Dialog jest konieczny. Ale rozmowa przyniesie najwięcej dobra, jeśli będą rozmawiali ludzie wyraziści. Przekonani o swojej wierze i żyjący nią na co dzień.
„Celem dialogu międzyreligijnego jest lepsze poznanie się, wzajemne poszanowanie i wzbogacenie własnej tożsamości” – powiedział ks. Norbert Hofmann SDB, sekretarz watykańskiej Komisji do spraw Dialogu z Judaizmem przed obchodzonym 17 stycznia w Kościele katolickim Dniem Judaizmu.
Zdanie warte zauważenia. Coraz częściej można usłyszeć pytanie o sens dialogu i próby przeciwstawiania go głoszeniu. Tymczasem te sfery nie są ani odrębne, ani – tym bardziej – sprzeczne.
Dialog jest potrzebny, byśmy się mogli lepiej poznać. Dialog jest warunkiem pokoju, bo nieznajomość drugiego budzi lęk i jest najlepszą pożywką dla negatywnych stereotypów. Dialog jest potrzebny, gdyż jest wyrazem wzajemnego szacunku. Brak chęci do rozmowy z człowiekiem obok bywa wyrazem pogardy i często jest tak odbierany. Dialog w końcu przynosi dobro, gdyż wzbogaca obie strony. Jest – lub przynajmniej może być - wzajemną wymianą dóbr duchowych. Nie ma takiego człowieka, który nie mógłby w kontakcie z drugim zyskać i nie ma takiego, który nie ma nic do ofiarowania. Każdy jest wart wysłuchania, każdy jest cenny.
Ale dialog nie wystarczy. Albo raczej: dialog musi być też płaszczyzną głoszenia. Nie może pomijać sfer trudnych i konfliktowych. Można o nich nie mówić wprost, ale dialog zawsze oznacza spotkanie, a Boga głosi się nie tylko słowami. Boga głosi się życiem, postawą, ale także takimi drobiazgami jak organizacja przestrzeni.
Nowy budynek dla gości, przy klasztorze. Kaplica? W tym budynku nie ma (w starym jest). Jest za to pomieszczenie do modlitwy. Sala z krzesłami, w centrum z sufitu zwisa ikona Madonny z Dzieciątkiem. Brakuje… krzyża.
Można powiedzieć: drobiazg bez znaczenia. A jednak wydaje mi się, że ta sala wyraża coś, co pojawia się czasem w naszej postawie w dialogu. Wszystkim ma być dobrze, rozmówcy mają się odnaleźć, więc usuniemy to co mogłoby urażać. W przestrzeni neutralnej - zgoda. Ale jeśli ktoś wchodzi do mojego domu, nie może oczekiwać, że zdejmę ze ściany krzyż. Być może będzie kogoś urażał - trudno. To problem tego człowieka, który nie potrafi przyjąć do wiadomości mojej wiary.
Jeśli nie potrafi się na to zgodzić, spotkajmy się na zewnątrz.
Dialog jest konieczny. Ale rozmowa przyniesie najwięcej dobra, jeśli będą rozmawiali ludzie wyraziści. Przekonani o swojej wierze, i żyjący nią na codzień. Potrafiący spokojnie domagać się szacunku dla siebie i swojej wiary, ale i okazujący innym taki sam szacunek, jaki chcieliby dostać.
To nie jest problem tylko dialogu międzyreligijnego czy ekumenicznego. To jest problem każdego dialogu.
Apostolstwo nie musi - nie może - być agresywne. To źle świadczy o apostole. Apostolstwo musi być skierowane do konkretnego człowieka, a zatem oparte na dialogu, który pozwoli go poznać (choć oczywiście nie każdy dialog musi być do niego okazją, przynajmniej wprost). Ale tez sensowny dialog wymaga, żeby rozmawiający potrafili głosić to, czym żyją.
Takiej postawy nam wszystkim potrzeba najbardziej.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
FOMO - lęk, że będąc offline coś przeoczymy - to problem, z którym mierzymy się także w święta
W ostatnich latach nastawienie Turków do Syryjczyków znacznie się pogorszyło.
... bo Libia od lat zakazuje wszelkich kontaktów z '"syjonistami".
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.