Czasy nadzwyczajne to i środki, po które powinniśmy sięgać, muszą być nadzwyczajne. To – mniej więcej – prawda.
Po nadzwyczajne środki sięgnęły władze, nadzwyczajnie ograniczenia przyjęli na siebie obywatele. Póki co, mimo tych starań, liczba chorych stale i coraz szybciej wzrasta. Wyhamuje pewnie – tak niesie wieść pochodząca od szczytów władzy – za jakieś dwa tygodnie. Pojawiają się zapomniane przez nas od jakiegoś czasu problemy z pracą. Pytamy, co będzie, gdy epidemia się skończy: czy wystarczy naprawić uszkodzenia, czy trzeba będzie wszystko podnosić z ruin. Nic więc dziwnego, że po nadzwyczajne środki sięgają także wierzący. Po gorącą modlitwę do Boga, by epidemia ustała. W mojej parafii rozpoczęto ją zresztą wcześniej, zanim pojawił się w Polsce pacjent 0. I choć jestem przekonany, że w tej sytuacji modlitwa jest jak najbardziej potrzebna, to momentami zastanawiam się, na ile chcemy pokornie Boga prosić, a na ile szukamy zaklęcia, by znaleźć na Niego sposób; by zmusić Go do zrobienia tego, co my chcemy.
Problem nie jest nowy. To problem tzw. „skutecznych modlitw”. Nie mam oczywiście nic przeciwko tradycyjnym formom modlitwy, nie ma nic przeciwko modlitwie w miejscach słynących łaskami, nie mam nic przeciwko szukaniu wstawiennictwa wszystkich świętych razem i każdego z osobna. Zwracam tylko uwagę, że z ustanowienia Chrystusa istnieje tylko 7 pewnych źródeł łaski. To sakramenty. W pewnej mierze – mniej lub bardziej – skuteczność tych łask zależy też od współpracy z nimi, ale zasadniczo dają one te łaski, z którymi są związane: chrzest czyni dzieckiem Bożym, bierzmowanie udziela Ducha Świętego, sakrament pojednania przynosi odpuszczenie grzechów, a małżeństwa – łaskę do stania się dobrym mężem/żoną i rodzicem. Ale poza sakramentami wszystko już zależy od woli Boga. On wszystkich naszych modlitw oczywiście słucha, każdą wysłuchuje, ale niekoniecznie tak, jak tego oczekujemy.
Gdy prosimy Boga o chleb, nie da nam kamienia, gdy o rybę, nie da nam węża. Ale jeśli prosimy Go o jakąś konkretną łaskę – niekoniecznie da to, czego się spodziewamy. Pewni możemy być w zasadzie tylko jednego: że zrobi wszystko co możliwe, aby dać nam udział w zmartwychwstaniu i życiu wiecznym. Ale jakimi drogami nas tam doprowadzi – nie wiemy. Patrząc z tej perspektywy niekoniecznie więc da nam dokładnie to, o co Go w danej modlitwie prosimy. On po prostu wie lepiej co dla nas będzie dobre.
Trzeba nam więc zawsze traktować modlitwę jako to, czym jest ona w istocie: spotkanie z Bogiem. Przestając z Bogiem człowiek trochę się do Niego upodobnia: też zaczyna widzieć sprawy w szerszej perspektywie; też zaczyna widzieć, że zdrowie, sukcesy, powodzenie to nie zawsze to, co dla nas faktycznie najlepsze. Przebywanie z Bogiem uczy ufnego powierzania Mu się: prosimy Go, ale zawsze dodając „bądź wola Twoja”. Drogą do nikąd – i do tego grzechem przeciwko pierwszemu przykazaniu (1) – jest traktowanie modlitwy jak zaklęcia, przez które moglibyśmy sobie Boga podporządkować. Bo to niemożliwe. Żadne odmówienie trzy razy Ojcze nasz i osiem Zdrowaś nie będzie skuteczniejsze od odmówienia cztery razy Ojcze nasz i pięć razy Zdrowaś. Żadna formuła gotowej modlitwy nie uprosi łask więcej, niż szczerze i gorąco zwrócone do Boga serca.
----------
(1) Warto przytoczyć, że w tym kontekście takie praktyki w Katechizmie Kościoła Katolickiego (2111) nazwano zabobonem:
Zabobon jest wypaczeniem postawy religijnej oraz praktyk, jakie ona nakłada. Może on także dotyczyć kultu, który oddajemy prawdziwemu Bogu, na przykład, gdy przypisuje się jakieś magiczne znaczenie pewnym praktykom, nawet uprawnionym lub koniecznym. Popaść w zabobon to wiązać skuteczność modlitw lub znaków sakramentalnych jedynie z ich wymiarem materialnym, z pominięciem dyspozycji wewnętrznych, jakich one wymagają.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.
W lokalach mieszkalnych obowiązek montażu czujek wejdzie w życie 1 stycznia 2030 r. Ale...
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.