Prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew zapowiedział w poniedziałek, że działania w celu zduszenia terroru i walka z terrorystami w Rosji będą dalej prowadzone bez wahań i do końca.
Na specjalnej naradzie zwołanej w związku z zamachami w moskiewskim metrze, w których zginęło w poniedziałek co najmniej 37 osób, a kilkadziesiąt zostało rannych, Miedwiediew zażądał od resortu spraw wewnętrznych i Federalnej Służby Bezpieczeństwa (FSB) wzmożenia kontroli.
"Jest oczywiste, że akty tego rodzaju są dobrze zaplanowane (...) i mają na celu wywołanie destabilizacji w państwie i społeczeństwie" - ocenił Miedwiediew.
Podkreślił, że trzeba z całą ostrością kontrolować sytuację, w razie potrzeby reagować, podejmować działania operacyjne, nie dopuszczając jednocześnie do naruszania praw obywateli. Miedwiediew zaznaczył, że działania tego rodzaju są znane na świecie, toteż powinien być jasny algorytm - co robić.
Apelując o zaostrzenie kontroli bezpieczeństwa w środkach transportu, Miedwiediew przyznał, że "zapobieganie aktom terroru jest sprawą trudną".
"To, co robiono dotychczas jest, jak widać, niewystarczające" - powiedział.
Zlecił rządowi zajęcie się udzieleniem pomocy rodzinom tych, którzy zginęli lub odnieśli obrażenia w następstwie poniedziałkowych zamachów.
Federalna Służba Bezpieczeństwa podejrzewa, że zamachy samobójcze na dwóch stacjach metra: Łubianka i Park Kultury przeprowadziły dwie kobiety, które - jak powiedział szef FSB Aleksandr Bortnikow - przypuszczalnie pochodziły z Północnego Kaukazu.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.