Byłby to dla nich idealny obraz - uważa wicedyrektor ukraińskiej rządowej agencji kształtowania sytuacji.
Rosjanie bardzo chętnie widzieliby współczesną powtórkę Nocy św. Bartłomieja, podczas której zwolennicy autokefalii ukraińskiej podrzynaliby masowo gardła przedstawicielom Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego (RKP) i zajęliby Ławrę Pieczerską, bo byłby to dla nich idealny obraz. Taki pogląd wyraził wicedyrektor ukraińskiej rządowej agencji kształtowania sytuacji Ołeksij Hołobućkyj w programie telewizyjnym "Wieczór Informacyjny".
Była to jego odpowiedź na pytanie o możliwy przebieg obchodów 1030. rocznicy chrztu Rusi Kijowskiej, zaplanowanych na 27-28 lipca w stolicy Ukrainy.
Analityk zwrócił uwagę, że RKP i Patriarchat Moskiewski to "bojowy religijny oddział rosyjskich służb specjalnych, toteż jeśli spojrzeć na całą sprawę od tej strony, wszystko staje się zrozumiałe". Mówiąc o oczekiwaniach Moskwy, związanych ze zbliżającymi się obchodami, przyznał, że nikt nie może zapewnić, że nie będzie takiego krwawego scenariusza, gdyż "żyjemy w takich czasach". Jeśli zbierze się ponad 10-20 tysięcy ludzi, bardzo trudno jest ich kontrolować - zauważył rozmówca programu. Dodał, że mogą być prowokacje z obu stron.
Jednocześnie Hołobućkyj wyraził nadzieję, że do tego nie dojdzie, choć uznał za pewne, że będą zarówno prowokacje, jak i chęć zwiększenia napięcia, jako że "pozostało jeszcze półtora miesiąca do rozpoczęcia poważnego sezonu politycznego".
W rozmowie nawiązał również do oświadczenia prorosyjskiego polityka ukraińskiego Wadyma Nowińskiego, który kilka dnie temu zapowiedział, że na Ukrainie może się rozpocząć wojna domowa w razie uzyskania przez miejscowe prawosławie autokefalii. "Politycy, którzy nie wyjechali za granicę, muszą się czymś zajmować i wypełniać przestrzeń. I gdy Nowiński wzmaga napięcie, rozpowiadając o wojnie domowej, dobrze rozumie, iż będziemy starać się zjednoczyć kraj, a to go nie interesuje" - stwierdził Hołobućkyj. Dodał, 0że nie wierzy, aby ludzie wierzący mogli rozpętać "wojnę" przeciw sobie nawzajem.
Wyraził również mocne przekonanie, że Ukraina prawdopodobnie otrzyma tomos (dekret) o autokefalii, gdyż świadczą o tym - jego zdaniem - "wszystkie sygnały nadchodzące stamtąd [z Patriarchatu Konstantynopolskiego]". "Nie mamy innych wariantów. Tej drogi, na jaką wkroczył Kościół ukraiński [prawosławny], nie da się już powstrzymać" - stwierdził na zakończenie analityk ukraiński.
Noc św. Bartłomieja, o której wspomniał Hołobućkyj, zwana również "Krwawym Weselem Paryskim" lub - przez analogię do Nieszporów Sycylijskich (z 1282) - "Jutrznią Paryską", oznacza krwawą rzeź hugenotów, czyli francuskich ewangelików reformowanych, do której doszło w nocy z 23 na 24 sierpnia 1572 w Paryżu. Z rąk katolików, głównie plebsu, zginęło wówczas ok. 5 tys. protestantów. Zarzucano im przygotowania do zamachu stanu, ale ani król, ani Kościół katolicki nie kazały ich mordować, jednakże w pewnej chwili sytuacja wymknęła się spod kontroli i doszło do masakry. Dowiedziawszy się o zdarzeniu Grzegorz XIII ostro je potępił, zapewniając króla, że opłakuje ofiary a postępki monarchy nazwał "bezprawnymi i zakazanymi przez Boga".
***
Tymczasem w tegoroczne obchody rocznicy chrztu Rusi Kijowskiej włączają się również ukraińscy grekokatolicy. Jak zauważył abp Światosław Szewczuk, dotychczas świętowali oni tę rocznicę 14 lipca, nie chcąc stawać się przyczyną podziałów. Tym razem jednak zdecydowali się na uczestnictwo, by podkreślić fakt, że chrzest, który wszyscy świętują, jest tym co ich łączy.
Arcybiskup kijowsko-halicki złożył także z okazji tej rocznicy życzenia wszystkim chrześcijanom na Ukrainie. Wskazał, że sposobem na przechowanie daru wiary, największego skarbu narodowego otrzymanego od poprzednich pokoleń, jest kierowanie się wiarą w ważnych życiowych wyborach. Wiara bowiem musi przekładać się na życie, także w wymiarze państwowym - zauważył.
Celem ataku miał być czołowy dowódca Hezbollahu Mohammed Haidar.
Wyniki piątkowych prawyborów ogłosił w sobotę podczas Rady Krajowej PO premier Donald Tusk.
Franciszek będzie pierwszym biskupem Rzymu składającym wizytę na tej francuskiej wyspie.
- ocenił w najnowszej analizie amerykański think tank Instytut Studiów nad Wojną (ISW).
Wydarzenie wraca na płytę Starego Rynku po kilkuletniej przerwie spowodowanej remontami.
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.