Niemal czterech na pięciu ludzi na świecie uważa, że dostęp do internetu jest podstawowym prawem człowieka - świadczą wyniki sondażu przeprowadzonego dla BBC World Service w 26 krajach. Ich wyniki omawia portal BBC News.
Ogółem 79 proc. ankietowanych, niezależnie od tego, czy mieli dostęp do internetu czy nie, powiedziało, że stanowczo lub w pewnym stopniu zgadzają się z określeniem go jako podstawowego prawa. W krajach takich jak Meksyk, Brazylia i Turcja idea ta znalazła najwięcej zwolenników.
W Turcji ponad 90 proc. badanych - najwięcej spośród krajów europejskich - stwierdziło, że dostęp do internetu jest fundamentalnym prawem. Na pierwszym miejscu pod tym względem na świecie znalazła się Korea Południowa (96 proc. poparcia), która jest też numerem 1, jeśli chodzi o dostęp do internetu. Badanie ujawniło też, że istnieją podzielone zdania w sprawie kontrolowania pewnych aspektów sieci przez rząd. Internauci w Korei Płd. i Nigerii stanowczo uznali, że władze nie powinny włączać się w regulacje dotyczące internetu. W Chinach i wielu krajach europejskich większość ankietowanych była przeciwnego zdania. Na przykład, 55 proc. Brytyjczyków uważa, że pewne regulacje rządowe powinny istnieć.
Badanie zarazem pokazuje, że internet staje się coraz ważniejszą sferą życia ludzi. W Japonii, Meksyku i Rosji około trzech czwartych respondentów powiedziało, że nie mogłoby sobie bez niego poradzić.
Niemal czterech na pięciu użytkowników internetu uznało, że ma dzięki sieci więcej wolności. Jednocześnie wielu z nich zauważa powody do niepokoju. Oszustwa, łatwość dostępu do materiałów o treści wyzywającej lub pełnej przemocy, a także obawy o zachowanie prywatności - to najczęściej wymieniane zagrożenia.
Sondaż wśród 27 tys. dorosłych osób przeprowadziła firma GlobeScan.
Celem ataku miał być czołowy dowódca Hezbollahu Mohammed Haidar.
Wyniki piątkowych prawyborów ogłosił w sobotę podczas Rady Krajowej PO premier Donald Tusk.
Franciszek będzie pierwszym biskupem Rzymu składającym wizytę na tej francuskiej wyspie.
- ocenił w najnowszej analizie amerykański think tank Instytut Studiów nad Wojną (ISW).
Wydarzenie wraca na płytę Starego Rynku po kilkuletniej przerwie spowodowanej remontami.