOMO - lęk, że będąc offline coś przeoczymy - to problem, z którym mierzymy się także w święta
W ostatnich latach nastawienie Turków do Syryjczyków znacznie się pogorszyło.
... bo Libia od lat zakazuje wszelkich kontaktów z '"syjonistami".
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.