Na południu Polski poziom wody w rzekach opada, jednak sytuacja na zalanych terenach nadal jest dramatyczna; w przyszłym tygodniu spodziewane są kolejne opady - powiedział premier w sobotę na konferencji prasowej.
Po spotkaniu w Krajowym Centrum Koordynacji Ratownictwa i Ochrony Ludności premier Donald Tusk ocenił, że intensywność żywiołu jest nadal duża. Dodał, że poza Wisłą i Odrą duże zagrożenie występuje także na Warcie. "Na południu nadal jest dramatyczna sytuacja, mimo lepszej pogody nic nie wraca do normy" - powiedział premier.
Jak zapewnił pełniący obowiązki prezydenta marszałek Sejmu Bronisław Komorowski, zarówno południe, jak i północ kraju są przygotowane na zbliżające się zagrożenie i likwidację jego skutków. Dodał również, że tylko dwa województwa w całej Polsce wyłączone są z walki z powodzią.
Premier zaprzeczył pogłoskom pojawiającym się w niektórych mediach, że zagrożona jest tama we Włocławku. "To nieprawda. Jest bezpieczna" - powiedział, zaznaczając, że odgrywa ona kluczową rolę w walce z żywiołem na Wiśle. Zaapelował przy tym, by nie powtarzać niesprawdzonych informacji, gdyż mogą one wywołać niepotrzebną panikę.
Szef rządu dodał również, że obecnie trudna sytuacja jest w rejonie Kazimierza nad Wisłą, gdzie konieczna była ewakuacja kilkuset osób. Trwa walka o hutę szkła w Sandomierzu, dramatyczna sytuacja jest w miejscowości Zastów w pobliżu Opola Lubelskiego, zagrożenie jest także na Powiślu Kozienickim. Wzrasta zagrożenie na Warcie, gdzie poziom wody przekroczył o 20 cm stan, jaki rzeka osiągnęła podczas powodzi w 1997 r.
Tusk przypomniał, że w walkę z żywiołem zaangażowanych jest ok. 2,5 tys. żołnierzy, strażacy z PSP i OSP, non stop pracują m.in. 23 śmigłowce i 31 amfibii. Ocenił, że "względnie dobrze" sprawuje się infrastruktura w tych rejonach, które najbardziej ucierpiały w czasie powodzi w 1997 r., m.in. we Wrocławiu i w Opolu, które - zdaniem premiera - wydają się dobrze przygotowane do obrony przed powodzią. Trudna sytuacja spodziewana jest w Płocku. Wciąż jest zagrożenie, że wały przeciekać będą w kolejnych miejscach.
Szef MSWiA Jerzy Miller zapowiedział, że choć w najbliższych dniach ciągłe opady nie są przewidywane w żadnym województwie, południowo-wschodnia Polska musi się przygotować na kolejne obfite opady deszczu w przyszłym tygodniu.
Minister dodał, że kolejne duże opady deszczu mają zacząć się od przyszłego czwartku, ale - jak podkreślił - szczegółowe prognozy będą znane we wtorek. "Pamiętajmy też, że wały są nasiąknięte. Dlatego bardzo prosimy, by ze względu na opadanie wody nikt nie wierzył, że jest bezpieczny. Nie można czuć się bezpiecznie, gdy woda sięga wałów, jest wysoko" - zaznaczył minister.
Analizując szczegółowo sytuację powodziową w Polsce poinformował, że na Wiśle w ciągu ostatniej doby woda opadała - do miejscowości Gusin włącznie. W Puławach stan jest niższy o ok. 30 cm, w Sandomierzu - ok. 40 cm. Jak podkreślił Miller, fala ma kształt dzwonu - szybko narasta, długo utrzymuje się wysoko, następnie szybko opada. "Poziom wody opada, ale nie należy oczekiwać, że zalany teren będzie szybko zwrócony" - zaznaczył.
Na Odrze poziom wody obniża się, do Oławy włącznie - w Nysie Kłodzkiej o 20 cm, w Opolu o 24 cm.
Miller podkreślił, że bardzo trudna sytuacja jest na Warcie, gdzie spadki są minimalne. Poinformował, że zbiornik retencyjny Jeziorsko jest całkowicie wypełniony, co oznacza, że nie można już regulować ilości wody, która z niego wypływa. Powiedział również, że na wyższą falę musi się przygotować Poznań, stabilizuje się natomiast sytuacja w Kaliszu.
Dodał, że w piątek najbardziej ucierpiało woj. lubelskie. Gmina Wilków została tam zalana w 80 proc., ewakuowano 7 tys. osób. "Wał zaskoczył szybkim pęknięciem nie tam, gdzie go broniono, straż pożarna straciła tam 6 samochodów, w nocy 11 osób ewakuowano śmigłowcami, przez całą noc pracowały amfibie i łodzie. Prawdopodobnie wszystkich uratowano" - mówił Miller. Dodał, że woda przesuwa się w kierunku Łazisk, mieszkańcy proszeni są o ewakuację.
Kolejnym problemem, na który zwrócił uwagę minister, są osuwiska, które dotykają tereny podgórskie, niszcząc domy.
Miller poinformował, ze na terenach zalanych zaczyna się sprzątanie - bardzo zaawansowane jest w woj. śląskim, a także w Małopolsce i na Podkarpaciu - poza kilkoma gminami, gdzie trwa jeszcze walka z żywiołem.
Dodał, że sprzęt oraz służby stopniowo przesuwane są tam, gdzie jest najtrudniejsza sytuacja. Samorządy dostały pieniądze na prowadzenie akcji ratowniczej, ponad 152 mln zł przekazane zostało poszkodowanym.
Na terenach zalanych śmierć poniosło 12 osób, jednak - jak zaznaczył Miller - nie można stwierdzić jednoznacznie, że wszystkie są ofiarami powodzi.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.