Sfrustrowani Europejczycy, którzy utknęli na lotniskach w różnych częściach świata z powodu zamknięcia znacznej części europejskiej przestrzeni powietrznej, gorączkowo szukają alternatywnych połączeń, dzięki którym wreszcie będą się mogli dostać do domów.
Tymczasem wulkan na Islandii wciąż wyrzuca w niebo pył, przenoszony przez wiatr nad kontynent europejski. Kolejne linie lotnicze odwołują loty, a biura podróży starają się na różne sposoby zapewniać transport swoim klientom.
Ogromnym zainteresowaniem na wielu międzynarodowych lotniskach na całym świecie cieszą się loty do Rzymu, Aten i Madrytu, bo tam jest jeszcze bezpiecznie. Podróżni muszą się jednak liczyć z wieloma dniami, a nawet tygodniami oczekiwania na miejsce.
"Jakie to dziwne. Jeden wulkan i cała Europa jest sparaliżowana" - cytuje agencja Associated Press pasażerkę z Belgii, która bezskutecznie próbuje w Bangkoku znaleźć miejsce w samolocie do Europy.
A Europa nie pamięta takiego paraliżu ruchu lotniczego. Miliony pasażerów muszą rezygnować z podróży lub odlatują z wielkim opóźnieniem. Ludzie opowiadają o straconych wakacjach, zaprzepaszczonych okazjach biznesowych, o uroczystościach rodzinnych, na które nie zdołali dotrzeć.
Część linii lotniczych kwateruje pasażerów w hotelach, inne ograniczają się do zwracania pieniędzy za bilety lub do zmiany rezerwacji na późniejsze terminy. Linie Emirates z centralą w Dubaju oszacowały, że wydają ponad 1 milion USD dziennie na hotele i posiłki dla ponad 5 tys. swych pasażerów, którzy utknęli z powodu chmury wulkanicznego pyłu.
Rząd rosyjski poinformował, że MSZ organizuje 24-godzinną służbę konsularną, żeby wydawać trzydniowe wizy cudzoziemcom, którzy utknęli na jednym z trzech moskiewskich lotnisk.
Linie Thai Airways szacują swe straty na 100 milionów bahtów (3 mln USD) dziennie. Od poniedziałku Thai Airways organizują dodatkowe loty do Rzymu i Madrytu. Połączenia z dziewięcioma innymi portami w Europie zawieszono na czas nieokreślony.
Niemieckie media donoszą w niedzielę, że tamtejsze linie lotnicze zaczynają podawać w wątpliwość skalę ograniczeń w komunikacji lotniczej. Wskazuje się, że wciąż trudno o wiarygodne dane, dotyczące chmury pyłu wulkanicznego. Testowe loty, przeprowadzone przez Lufthansę przebiegły pomyślnie, bez śladu uszkodzeń samolotów. Podobnie było z lotami testowymi, zorganizowanymi przez holenderskie linie KLM.
Szef linii Air Berlin Joachim Hunold powiedział gazecie "Bild", że podstawą zamknięcia przestrzeni powietrznej są wyłącznie dane z symulacji komputerowej, przeprowadzonej przez Volcanic Ash Advisory Center w Londynie.
Przedstawiciele Lufthansy wskazują na wielomiliardowe straty, powodowane zamykaniem przestrzeni powietrznej i żądają, żeby w przyszłości zakazy lotów były wprowadzane na podstawie dokładniejszych pomiarów.
Największa europejska firma turystyczna TUI poinformowała w niedzielę, że swym niemieckim klientom, którzy utknęli w Hiszpanii, będzie organizowała powroty autobusami. Z Wysp Kanaryjskich i Balearów turyści są transportowani samolotami do Barcelony lub do Alicante, skąd autobusami pojadą przez Francję do Niemiec.
Tymczasem eksperci nie mają wątpliwości - islandzki wulkan pod lodowcem Eyjafjallajokull w najbliższych dniach wciąż będzie wyrzucał do atmosfery wielkie ilości pyłu. "Nie potwierdziły się pierwsze doniesienia z niedzieli, mówiące o słabnięciu aktywności tego wulkanu" - powiedział niemieckiej agencji dpa wulkanolog Bernd Zimanowski.
Sugerował, że obecna administracja może doprowadzić do wojny jądrowej.
Rusza również pilotażowy program przekazywania zasiłków na specjalną kartę płatniczą.
Tornistry trafią do uczniów jednej ze szkół prowadzonych przez misjonarki.
Caritas rozpoczęła zbiórkę na remont Ośrodka dla osób w kryzysie bezdomności w Poznaniu.