Informacja o komentarzu katolickiego publicysty nt. zachowania amerykańskich mediów ws. pedofilii w Kościele pojawiła się tuż przed Wielkanocą. Za KAI publikujemy tłumaczenie artykułu, pierwotnie opublikowanego 29 marca na stronie internetowej FirstThings.
Staczanie się "Timesa" w plotkujący i pomawiający tabloid, stało się jeszcze bardziej widoczne wobec jego niedawnych działań, ukazujących determinację Benedykta XVI w wykorzenieniu tego, co niegdyś opisywał on jako „brud” w Kościele.
Był to na przykład list papieża do Kościoła katolickiego w Irlandii z 20 marca, który nie szczędził potępień duchownym, którzy dopuścili się przestępstw seksualnych. („... Zdradziliście zaufanie, jakie pokładali w was młodzi niewinni ludzie i ich rodzice, i musicie odpowiedzieć za to przed Bogiem Wszechmogącym, jak również przed właściwymi do tego sądami”) oraz zawierał bezprecedensową krytykę biskupów, którzy dopuścili się zła („popełniono poważne błędy w ocenie i były niedociągnięcia w podejmowaniu decyzji... [które] podważyły waszą wiarygodność i skuteczność”).
Co więcej, papież zarządził wizytację apostolską diecezji irlandzkich, seminariów i zgromadzeń zakonnych. Jest to jasna wskazówka, że nadchodzi zdecydowana zmiana kierownictwa irlandzkiego Kościoła. Kreśląc ten list tak stanowczo, Benedyktowi XVI udało się przezwyciężyć instytucjonalną preferencję Watykanu do posługiwania się trybem życzeniowym w podejmowaniu spraw tego typu. Papież nie odpowiedział też na prośby biskupów irlandzkich, by był dla nich bardziej wyrozumiały, biorąc pod uwagę presje jakim podlegali w swej ojczyźnie. Fakt, że papież odrzucił zarówno sprzeciw Kurii jak i biskupów irlandzkich wobec surowego karania, powinien jasno uzmysłowić, że Benedykt XVI jest zdeterminowany, aby uporać się w najostrzejszych formach z problemem molestowania seksualnego i złego zarządzania biskupów. Jednak tym, którzy z obsesją zastanawiali się czy papież w końcu „przeprosił” za coś (jak gdyby Jan Paweł II nie spędził dziesięć i pół roku na jak to ujął „oczyszczaniu historycznego sumienia Kościoła”), te niewątpliwe sygnały umknęły uwadze.
Następnie, 25 marca br. został opublikowany list władz Legionistów Chrystusa skierowany do należących do tego zgromadzenia kapłanów i seminarzystów oraz członków powiązanego z nimi ruchu Regnum Christi. List dezawuował założyciela Legionistów, księdza Marciala Maciela, kiedy okazało się, że Maciel zawiódł papieży, biskupów, ludzi świeckich i swych zakonnych współbraci. Żył bowiem dwulicowo i prowadził podwójne życie. Był ojcem kilkorga dzieci, dopuszczał się seksualnego molestowania kleryków, naruszał sakrament pokuty i sprzeniewierzył fundusze. To właśnie kardynał Joseph Ratzinger, jako prefekt Kongregacji Nauki Wiary, był zdeterminowany by odkryć prawdę o Macielu; jako papież Benedykt XVI, nakazał umieszczenie go praktycznie w kościelnym areszcie domowym w ostatnich latach jego życia, a następnie nakazał przeprowadzenie wizytacji apostolskiej Legionistów Chrystusa. Trudno to uznać za działania człowieka znajdującego się w centrum zmowy milczenia i ukrywania.
Chociaż Watykan znacznie szybciej ostatnio reagował na nieodpowiedzialne doniesienia i ataki mediów, można to było zrobić jeszcze lepiej. Udokumentowana chronologia tego, jak archidiecezja Monachium-Freising potraktowała przypadek księdza, który dopuścił się nadużyć i został sprowadzony do Monachium na terapię, w okresie gdy Joseph Ratzinger był tamtejszym arcybiskupem, mogła by dopomóc w odparciu zarzutów jakoby Ratzinger świadomie przeniósł znanego przestępcę do pracy duszpasterskiej. Bardzo użyteczne byłyby też szersze i bardziej klarowne wyjaśnienia, w jaki sposób procedury kanoniczne wprowadzone kilka lat temu w Kongregacji Nauki Wiary przyspieszyły, a nie utrudniły dyscyplinowanie przez Kościół duchownych dopuszczających się nadużyć.
Chodzi tu o elementarną uczciwość globalnych mediów. Wydaje się mało prawdopodobne, aby można jej oczekiwać od tych dziennikarzy "New York Timesa", którzy zaniechali nawet pozorów przestrzegania standardów dziennikarskich. Ale ich zachowanie nie powinno przekraczać możliwości innych mediów, aby zrozumiały, że wiele ostatnich doniesień "Timesa" było głęboko fałszywych i aby odpowiednio je potraktować.
tłum. Krzysztof Gołębiowski i o. Stanisław Tasiemski OP / Nowy Jork
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.