Nie zrezygnuję z zasady, żeby nie używać wiary jako sztandaru politycznego – mówi w wywiadzie dla KAI marszałek Sejmu Bronisław Komorowski.
Natomiast jeśli chodzi o granice kompromisu, to niestety nie istnieje polityka bez kompromisów. Kompromis jest metodą osiągania celów w płaszczyźnie politycznej. Polega to na mozolnych próbach budowania porozumienia także z innymi, tymi którzy myślą inaczej niż my. Natomiast najbardziej ogólne ramy tego kompromisu wyznacza z jednej strony konstytucja państwa, z drugiej nasze sumienia. Polityk nie może łamać żadnej z tych sfer.
KAI: Jan Paweł II powiedział, że demokracja, która nie jest oparta na określonych wartościach, prowadzi do totalitaryzmu. Co Pan na to?
Pełna zgoda. Zagrożeń totalitaryzmem jest bardzo wiele. Polityka uprawiana dla samej polityki, czy dla samej władzy, jest amoralna. Polityka jest piękną sztuką, jeśli zakłada osiąganie pozytywnych celów na rzecz innych, a nie dla siebie samego czy własnej formacji. Inaczej faktycznie zagrażać będzie taka czy inna forma totalitaryzmu.
KAI: PO traktowana jest jako formacja opatrywana przydomkiem „liberalny”. Jak Pan rozumie to pojęcie, dość powszechnie kojarzone także z rodzajem moralnego „libertynizmu”?
Takie skojarzenie jest nieuprawnione. Przypominam, że to nie PiS, ale właśnie Platforma należy do Europejskiej Partii Ludowej, grupującej partie chadeckie, odwołujące się do wartości chrześcijańskich. To właśnie one, a wśród nich szczególnie wolność i godność osoby ludzkiej, stanowią fundament, na którym budujemy nowoczesne społeczeństwo demokratyczne i państwo prawa.
KAI: W Polsce od ponad roku trwa debata nad in vitro. Polska winna mieć prawodawstwo regulujące tę dziedzinę, gdyż dotąd panuje przyzwolenie na wszystko. Jakie jest Pańskie stanowisko w tej sprawie? Jakie konkretnie ustawy Pan poprze? Dlaczego?
W Polsce mamy już bardzo dobre doświadczenia, jak rozwiązywać tak trudne sprawy. Jestem jednym z autorów ustawy o ochronie życia, zwanej też antyaborcyjną. W zakresie konieczności ochrony życia mam jasne, konsekwentne i zdecydowane poglądy. Zawsze opowiadałem się za życiem, uważam, że trzeba je chronić na każdym etapie, a takie podejście było mi bliskie także w życiu osobistym i rodzinnym – mamy pięcioro dzieci, które udało nam się wychować. Ale heroizmu można żądać od siebie, a nie od innych. Właśnie dlatego pisząc prawo regulujące kwestię aborcji zawarliśmy kompromis. Ustawodawca nie żąda heroizmu od matki, jeśli źródłem ciąży jest gwałt lub kazirodztwo, bądź jeśli ciąża zagraża życiu matki.
Na taki kompromis zgodziłem się, gdyż uważam, że służy on Polsce oraz służy życiu. Dzięki temu mamy jedną z najlepszych ustaw w Europie w tej dziedzinie. W ustawie tej, relatywnie konserwatywnej, zawarta jest daleko posunięta ochrona życia ludzkiego w okresie przed narodzeniem. Trzeba jednak pamiętać, że zanim doszliśmy do takiego kompromisu. dyskusja czy spór na ten temat trwała parę lat.
Sądzę, że ze sprawą in vitro winno być podobnie – choć jest tam i nowa okoliczność. Celem metody in vitro jest powołanie życia. To trzeba dostrzec. To jest istotna różnica w porównaniu z aborcją.
KAI: Ale za cenę innego życia. Przecież procedura ta wiąże się z likwidacją czyli zabijaniem innych embrionów? Niektórzy Pańscy konkurenci do urzędu prezydenta, np. Marek Jurek nie zgadzają się na jakikolwiek kompromis w tej sprawie.
Bardzo cenię Marka Jurka za jego pryncypialność. Problem w tym, że na końcu trzeba, aby ktoś zagłosował za takimi poglądami. Są też jeszcze bardziej pryncypialne projekty zakładające karanie za przeprowadzenie zabiegu in vitro. Takie poglądy też są obecne w społeczeństwie. Trzeba to poważnie brać pod uwagę. Niekoniecznie trzeba się z nimi zgadzać.
Z drugiej strony trudno jest zaprzeczyć prawu do nadziei, jaką pokładają w metodzie in vitro przedstawiciele 20 procent małżeństw, które nie mogą mieć dzieci.
Zgadzam się, że likwidacja zarodków towarzysząca metodzie in vitro jest bardzo poważnym problemem. Trzeba to ograniczać. Z pewnością ograniczenia dotyczyć winny wieku kobiety, gdyż wiadomo, że im starsza kobieta, tych zarodków potrzeba więcej i istnieje zagrożenie ich zniszczenia. Trzeba wziąć pod uwagę katolicką wrażliwość jeśli chodzi o niszczenie zarodków czy inne aspekty zapłodnienia pozaustrojowego. Należy jednak pamiętać, że w naturze zarodki giną, a zwykle tylko jeden rozwija się w dojrzałą ciążę.
Polityka jest sztuką osiągania celów. Dziś odbywa się to drogą kompromisu i nie może być już innej. Żadna wojna niczego tu nie rozwiąże. Dlatego stoję na stanowisku, że także w tym delikatnym obszarze musimy dopracować się jakiegoś rozwiązania kompromisowego, które w możliwe szerokim zakresie będzie chroniło ludzkie życie.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.