Pod wczorajszym komentarzem ks. Artura napisałam: nie potrafię, boję się. Faktycznie, nie potrafię. Jaki więc z tego wniosek?
Czy to nie jest dobro: nakarmić głodnych, cierpiących pocieszyć, nagich przyodziać? A skoro czynią dobro: czemu ich krytykować? Po co wynajdować słabe punkty i niezbyt szlachetne intencje? Czy lepiej by było, by nie podjęli takiego wysiłku?
Nie jesteśmy przecież w stanie naprawić całego zła, które istnieje na świecie. Naprawiamy to, co jest w naszym zasięgu. Czasem wystarczy jedna decyzja, jak pewnego dyrektora izby przyjęć, który zdecydował, że ludzi na mróz wyrzucać nie można. Skutek: co noc kilku, zwykle nie do końca trzeźwych bezdomnych nocowało, miało szansę się umyć i wychodziło w nowym (bez robactwa) ubraniu. Nie angażował się osobiście, ale czy jego decyzja, która mogła być motywowana również religijnie (był katolikiem, spotykałam go z rodziną w kościele), nie przynosiła dobra? Czy to, co robię, na co mnie stać, to zbyt mało?
To pytanie należy jednak zadać inaczej: czego nie robię? Komu nie pomogłem/ nie pomogłam, choć stanął na mojej drodze?
Chrześcijanin to nie jest „porządny” czy „dobry człowiek” w potocznym znaczeniu. To nie wystarczy. Chrześcijanin to ktoś, kto miłuje swojego bliźniego. A miarą miłości do drugiego człowieka nie jest wielkość pomocy, ale to, jak bardzo pozwalamy innym zakłócić swoje życie: codzienność, plany, budżet… Ile potrafimy oddać nie z tego, co zbywa, ale z tego, czego brak powoduje dyskomfort?
Moralizuję. Pod wczorajszym komentarzem ks. Artura napisałam: nie potrafię, boję się. Faktycznie, nie potrafię. Jaki więc z tego wniosek?
Nie chodzi o to, by się zmuszać do takich czy innych nieroztropnych decyzji. W końcu trzeba powiedzieć wprost: zaproszenie bezdomnego do domu po ludzku jest dowodem braku roztropności, żeby nie powiedzieć głupoty, a obawa nie jest nieuzasadniona. Po co więc pisać takie komentarze?
Być może po to, by zwrócić uwagę na kogoś kto zaczepia na ulicy, puka do drzwi lub nocuje na klatce schodowej (nawet jeśli ją przy okazji zanieczyszcza). Być może po to, by nie domagać się głośno jego wyrzucenia na mróz. A być może po to, by zastanowić się, jak spędza Wigilię samotna sąsiadka. Czy na pewno ma rodzinę, która ją zaprosi (o teściowej już nie wspominam…)?
Nie wystarczy być „dobrym człowiekiem”. Trzeba jeszcze kochać. Z okazji nadchodzących Świąt życzę nam wszystkim, byśmy wiedzieli, że jesteśmy kochani i potrafili kochać. Miarą Tego, który już za chwilę się narodzi. Tego, który – jak napisał święty Paweł – dla pogan jest głupstwem.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.