W diecezji opolskiej przez kilka dni przebywał bp Józef Roszyński, ordynariusz diecezji Wewak na północnym wybrzeżu Papui-Nowej Gwinei.
Choć pochodzi z Warmii, od prawie 30 lat jest zaprzyjaźniony z ks. Krzysztofem Korgelem i parafiami, w których on duszpasterzuje - przedtem w Żywocicach, a obecnie w Obrowcu. W czasie tegorocznego pobytu w Polsce gość z Papui-Nowej Gwinei (PNG) przez kilka dni przebywał w naszej diecezji.
Spotkał się m.in. z biskupem opolskim Andrzejem Czają, ponieważ chęć wyjazdu na misje do PNG wyraziło dwóch księży naszej diecezji - ks. Janusz Sobiś i ks. Marek Sobotta. Obydwaj uzyskali już zgodę biskupa na wyjazd. Jesienią rozpoczną roczny kurs w Centrum Formacji Misyjnej w Warszawie, a potem polecą na wyspę na drugim końcu świata.
Bp Józef Roszyński jest misjonarzem werbistą. W PNG żyje i pracuje już od 25 lat. Od dwóch lat jest biskupem diecezji Wewak. To północne wybrzeże PNG. Pierwsi misjonarze stanęli tam 106 lat temu. Obecnie w tej diecezji, największej w PNG, jest ponad 300 tysięcy katolików w 48 parafiach.
30 księży - w tym 25 diecezjalnych, pochodzących z PNG, obsługuje duszpastersko ogromny teren, z niezwykle trudno dostępnymi osadami i wioskami położonymi w dorzeczu rzeki Sepik i na wyspach na morzu.
Bp Roszyński mówi, że jest innym człowiekiem niż ten, który 25 lat temu poleciał na PNG.
- Zmienili mnie przede wszystkim ci ludzie. Ich pojęcie wartości oraz podejście do życia i wiary. Ich poczucie wspólnoty i wrażliwość na drugiego człowieka. Można powiedzieć, że tego się od nich nauczyłem. I wciąż się uczę - mówi biskup diecezji Wewak. Ludzie pomagają sobie wzajemnie w każdej sytuacji.
- Bo tam nie ma żadnych serwisów, służb publicznych etc. Więc jak na przykład stoję na drodze z zepsutym samochodem, to od razu zatrzymuje się ktoś i pyta, czy można pomóc. I zatrzymuje następnego, bo np. potrzebny jest klucz, którego on nie ma. I pomaga naprawiać, mimo że ma na pace 15 ludzi. Nie patrzą, że zmarnują czas. Są wręcz szczęśliwi, że mogą pomóc – opowiada.
Archiwum ks. Marka Sobotty Bp Roszyński z dwoma księżmi diecezji opolskiej, którzy przygotowują się do wyjazdu na Papuę-Nową Gwineę - ks. Januszem Sobisiem (z prawej) i ks. Markiem Sobottą (z lewej)
Życie w PNG płynie inaczej m.in. z powodu klimatu. - Tam jest tak gorąco i wilgotno jak w szklarni po podlaniu w najgorętszy dzień - mówi.
Mówi się, że Kościół, który przyszedł tam ledwie sto lat temu, a do niektórych trudno dostępnych rejonów górskich jeszcze kilkadziesiąt lat później, „złamał strzały i łuki”, tzn. przyczynił się do zaprzestania walk między poszczególnymi szczepami Papuasów.
- W naturze trzeba przeżyć. W trudnym do życia środowisku inni są wrogami, konkurentami w walce o żywność, o ziemię. Szczepy były od siebie odizolowane i mówiły ponad 800 różnymi językami. Odrębny język był im potrzeby do zachowania sekretów i tajemnic przed wrogami. Ale były wśród nich nasiona chrześcijaństwa. W obrębie swojej wspólnoty przestrzegali zasad dekalogu, np: nie wolno zabić człowieka swojego klanu, nie wolno cudzołożyć we własnym klanie, nie wolno kraść. Ale sąsiadowi-wrogowi - wręcz należy ukraść czy nawet zabić, bo się go w ten sposób osłabia - tłumaczy bp Roszyński.
- Dzięki temu, że w ich plemiennych wierzeniach było już wiele wartości zawartych w Ewangelii, przyjęli oni nauczanie Kościoła i misjonarzy naturalnie. A jednocześnie dzięki chrześcijaństwu uświadomili sobie, że granice klanu się poszerzają - nie dotyczą tylko ich grupy językowej. Zobaczyli, że chrześcijanami są także te szczepy, które mówią innymi językami. Dzisiaj chrześcijaństwo na PNG steruje życiem ludzi. Nie przeszkadza temu nawet fakt, że jest wielu protestantów, że są też liczne, aktywne sekty. Ale wszyscy wiedzą, że są chrześcijanami, modlą się do tego samego Boga - mówi bp Józef Roszyński.
PS Biskup Wewak cieszy się z każdej pomocy, nawet z papieru firmowego czy wizytówek, które wydrukowała mu jedna z naszych firm. Pilną potrzebą diecezji jest wymiana silników do łodzi motorowych, którymi misjonarze docierają w dorzecze Sepik i na morze. Chętni do pomocy mogą się skontaktować przez FB, @diocese.wewak
Więcej o życiu Papuasów w opowieści ich biskupa w „Gościu Opolskim” nr 22/4 czerwca.
A tutaj można zobaczyć m.in. jak biskup Roszyński witany jest przez wiernych w swojej diecezji i jak do nich dopływa na łodzi.
Zdzislaw Mlak
Bp Big Joe visits Timbunke
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.