Reprezentacja Polski przegrała w Pekinie z USA, obrońcą tytułu 74:87 (14:28, 16:19, 25:16, 19:24) w meczu o 7. miejsce mistrzostw świata koszykarzy w Chinach. Biało-czerwoni zajęli ósmą lokatę.
Reprezentacja Polski koszykarzy po raz drugi uległa drużynie USA w historii występów w mistrzostwach świata i nie zdołała zrewanżować się za porażkę sprzed 52 laty w Urugwaju 61:91. W 1967 roku obie drużyny grały w fazie finałowej w Montevideo w szóstej, przedostatniej rundzie. Tym razem w Pekinie stawką była siódma lokata, którą zajęli Amerykanie występujący w Chinach jako obrońcy tytułu. To miejsce ekipy zza oceanu - najgorsze w historii - to największa sensacja mistrzostw.
Biało-czerwoni kończą udział w MŚ z bilansem 4-4. Po znakomitym początku, gdy wygrali cztery mecze - najpierw trzy w grupie (z Wenezuelą, Chinami i Wybrzeżem Kości Słoniowej), a potem kluczowy z Rosją w drugim etapie (79:74), doznali porażek z wyżej notowanymi rywalami: Argentyną (65:91), Hiszpanią w ćwierćfinale (78:90), Czechami (84:94) i USA.
Biało-czerwoni pokazali, że potrafią walczyć do końca z zaangażowaniem, że gra sprawia im radość, a kilkanaście pięknych ich akcji chińska publiczność nagradzała częstymi brawami.
Mike Taylor (trener reprezentacji Polski): "Jestem dumny z zespołu i całego sztabu. Grać tutaj w mistrzostwach świata, w dodatku w ostatnim meczu przeciwko USA, było dla nas wszystkich specjalnym doświadczeniem. Tak jak pobyt w Chinach, gdzie odwiedziliśmy sześć miast i wszędzie spotkaliśmy się z gościnnością i znakomitą organizacją. W turnieju odnieśliśmy sukces na boisku i wzbogaciliśmy swoje doświadczenie sportowe i życiowe. Myślę też, że zrobiliśmy wiele dla polskiej koszykówki. Założeniem było awansować do kwalifikacji olimpijskich i w nich jesteśmy.
- Cztery lata pracowałem z kadrą Czech, teraz sześć w Polsce i nigdy nie myślałem, że będę prowadził zespół przeciwko USA. To było nieosiągalne, wydawało się, marzenie. Jeśli prowadzisz drużynę w Europie, czujesz się poza main streamem. Dzisiaj jednak byłem obecny w głównym nurcie. Tak jak Waczyński, Mateusz Ponitka , A.J. Slaughter, inni zawodnicy. Prowadzić zespół przeciwko Greggowi Popovichowi, Steve'owi Kerrowi i L.D. Pierce'owi to wielkie przeżycie".
Adam Waczyński (kapitan reprezentacji Polski): "Gratulacje dla trenera Taylora i całej drużyny. Bez niego i kolegów nie bylibyśmy tutaj dzisiaj. Dla nas to wielkie przeżycie. Może nigdy więcej nie będziemy grać przeciwko USA. Do przerwy przegrywaliśmy nawet 19 punktami, ale w drugiej połowie zaprezentowaliśmy się bardzo dobrze. To był dla nas wspaniały turniej".
Gregg Popovich (trener reprezentacji USA): "Trener Taylor wykonał wielką pracę. Drużyna znakomicie egzekwowała jego założenia. Świetna robota. Wracamy z turnieju z siódmym miejscem. Ja jestem wdzięczny, że ta grupa graczy się poświęciła i przyjechała na krótkie zgrupowanie. W finale zagrają zespoły lepsze od nas. Na turnieju w Chinach czerpaliśmy satysfakcję z grania w każdym meczu. Minęły czasy dream teamów i 30-punktowych zwycięstw.
- Nie będę krytykował tych graczy NBA, którzy nie przyjechali, ani szukał rozwiązań dla amerykańskiej federacji na przyszłość. Takie trudne sytuacje wzmacniają moje relacje z zawodnikami. Gramy dla kraju, rodziny, kolegów z drużyny. Kto myśli, że powinniśmy przejść spacerkiem przez turniej, nie ma szacunku dla rywali".
Donovan Mitchell (USA): ".Dziękuję trenerowi Popovichowi, szefowi reprezentacji panu Colangelo za powołanie mnie do reprezentacji. Nie zrobiliśmy wyniku w tym turnieju. Dziś pokazaliśmy charakter, bo po porażkach trudno się podnieść. Nie wiedziałem, czego się spodziewać przed mistrzostwami. Znałem trenera Popovicha i to wystarczyło, chciałem grać dla niego. W życiu zdarzają się zwycięstwa, ale i porażki.
Aaron Cel (Polska): "Po meczu z USA możemy być zadowoleni. Szczególnie z drugiej połowy, którą wygraliśmy. Niestety w pierwszej nie wpadały nam rzuty z dystansu, a im bardzo. I to zrobiło różnicę. W drugiej odpowiedzieliśmy grą jak przez cały turniej - z charakterem, sercem, dobrze broniliśmy, utrudniliśmy im rzuty, a sami zaczęliśmy trafiać. Walczyliśmy.
- Turniej w Chinach to dla nas naprawdę bajka. Mamy ośmiu zawodników z PLK i osiągnęliśmy światową ósemkę. Wisienką na torcie był mecz z Amerykanami. Faktycznie, z Czechami mogliśmy wygrać. Jest lekki niedosyt, niesmak. Ale trzeba pamiętać,, że oni mieli Satoranskiego i że to nie jest byle jaka drużyna".
Polska - USA 74:87 (14:28, 16:19, 25:16, 19:24)
Polska: Mateusz Ponitka 18, Adam Waczyński 17, A.J. Slaughter 15, Damian Kulig 9, Michał Sokołowski 7, Adam Hrycaniuk 4, Aleksander Balcerowski 2, Dominik Olejniczak 2, Łukasz Koszarek 0, Aaron Cel 0, Karol Gruszecki 0, Kamil Łączyński 0;
USA: Donovan Mitchell 16, Joe Harris 14, Khris Middleton 13, Derrick White 12, Harrison Barnes 10, Jaylen Brown 8, Myles Turner 7, Mason Plumlee 4, Brook Lopez 3;
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.