Zmarłego wczoraj ks. Marka Leśniaka wspominają jego współpracownicy z Arcybractwa Miłosierdzia i Sekcji Rejestracji KO ŚDM Kraków 2016.
- Marek we wszystko, co robił, mocno się angażował i w tym wszystkim najbardziej liczył się dla niego drugi człowiek. Miał genialne pomysły i dbał o dobre relacje z tymi, których spotykał na swojej drodze. Każdemu życzę takiego szefa - mówi ks. Andrzej Wołpiuk, który ks. Leśniaka poznał w 1990 r., gdy przyszedł do krakowskiego WSD.
- Marek był ode mnie kilka lat starszy i wprowadzał mnie w seminaryjną rzeczywistość. Święcenia przyjął w 1993 r., a ja w roku 1996. Potem jednak cały czas mieliśmy kontakt dzięki wspólnym znajomym, Rycerzom Kolumba, dziełom, w których oboje byliśmy zaangażowani, i poprzez pracę w Komitecie Organizacyjnym Światowych Dni Młodzieży Kraków 2016. Przez te wszystkie lata przyjaźniliśmy się. Trzeba powiedzieć, że Marek był bardzo ciepłym człowiekiem - opowiada ks. Wołpiuk.
Podkreśla też, że w Sekcji Rejestracji Komitetu Organizacyjnego Światowych Dni Młodzieży Kraków 2016, w której oboje pracowali, ks. Marek dał się poznać jako człowiek, który dla każdego był serdeczny. - Gdy przychodził do naszego pokoju w KO ŚDM, z każdym się witał i to w jego ojczystym języku, bo znał dobrze kilka języków. Był zawsze pogodny i uśmiechnięty, a gdy miał coś załatwić, mówił: "Poczekajcie, zaraz do was przyjdę, tylko to zaniosę, gdzie trzeba" - wspomina ks. Andrzej i dodaje, że nawet jeśli sytuacja była nerwowa, to ks. Leśniak rozładowywał ją swoim spokojem i uśmiechem.
Ks. Jarosław Chlebda, który również pracował w tej sekcji, a z ks. Markiem współpracował także w parafii św. Floriana, mówi z kolei, że w tym, czym ks. Leśniak zajmował się na co dzień, na pierwszym miejscu był Bóg i Kościół oraz jego sprawy, a zaraz potem drugi człowiek.
- Nasza sekcja w KO ŚDM zawsze była najlepiej zaopatrzona, a ks. Marek sam wiele rzeczy organizował i za nie płacił, także za to, żeby w jeden dzień w tygodniu wspólnie iść na obiad - na pizzę, pierogi… To były nasze "obiady czwartkowe". Ciągle też chciał coś załatwić, komuś pomóc i takie miał plany na przyszłość. Żył w biegu i Bóg go w tym biegu zatrzymał, by zabrać do siebie… - zauważa ks. Chlebda.
Anna Chmura, która w KO ŚDM pracowała w departamencie komunikacji, dodaje, że ks. Marek bardzo dbał też o integrację w komitecie i często zabierał współpracowników na śniadanie.
Przemysław Bednarz ks. Leśniaka znał poprzez działalność Rycerzy Kolumba, z którymi zmarły kapłan był związany od 11 lat. Podczas przygotowań do ŚDM współpracował z nim także w sekcji rejestracji.
- Przyjaźniliśmy się i był mi bliskim człowiekiem. Jego śmiercią jestem bardzo zaskoczony, ale widać Bóg miał wobec niego jakieś plany i chciał, żeby ks. Marek dalej wszystko załatwiał w niebie tak, jak to robił na ziemi - mówi. Zaznacza, że ks. Leśniak nie tylko sam był świetnym organizatorem, ale też pomagał innym osiągać wielkie rzeczy.
- Wiele razy doświadczyłem jego pomocy, a szczególnie wtedy, gdy byłem bezrobotny i szukałem pracy. To on wtedy stanął na mojej drodze - wspomina i przypomina, że ks. Markowi zależało także na młodym pokoleniu, któremu pomagał, pracując w Fundacji św. Jana Kantego fundującej ubogiej młodzieży stypendia, by umożliwić jej dalszą naukę.
- Marek był człowiekiem niezwykłym, ale to za mało powiedziane. Był niestandardowy i odważny w głoszeniu pozytywnych rzeczy. Tam, gdzie ludzie szukają dziś problemów, on szukał dobra i mówił: "Jednym słowem - jest dobrze. A w dwóch słowach: bardzo dobrze" - opowiada Starszy Brat Arcybractwa Miłosierdzia, w którym ks. Leśniak był prokuratorem, czyli skarbnikiem.
- Był bardzo elokwentnym i dobrym rozmówcą - można było długo rozmawiać z nim na różne tematy i wtedy wiele spraw się konstruktywnie rozwiązywało. Umiał też otworzyć człowieka małomównego, a ja taki jestem. Co więcej, budował wzajemne zaufanie, a decyzje podejmował na podstawie wcześniejszych rozmów - dodaje Starszy Brat i wspomina wczorajszy dzień, który - w dużej części - spędził z ks. Leśniakiem.
- Najpierw mieliśmy w Arcybractwie czterogodzinny zarząd, po którym Marek był bardzo zmęczony. Poszliśmy jeszcze jednak do banku, gdzie złożył swój ostatni podpis, a następnie do kurii. Po południu pojechaliśmy jeszcze na Salwator, gdzie załatwialiśmy sprawę, poprzez którą pomagaliśmy jednemu z naszych współbraci. Tam, u proboszcza, nieco odżył, bo upał dawał mu się we znaki. W końcu ja wsiadłem do auta, a on na swój rower, ale do celu już nie dojechał... Rozległego zawału doznał na Plantach - opowiada i dodaje, nie kryjąc wzruszenia, że ks. Marek był dla niego jak wspaniały brat, jakiego nigdy nie miał.
Ks. Marek Leśniak zmarł 1 sierpnia w wieku 49 lat i 24 lat kapłaństwa. Uroczystości pogrzebowe odbędą się 7 i 8 sierpnia. Rozpoczną się w poniedziałek o godz. 15 w kościele Matki Bożej Królowej Polski w Krakowie-Bieńczycach (Arka Pana). We wtorek o godz. 10 nastąpi wprowadzenie trumny z ciałem do bazyliki św. Floriana, gdzie odmówiony zostanie Różaniec. O godz. 11 odbędzie się Msza św. pogrzebowa, po której nastąpi złożenie ciała w krypcie kolegiackiej. Zmarły kapłan od 10 lat był duszpasterzem w bazylice św. Floriana w Krakowie, a od 2013 r. Kanonikiem Kapituły Kolegiackiej przy tej bazylice.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
"Franciszek jest przytomny, ale bardziej cierpiał niż poprzedniego dnia."
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Osoby zatrudnione za granicą otrzymały 30 dni na powrót do Ameryki na koszt rządu.