Należy pogodzić się z faktem, że Polacy na Litwie mieszkają od stuleci i że nie uda się ich zlituanizować; należy też zrozumieć, że Polacy nie są zagrożeniem dla Litwy - napisał litewski publicysta Kestutis Girnius w czwartkowym komentarzu na portalu DELFI.
"Polacy nie są Litwinami, ale społeczność polska nie jest obcym ciałem. Większość Polaków mieszka tu (na Litwie) od stuleci. Należy pogodzić się z tym, że nie uda się ich zlituanizować, jak nie udało się zrusyfikować Litwinów w okresie radzieckim. Oni (Polacy) nie stanowią zagrożenia dla Państwa Litewskiego. Nie należy więc uważać ich za wrogów, a spełnienia ich uzasadnionych żądań - za schlebianie" - napisał Girnius.
W ubiegłym tygodniu litewski parlament odrzucił rządowy projekt ustawy zezwalającej m.in. litewskim Polakom na zapis swego nazwiska w oryginalnej formie. Podstawowym argumentem na rzecz odrzucenia projektu było troska o język litewski.
Rządowego projektu ustawy o pisowni nazwisk w Sejmie nie poparli m.in. minister spraw zagranicznych Audronius Ażubalis i przewodnicząca Sejmu Irena Degutiene.
Zdaniem publicysty, "Polakom należy przyznać prawo do zapisu swego nazwiska w oficjalnych dokumentach w wersji oryginalnej". "Dlaczego wbrew woli ludzi ich nazwiska są pisane po litewsku?" - pyta Girnius.
Przypomina, że w okresie międzywojennym, za czasów prezydenta Antanasa Smetony, "gdy władza wyrażała szczególną troskę o los języka litewskiego, Polacy mieli prawo do zapisu swego nazwiska po polsku".
Według publicysty, dla niektórych obecnych litewskich działaczy walka o język litewski jest jedynie przykrywką do głoszenia antypolskich poglądów. Girnius odnotowuje też, że "Litwini obecnie niezbyt lubią swoich sąsiadów, (...) narasta skłonność do zamykania się w sobie i powszechne staje się podejrzliwe spojrzenie na świat". "Taką formę nacjonalizmu promują niektórzy politycy, przedstawiciele rzekomej elity" - napisał Girnius.
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem
Sejmik woj. śląskiego ustanowił 2025 r. Rokiem Tragedii Górnośląskiej.