Istnieje realne zagrożenie, że islamscy fundamentaliści z Boko Haram będą chcieli wykorzystać okres wielkanocny do przeprowadzenia zamachów na chrześcijan.
Stąd też wokół kościołów znacząco zaostrzono środki bezpieczeństwa. Mowa o północnym Kamerunie, którego tereny graniczą z Nigerią i Czadem, krajami w których islamiści organizują swe krwawe działania.
„Grabieże i zabójstwa są u nas na porządku dziennym” – mówi brat Fabio Mussi, odpowiadający za Caritas w kameruńskiej diecezji Yagoua. Wskazuje on, że gdyby nie działania Kościoła na tym terenie to dziesiątki tysięcy uchodźców nie otrzymałoby podstawowej pomocy żywnościowej i medycznej. W obozach brakuje przede wszystkim wody i to jest na chwilę obecną najpilniejsze wyzwanie, któremu stawia czoła Caritas.
Problemem jest też rosnąca liczba dzieci, które z powodu braku bezpieczeństwa nie chodzą do szkoły. W 2015 r. roku na tym przygranicznym terenie zamknięto 170 państwowych szkół i tylko 37 z nich zostało ponownie otwartych. Placówki katolickie działają nieprzerwanie, jednak nie są w stanie przyjąć wszystkich potrzebujących dzieci. Kościół stara się rozbudowywać ośrodki, jednak nie posiada wystarczających funduszy.
Strona cywilna domagała się kary śmierci dla wszystkich oskarżonych.
Dyrektor UNAIDS zauważył, że do 2029 r. liczba nowych infekcji może osiągnąć 8,7 mln.
W Dar es Salaam w Tanzanii spotkali się przywódcy krajów Afryki Wschodniej.