O zgodzie w polityce, wycofaniu polskich wojsk z Afganistanu i wizji prezydentury mówili podczas środowej debaty prezydenckiej kandydaci PO i PiS: Bronisław Komorowski i Jarosław Kaczyński, którzy 4 lipca zmierzą się w II turze wyborów.
W trakcie debaty Kaczyński zarzucił Komorowskiemu, że jest "stuprocentowo" zależny od premiera Donalda Tuska. Kandydat PO podkreślał, że prezydent musi być autonomiczny i niezależny, dlatego "na pewno nie złoży meldunku premierowi, jak się zdarzyło poprzedniemu prezydentowi: +panie prezesie, melduję wykonanie zadania+".
Kandydaci podczas ponadgodzinnej debaty telewizyjnej odpowiadali na pytania w trzech blokach tematycznych dotyczących: spraw społecznych, gospodarki i polityki zagranicznej. Podobnie jak w niedzielnej debacie, nie zadawali pytań sobie nawzajem. W każdym bloku padły trzy pytania, na każdą odpowiedź były dwie minuty, a następnie czas na podsumowanie.
Debatę prowadzili: Joanna Lichocka (TVP), Katarzyna Kolenda-Zaleska (TVN) i Jarosław Gugała (Polsat).
Bronisław Komorowski i Jarosław Kaczyński tuż po rozpoczęciu środowej debaty uścisnęli sobie dłonie. Zaproponował to Komorowski, mówiąc: "miałbym propozycję, abyśmy uścisnęli przed całą Polską rękę jeszcze raz na zgodę". "Rząd daje 2 mld na pomoc (powodzianom), a myślę panie prezesie, że my możemy dać coś takiego, co jest niewymierne - zgodę" - zwrócił się Komorowski do Kaczyńskiego, proponując mu uścisk dłoni.
Kandydaci byli pytani, czy są zadowoleni z tego jak funkcjonuje polskie państwo. Dziennikarka Joanna Lichocka zadała to pytanie w kontekście niedawnego odnalezienia akt ze śledztwa w sprawie porwania i zabójstwa Krzysztofa Olewnika oraz zapowiadanego przez niektórych powodzian pozwu wobec rządu.
Komorowski ocenił, że to pytanie "starcza za wypowiedź opozycjonisty". "Jest wiele rzeczy ważnych do zrobienia, nastąpiła bardzo ważna zmiana, trzeba ją pogłębić, by uchwycić nowe szanse" - odpowiedział Komorowski. Jak dodał, ze sprawą Olewnika nie umiało się uporać wiele rządów. A fakt, że udało się dotrzeć do zaginionych dokumentów - ocenił - jest "tyle samo smutny, ile satysfakcjonujący".
"Trzeba sprawę do końca wyjaśnić i załatwić" - powiedział kandydat. Odnosząc się do powodzi, powiedział, że to przykład tego, jak wiele w tej kwestii można zrobić "na zasadzie współpracy".
Komorowski uważa, że sprawy polskie idą w dobrą stronę. Kaczyński skrytykował Komorowskiego za jego wypowiedź podczas powodzi ("Miałem przyjemność wizytowania terenów powodziowych, w zeszłym roku powódź, w tym roku powódź, więc pewnie ludzie są już oswojeni, obyci z żywiołem, woda ma to do siebie, że się zbiera, stanowi zagrożenie, a potem (spływa) do głównej rzeki i do Bałtyku").
Według kandydata PiS ta wypowiedź Komorowskiego wyraża "pewien poziom nieodpowiedzialności". "To właśnie ta nieodpowiedzialność jest przyczyną zarówno tego, że my dzisiaj po powodzi mamy do czynienia z bardzo wieloma pretensjami, bo tak naprawdę sytuacja trudna zaczyna się po powodzi, to jest ten moment sprawdzianu państwa, to jest przyczyna tego wszystkiego, co się działo wokół sprawy Olewników" - ocenił Kaczyński.
"Chciałem przypomnieć panu wypowiedź wicepremiera, ministra spraw wewnętrznych i administracji (Ludwika Dorna), który w analogicznej sytuacji katastrofy powiedział wtedy te same słowa, co kiedyś nieopatrznie wypowiedział w 1997 r. Włodzimierz Cimoszewicz: ludzie są sobie sami winni, bo budują tam, gdzie nie powinni budować" - odpowiadał chwilę później kandydat PO.
Zdaniem Kaczyńskiego, MSWiA nie uwzględniło ostrzeżeń przed powodzią, Polska nie wykonała zaleceń UE, nie zostały wykonane inwestycje przeciwpowodziowe. "Więc oczywiście chętnie ściskam rękę panu marszałkowi, ale trzeba pamiętać o tych faktach" - powiedział Kaczyński.
Kandydat PiS przekazał Komorowskiemu dokument pt. "Polska 2030" - przygotowany przez ministra Michała Boniego, i wskazał stronę, która - jego zdaniem - świadczy o tym, że istnieje Polska A i Polska B, a ten proces się coraz bardziej pogłębia.
W dokumencie "Polska 2030 - Wyzwania Rozwojowe" czytamy m.in. że "polaryzacja dochodów w wymiarze terytorialnym jest zjawiskiem naturalnym w dynamicznie rozwijającej się gospodarce".
"Próba zahamowania jej za wszelką cenę oznaczałaby rezygnację z ambitnych celów gospodarczych. Nie miałaby również szans powodzenia. Z drugiej strony solidarność rozwojowa i konwergencja na poziomie regionalnym powinny być w dłuższej perspektywie ważnymi celami polityki publicznej" - podkreślono.
Jak czytamy, "wyzwanie polega na tym, aby dopuszczając do krótkookresowej polaryzacji rozwoju w Polsce, stworzyć jednocześnie podstawy do podnoszenia dochodu i jakości życia na obszarach, które dzisiaj znajdują się w relatywnie trudnej sytuacji".
"Nie można budować polityki rozwoju wokół alternatywy: wspieranie najbardziej dynamicznych obszarów Polski albo solidarność z regionami opóźnionymi. Jest to fałszywy dylemat, którego rozstrzyganie musi prowadzić do utrwalania podziału na obszary wiodące i opóźnione" - napisano w dokumencie.
Kandydat PO podczas debaty przeprosił Kaczyńskiego za słowa posła PO Janusza Palikota o "patroszeniu" prezesa PiS. "Bardzo chętnie przeproszę pana prezesa za nieopatrzne wypowiedzi pana Janusza Palikota, który nawiązywał do bajki o czerwonym kapturku. Za bajkę też przepraszam pana prezesa" - powiedział Komorowski.
Kandydat PO dodał jednak, że jako marszałek Sejmu nie odpowiada za posłów. "Nie odpowiadam za Jarosława Kaczyńskiego. Nie odpowiadam za Janusza Palikota" - stwierdził.
Kandydaci PO i PiS pytani byli o to, co zamierzają zrobić w sprawie poprawy sytuacji demograficznej Polski.
Jarosław Kaczyński podkreślał, że przede wszystkim trzeba mieć "plan działania" (chodzi m.in. - jak mówił - o mieszkania dla średnio i mniej zarabiających) oraz prowadzić zdecydowaną polityka prorodzinna, nie tylko w sferze realnej pomocy dla młodych matek, także "w sferze kultury", by - jak mówił - "rodzenie stało się wartością, by stało się modne".
Bronisław Komorowski odpowiadał, że "dobrze mieć plan, ale jeszcze lepiej plan ten realizować". "Państwo są specjalistami od planów niezrealizowanych, od zamierzeń, które nigdy nie były przekute w żadne działania" - ocenił kandydat Platformy, zwracając się do prezesa PiS.
Jak przekonywał, wie co należy zrobić, by pomóc polskiej rodzinie. Po pierwsze nie należy jej przeszkadzać i stawiać na wzrost gospodarczy - podkreślił Komorowski. Dodał, że "w kwestii wyludniania się Polski ma swoje osobiste zasługi". Mówił też, że Polacy nie będą wyjeżdżali za granicę, jeśli "Polska będzie się rozwijała, tak jak inne kraje Unii Europejskiej".
Kaczyński przeciwstawiał poglądy swoje (oraz PiS) poglądom Komorowskiego (i PO). Podkreślał, że Komorowski opowiada się za komercjalizacją służby zdrowia, a on, aby była to "służba publiczna". "Sprawa oświaty: tu (Komorowski) - częściowa odpłatność, my - zdecydowanie przeciwko częściowej odpłatności. Prywatyzacja - my: zachowanie znacznej części majątku państwowego, przedsiębiorstw strategicznych w ręku państwa, druga strona zdecydowanie za tym, żeby prywatyzować jak najszybciej i niemalże na siłę" - mówił Kaczyński.
Podkreślił też, że on opowiada się za zachowaniem mediów publicznych, a jego kontrkandydat za tym, żeby je "radykalnie zredukować na rzecz mediów prywatnych".
"My chcemy doprowadzić do tego, żeby Polska była rzeczywiście jedna. Tego nie mogę dostrzec w polityce, jaką prowadzą nasi konkurenci" - podsumował Kaczyński.
Komorowski deklarował z kolei, że zawsze szuka tego co może łączyć, a nie dzielić. Zaznaczył jednocześnie, że "jedni są specjalistami od deklarowania", a inni "od roboty". Jako dokonania rządu PO wymienił podwyżki dla nauczycieli, coroczną rewaloryzację emerytur, wyrównywanie szans regionów. "Nie ma co Polaków straszyć perspektywą, że będzie prywatna służba zdrowia, bo to pan przegrał proces o kłamstwo w tej kwestii" - zwrócił się do Kaczyńskiego.
"Będzie skomercjalizowana" - odparł prezes PiS.
Komorowski przywołał zapis konstytucyjny, który mówi, że obywatelom należy się leczenie za pieniądze publiczne. "Ja tego na pewno nie chcę zmienić" - zadeklarował.
Kandydaci PiS i PO mówili też o możliwości zakończenia wojny polsko-polskiej i możliwości zgody w polityce. Obydwaj zgodzili się, że zmiana obecnej sytuacji jest potrzebna.
"Dialog jest potrzebny, tylko to często muszą być do tego gotowe obie strony (...). Jeżeli się proponuje jakiś dialog trzeba spotkać się z odzewem. Nie trzeba kończyć wojen politycznych w Polsce, jeśli się ich nie wywoła. Nie trzeba przepraszać, że się było brutalnym w polityce, jeśli się zachowywało łagodnie i normalnie wcześniej" - podkreślił Komorowski.
Jak dodał, dialog jest wiarygodny w wykonaniu tych, którzy nigdy nikogo nie niszczyli i obrażali. "Jak Janusz Palikot będzie proponował dialog, albo Jarosław Kaczyński, to warto się zastanowić czy jest to dialog wiarygodny" - zaznaczył.
Z kolei Jarosław Kaczyński ocenił, że "porozumienie może być oparte tylko na prawdzie", a z tym - jak dodał - jest kłopot. "To nie było tak, że nasza strona nie była atakowana, obrażana, poniżana, a tylko to robiła. Było zupełnie inaczej (...). Pierwsza sprawa, która powinna stanąć jeśli chodzi o porozumienie narodowe to posługiwanie się prawdą, a nie nieustanny blef, nieustanna gra" - zaznaczył.
Kaczyński przytoczył wypowiedzi Komorowskiego z niedzielnej debaty. "Sprawa armii. Pan marszałek mówił, że jest ta sprawa załatwiona. Jest zupełnie inaczej. W zeszłym roku zabrakło 2 mld zł na armię w stosunku do założeń, które powinny być realizowane zgodnie z ustawą" - przekonywał.
"Mamy sprawę nauczycieli. Pan marszałek twierdził, że będą mieli 30 proc. podwyżek. Oni twierdzą, że będą mieli 8,8 proc" - dodał. Powiedział też, że Komorowski twierdził, że umowa gazowa jest negocjowana, podczas gdy została ona już zaakceptowana.
Kaczyński był też pytany czy jest gotów pojednać się z Lechem Wałęsą. "Wyciągnę rękę do każdego kto będzie zachowywał się w sposób, który jest właściwy dla polskiej kultury" - zadeklarował kandydat PiS. Dopytywany, czy dotyczy to też Lecha Wałęsy, odparł: "Nie mówię, że nie, do każdego, do Wałęsy też".
Obaj kandydaci byli pytani w środę w telewizyjnej debacie o to, w jaki sposób chcą zmniejszać deficyt budżetowy i czy podpisaliby ustawę o podniesieniu podatków.
"Podnoszenie podatków, to najgorsze rozwiązanie. Pan prezes (Kaczyński) wspomniał o obniżeniu podatków, ale to było zasługą rządu Kazimierza Marcinkiewicza, który przysłał mi list protestujący przeciwko przypisywaniu sobie tej zasługi przez Jarosława Kaczyńskiego" - powiedział Komorowski.
Według kandydata PO, jest potrzebna zmiana w systemie emerytalnym. "My proponujemy zmiany na zasadzie wyboru - czy ktoś chce dłużej pracować i mieć wyższą emeryturę, czy też krócej pracować i mieć niższą emeryturę" - zaznaczył.
Jak podkreślił Komorowski, za rządów Jarosława Kaczyńskiego - pomimo tego, że był wzrost gospodarczy - nie udało się tego wzrostu wykorzystać, a rząd Platformy obronił Polskę przed kryzysem gospodarczym.
Kaczyński przypomniał, że to minister Zyta Gilowska - za jego rządów - obniżyła podatki. "Poziom nieprawdy, którym się w tej chwili posługuje pan marszałek, jest zupełnie niesłychany. Apeluję do pana, żeby pan z tego po prostu zrezygnował" - oświadczył.
"Za naszych czasów deficyt budżetowy został obniżony do kilkunastu miliardów złotych, zostaliśmy wyprowadzeni ze sfery nadmiernego zadłużenia. Krótko mówiąc odnieśliśmy tutaj ogromne sukcesy i było pod tym względem bardzo dobrze. To się zdecydowanie pogorszyło pod rządami PO" - powiedział Kaczyński.
Komorowski i Kaczyński zgodnie deklarowali, że są przeciwni likwidacji KRUS. Obaj zapowiedzieli też walkę o wyższe dopłaty dla polskich rolników.
Podsumowując część gospodarczą debaty, Komorowski podkreślał, że wzrost gospodarczy w pierwszym kwartale tego roku przekroczył już trzy procent. Po to jest potrzebna zgoda polityczna, po to jest potrzebne pogłębienie zmian w Polsce, by rozwinąć jeszcze bardziej wzrost gospodarczy, bo tylko w ten sposób zapewnimy sobie zmniejszenie deficytu, ale również większą ilość pieniędzy w budżecie - dodał kandydat PO.
Jak podkreślił, w związku z podtrzymaniem wzrostu gospodarczego można przeprowadzić podwyżki dla nauczycieli, można zagwarantować powrót do 50-procentowej zniżki dla studentów, można zagwarantować podwyżki dla emerytów i żołnierzy.
Jarosław Kaczyński podkreślił natomiast, że zamiast komisji nadzwyczajnej do zwalczania biurokracji w Polsce powinna obowiązywać odważna ustawa o wolności gospodarczej. Musimy bardzo usprawnić polskie sądownictwo i cały aparat państwowy, bo bez tego nie ma dobrej gospodarki, bo bez tego nie ma dobrego rynku - argumentował.
Dodał, że obrona Polski przed kryzysem to także decyzja o niewejściu naszego kraju do strefy euro. Gdybyśmy szli w stronę euro, to byśmy mieli to, co w krajach przybałtyckich, czyli gospodarczą klęskę. A ku temu szła Platforma Obywatelska - stwierdził Kaczyński.
Na zakończenie podsumowania przypomniał głosowania Komorowskiego z Sejmu, które - jak podkreślił - były faktem niepodważalnym.
Jak podkreślił, marszałek Sejmu jako poseł głosował m.in. przeciwko wzrostowi wynagrodzeń dla nauczycieli, przeciwko dofinansowaniu programu "Szklanka mleka", przeciwko wzrostowi nakładów na pomoc materialną dla studentów, przeciwko dofinansowaniu rozbudowy oddziału kardiochirurgii dziecięcej w Centrum Zdrowia Matki-Polki.
"To same kłamstwa. Pięciokrotnie zwiększyliśmy, a nawet więcej ilość pieniędzy na onkologię. Po co takie bajki opowiadać" - odpowiedział na te zarzuty Komorowski.
Obydwaj kandydaci byli pytani o współdziałanie między rządem a prezydentem jeżeli chodzi o politykę zagraniczną oraz czy będą kontynuowali politykę prezydenta Lecha Kaczyńskiego.
Komorowski zaznaczył, że politykę zagraniczną kreuje rząd, a prezydent jedynie współdziała w tej kwestii. "Źle się dzieje, jeżeli jest konflikt między prezydentem a rządem. To oznacza naruszenie ducha konstytucji i prestiżowe polskie straty w konkretnych interesach" - ocenił.
"Na pewno nie złożę meldunku premierowi, jak się zdarzyło poprzedniemu prezydentowi: +panie prezesie melduję wykonanie zadania+, bo prezydent musi być autonomiczny, niezależny" - zadeklarował.
Komorowski dodał, że nie ma zgody na pomysł, żeby w sprawach Polaków na Białorusi rozmawiać z Moskwą. "Na to nie będzie zgody. To błąd, z którego pan prezes powinien się czym prędzej wycofać" - dodał.
Kaczyński zaapelował do Komorowskiego, żeby "zmarłych pomijał w swoich wypowiedziach, bo to nie jest ładne, nie jest fair po prostu".
Zaznaczył, że prezydent ma strzec interesów i suwerenności Polski. Przytoczył depeszę PAP z 10 kwietnia, w której jest mowa o tym, że premier Rosji Władimir Putin poinformował premiera Tuska, że udaje się na miejsce katastrofy samolotu TU-154 i zapewniał, że śledztwo ws. katastrofy smoleńskiej będzie prowadzone wspólnie przez prokuratorów polskich i rosyjskich.
"Panie marszałku. Pan w tej sprawie nie zrobił absolutnie nic, pełniąc obowiązki prezydenta RP. To jest zapowiedź jak będzie wyglądała pańska prezydentura. Pańska zależność wobec Donalda Tuska jest 100-procentowa i tego nie ma co tego porównywać z moimi relacjami z Lechem Kaczyńskim, bo Lech Kaczyński był samodzielnym politykiem, dzięki któremu awansowałem" - powiedział Kaczyński.
Podkreślił, że będzie kontynuował "racjonalną" politykę, którą prowadził Lech Kaczyński. Dopytywany, czy będzie chciał jeździć na szczyty unijne odpowiedział: "ja będę działał zgodnie z orzeczeniem Trybunału Konstytucyjnego".
Kandydat PiS powtórzył, że Polska powinna być w grupie państw o najlepiej rozwiniętych gospodarkach G-20. Z kolei zdaniem Komorowskiego szanse na rozwój Polski są przede wszystkim w Unii Europejskiej.
Kandydaci mówili też o wycofaniu polskich wojsk z Afganistanu. Jeszcze dwa lata obecności polskich żołnierzy w Afganistanie będzie "absolutnie wystarczające" - ocenił Komorowski. Podkreślał, że nie zgadza się na "politykę ekspedycyjną", którą - jak powiedział - ogłosił rząd Jarosława Kaczyńskiego. Kandydat PiS dopytywał go, kto - według niego - za czasów rządów PiS ogłosił, że rząd chce prowadzić "jakąś politykę ekspedycyjną". "Pani minister (Anna) Fotyga w Sejmie" - odparł kandydat PO.
Kaczyński z kolei powiedział, że o wycofaniu wojsk z Afganistanu rozmawiał z brytyjskim premierem Davidem Cameronem. "Za jego kadencji, a jeśli zostanę wybrany prezydentem, to także za mojej kadencji, z całą pewnością obydwie armie wycofają się z Afganistanu. Nie można tam być w nieskończoność" - mówił.
"To jest demagogia, panie prezesie. Niech pan wytłumaczy, dlaczego chce pan o dwa lata później niż Amerykanie wycofać polskie wojska z Afganistanu razem z Cameronem; ja mówię: o rok wcześniej niż Amerykanie?" - pytał Komorowski.
"Skoro ja mówię, że w ciągu mojej kadencji, to ona będzie daj Boże trwała pięć lat" - odparł Kaczyński. "Ale dlaczego później, a nie wcześniej?" - dopytywał Komorowski. "Może nawet za rok. Pan się słów czepia, panie marszałku" - odparł kandydat Prawa i Sprawiedliwości.
Mówiąc o swojej wizji prezydentury Komorowski podkreślał, że Polsce potrzebna jest ponadpartyjna prezydentura współpracy, która potrafi współpracować w kraju, czego on dał dowody powołując Radę Bezpieczeństwa Narodowego oraz niepartyjnego kandydata na prezesa NBP.
"Jest potrzebna prezydentura, która będzie także umiejętnie budowała współpracę z innymi państwami, innymi narodami, nie obrażała się, nie szukała tego, co nas różni, a szukała tego, co może być wspólne" - dodał.
Komorowski zaznaczył też, że Polska ma wielkie zadanie do wypełnienia - obronę wzrostu gospodarczego, który otwiera perspektywę wzmocnienia pozycji naszego kraju na świecie i możliwość lepszego życia w Polsce. Dodał, że jeżeli Polska dogoni "średnie" kraje UE, będzie krajem, w którym żyje się o wiele lepiej, a młodzież nie będzie z niego wyjeżdżała.
Na koniec powiedział, że głęboko wierzy w to, iż "zgoda buduje". "W niedzielę będzie grała Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy dla polskich powodzian. Chciałbym, żebyśmy zrobili razem wspólny prezent. Konstytucja RP, gdzie jest hasło następującej treści: +Zgoda buduje, bo Polska jest najważniejsza+. Proponuję dwa podpisy - Bronisława Komorowskiego i pana Jarosława Kaczyńskiego" - zwrócił się do prezesa PiS. Kaczyński złożył podpis.
Kaczyński powiedział z kolei, że Polsce potrzebna jest przede wszystkim prezydentura "kompetentna". Dodał, że jest przeciwko prezydenturze "żyrandoli" i uważa, że Polska stoi przed wielką szansą. "Pierwsza sprawa to uzyskanie pewnej elementarnej zgody przede wszystkim likwidacji tego języka Palikotów, watah, które mają być dorżnięte, anihilacji partii opozycyjnych. Raz na zawsze" - powiedział.
"Po drugie, porozumienie w kilku bardzo ważnych sprawach, takich jak służba zdrowia, budowa autostrad, rozwiązanie problemów polskiej energetyki, polskiej nauki, zwiększenie wydatków na polską naukę, oświatę, kulturę. To są wielkie cele - G20, olimpiada w Warszawie najpóźniej w 2024 roku. To jednoczy. Wokół tego można jednoczyć nasz naród" - podkreślił Kaczyński.
Dodał też, że powinniśmy doprowadzić do "wielkiej eksplozji polskiej energii". "Ona jest naprawdę ogromna. Bo Polacy mentalnie są świetnie przygotowani do kapitalizmu (...). I chcę temu sukcesowi pomagać i patronować" - podsumował.
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.
W lokalach mieszkalnych obowiązek montażu czujek wejdzie w życie 1 stycznia 2030 r. Ale...
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.