- Spróbujcie sobie wyobrazić, co czuły dziewczyny w wieku od 14 do 18 lat, które były ładowane na wózek i wiezione na salę operacyjną, nie wiedząc, czy im głowę utną, czy nogę - mówiła dr Wanda Półtawska.
Julia Łamacz z Sosnowca i Ludwika Gołaszewska Siwiak z Opola wygrały IV Ogólnopolski Konkurs Recytatorski "W kręgu poezji i prozy lagrowej więźniarek KL Ravensbrück". Gośćmi honorowymi gali były więźniarki obozów Ravensbrück, Auschwitz oraz w Potulicach, m.in. dr Wanda Półtawska, Kamila Sycz, Irena Cyrankiewicz i Zdzisława Włodarczyk.
Konkurs skierowany jest do uczniów klas VII szkół podstawowych, klas gimnazjalnych i ponadgimnazjalnych. - Tematyka jest bardzo trudna, ale mimo to z roku na rok na eliminacje wojewódzkie zgłasza się coraz więcej chętnych. W zeszłym roku były to 204 osoby, a w tym już 318 - mówi Anna Krzysteczko, zastępca prezydenta miasta Ruda Śląska.
- Biorąc udział w konkursie, uczniowie mierzą się z literaturą faktu. W MCK spotkały się cztery pokolenia, tworzymy most pamięci - mówiła Maria Lorens pomysłodawca konkursu, córka śp. więźniarki KL Ravensbrück Katarzyny Matei.
Finaliści przyjechali do Katowic już w środę, 11 kwietnia. W Przystanku Historia Centrum Edukacyjnym IPN w Katowicach im. H. Sławika uczestniczyli w warsztatach prowadzonych przez historyka IPN oraz Stowarzyszenie Rodzina Więźniarek Niemieckiego Obozu Ravensbrück. Następnego dnia, w rudzkim Domu Kultury, zaprezentowali wiersze lub fragmenty prozy obozowej. Nagrodą dla wszystkich finalistów oraz ich nauczycieli jest wspólny wyjazd do Miejsca Pamięci KL Ravensbrück oraz Berlina, który organizuje katowicki oddział IPN.
Na zakończenie gali uczestnicy wysłuchali wykładu dr Wandy Półtawskiej, byłej więźniarki obozu w Ravensbrück, na której dokonywano operacji pseudomedycznych. - Zabrali sześć dziewcząt - wspomina była więźniarka. - Byłyśmy przekonane, że idziemy na egzekucję. Nikt wcześniej nie mówił o operacjach. Zaprowadzili nas do szpitala. Moja przyjaciółka pytała, co to będzie. "Rozwałka" - odpowiadałyśmy, bo tak wulgarnie nazywało się egzekucję. Nie było "rozwałki", tylko załadowali dziewczyny na wózek i do sali operacyjnej. Wróciły z nogami w gipsie. Tak zaczęły się pierwsze eksperymenty medyczne.
- Spróbujcie sobie wyobrazić, co czuły dziewczyny w wieku od 14 do 18 lat, które najpierw były ładowane na wózek i wiezione na salę operacyjną, nie wiedząc, czy im głowę utną, czy nogę - mówiła dr Półtawska. - To był mój najgorszy dzień podczas tej całej działalności okupacyjnej, który miałam okazję przeżyć. Co może człowiek zrobić człowiekowi.
- To pytanie prześladowało mnie przez cały czas i rozwiązałam je dopiero, gdy studiowałam filozofię antropologii chrześcijańskiej - wspomina Półtawska. - Przez sześćdziesiąt lat nie można było przekazać wiadomości o tym, co się działo w Ravensbrück. Nie było warunków w Polsce. Dlatego dzisiejszy dzień uważam za sukces osobisty, bo wreszcie można spokojnie ludziom opowiedzieć, co się tam działo. Nie po to, żeby się zemścić, ale żeby więcej takich sytuacji w Europie nie było. Chodzi o to, żeby ta prawda o Ravensbrück przeszła do historii.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.