PO może być zagrożeniem dla samej siebie - przestrzegał w sobotę na zjeździe krajowym działaczy PO premier Donald Tusk. Ostrzegał przed myśleniem, że "wszystko im wolno" oraz złudnym przekonaniem, że wysokie poparcie jest dane PO raz na zawsze.
Przekonywał, że Platforma potrafi bez hipokryzji mówić o własnych błędach i że krytykowanie szefa partii nie zamyka drogi awansu w PO. Podkreślał jednocześnie, że nie powinno się zajmować wyborców sporami wewnątrzpartyjnymi i że "warto najpierw pomyśleć, a potem udzielić wywiadu" (odnosząc to ostatnie do kontrowersyjnych wypowiedzi szefa mazowieckiej PO Andrzeja Halickiego).
PO rozszerzyła zarząd krajowy z 15 do 25 osób. Taką propozycję zmian w statucie przegłosowała w sobotę Konwencja Krajowa PO. Nowy zarząd będzie się składał z szefa partii, 16 szefów regionów, maksymalnie 4 wiceprzewodniczących (w tym pierwszego wiceprzewodniczącego, wybieranych przez Radę Krajową na wniosek przewodniczącego partii) oraz 4 członków wybieranych przez Radę Krajową.
Poza zarządem znaleźli się sekretarz generalny i skarbnik PO. Będą oni mogli uczestniczyć w posiedzeniach zarządu bez prawa głosu.
Zjazd wybrał 277 członków nowej Rady Krajowej, do której weszli oprócz tego też wszyscy posłowie i senatorowie i europosłowie PO. Rada Krajowa zbierze się prawdopodobnie 8 października - wybierze 8 członków zarządu krajowego, w tym wiceszefów partii.
Tusk zaczął - jak sam powiedział - inaczej niż zwykle, bo od komplementów. Dziękował za zaangażowanie w wygraną kampanię Bronisława Komorowskiego. "Wykonaliśmy w ostatnich miesiącach kawał dobrej roboty, dla Polski, dla PO i dla samych siebie" - powiedział premier.
Później było już ostrzej, Tusk upominał ludzi PO, mówiąc, że zwycięstwo w wyborach to nie nagroda, ale obowiązek. Przestrzegał, aby nie popadać w samozadowolenie ani w złudne przekonanie, że wysokie poparcie PO nie może nagle spaść. Przestrzegał działaczy PO przed wiarą, że poparcie jest im dane raz na zawsze i myśleniem, że "wszystko im wolno". Zdaniem premiera, w przeciwnym razie "Platforma może być zagrożeniem sama dla siebie".
"Musimy dzisiaj chronić sami siebie przed groźbą zawrotu głowy. Najlepszym na to lekarstwem jest robota" - mówił Tusk. Podkreślał, że skrót PO to także "pełna odpowiedzialność".
"Jeśli ktokolwiek na tej sali w sukcesie Platformy, zaufaniu, jakim obdarzają nas Polacy szuka sposobu na realizację wyłącznie własnych ambicji albo własnego interesu, pomylił salę - nie powinien wśród nas siedzieć. "Każdy, kto sądzi, że PO ma poparcie i zaufanie Polaków raz na zawsze nie ma podstawowych kwalifikacji do działalności publicznej" - powiedział premier.
Tusk mówił też, że jeśli ktoś poprzez sukces Platformy, chce realizować tylko swoje ambicje i interesy, nie powinien być w partii. "Ten, kto uważa, że wszystko mu wolno i że jest zwolniony z rygorów etycznych jest dla Platformy większym zagrożeniem niż nasza konkurencja" - powiedział.
"Dzisiaj chcę powiedzieć, że jeśli PO, jeśli wy wszyscy zdacie egzamin z kursu trwałej przyzwoitości i (...) odpowiedzialności za Polskę, za siebie samych, to wielką wagę będą miały słowa: "kto nie jest przeciw nami, jest z nami". Bo wszyscy w Polsce, którzy mają podobne marzenia o tym jak Polska może wyglądać (...) mogą to robić z nami" - mówił Tusk.
Część wystąpienia Tusk poświęcił sytuacji wewnątrzpartyjnej. Przekonywał, że PO potrafi - jak żadna inna partia otwarcie i bez hipokryzji mówić m.in. o swoich "błędach i zaniechaniach", ale jednocześnie mówił, że nie jest głównym zadaniem polityków "zajmować wyborców sprawami wewnątrzpartyjnymi".
"PO m.in. dlatego zdobyła i utrzymała, nawet w krytycznych monetach, zaufanie połowy Polaków, stając się jedną z najsilniejszych partii, bo szybciej i lepiej niż inni zrozumieliśmy, że zebraliśmy się w jednym miejscu i w jednym czasie, by pomagać innym ludziom, a nie zajmować ich czas i energię własną słabością czy wątpliwościami" - mówił szef rządu.
"Jednej rzeczy na pewno nie żałuję i nie zamieniłbym się za żadne skarby z naszą konkurencją - bo w PiS-ie wylatuje się z partii, jeśli entuzjazm wobec prezesa nie jest wystarczająco donośny, a w PO można awansować, nawet jeśli wobec przewodniczącego tej partii ma się bardzo krytyczny pogląd. Chciałbym, aby tak w PO było zawsze" - mówił Tusk.
"U nas, jeśli zastanawiamy się czy trzeba z PO kogoś wyrzucić, podziękować, to nie za to, że brutalnie atakuje lidera PO, ale za to, że zbyt brutalnie atakuje naszą konkurencję. Trudne, ale zobaczcie kto wygrywa" - zwrócił uwagę.
Tusk mówił, że PO ma być barierą dla tych, dla których "katastrofa to najlepsza okoliczność polityczna, jaka może się zdarzyć". Zapewniał, że nie lekceważy Jarosława Kaczyńskiego i PiS.
"Dla mnie PiS dzisiaj to pesymizm i strach. (...) Jeśli muszę dziś parę słów konkurencji poświęcić, to właśnie dlatego, że nie lekceważę Jarosława Kaczyńskiego i PiS-u. A mam wrażenie, że niektórzy w Platformie i poza Platformą uznali, że już nie ma problemu" - mówił premier.
"Tak długo, jak pesymizm i strach będzie obecny wokół nas - ba, pewnie po trochu w każdym z nas - tak długo politycy, którzy z pesymizmu i strachu chcą zrobić główną treść swojego działania, będą groźni dla Polski i dla Polaków. Musicie o tym pamiętać. Chrońcie siebie, chrońcie Platformę, bo w ten sposób chronicie Polskę przed groźbą recydywy tej ponurej polityki" - dodał. Zapewnił także, że Platforma "się nie rozpada, że (...) nie powtarza ponurej historii wielu partii politycznych w Polsce".
Tusk zapewniał, że choć w PO jest miejsce dla wszystkich, to nie chciałby, aby w partii rolę odgrywali politycy, którzy "swoimi niedojrzałymi działaniami mogliby doprowadzić do tego, że Platforma przegra wybory i odda władzę głównemu konkurentowi".
Premier zaznaczył, że wśród zadań stojących przed rządem i Platformą jest m.in. ochrona Polski przed kryzysem o zadłużeniem. "Chcę być premierem polskiego rządu, nie tylko tę kadencję, bo nie ma większej satysfakcji dla premiera, że jak się jeździ i gdziekolwiek jestem, to mówią - to wy jesteście najlepsi w czasie kryzysu" - powiedział szef rządu.
Premier deklarował, że nie zgodzi się, by koszty wychodzenia i obrony Polski przed kryzysem ponosili ludzie, "ponad miarę, która jest niezbędna". Zapewnił też, że nie będzie reformować "tylko dlatego, żeby ktoś zaklaskał, a ludzie nie mieli przed pierwszym co do garnka włożyć".
Tusk mówił, że PO chce wygrać także kolejne wybory, bo nie może wystawić Polski na "dramatyczne ryzyko Jarosława Kaczyńskiego albo radykalnej lewicy". Podkreślił, że celem istotnym dla PO jest "nowoczesne państwo". "Nie pozwolę, i nasz kolega partyjny nie musi nas w tym poganiać, by wizja nowoczesnego państwa zamieniała się w tandetny propagandowy antyklerykalizm" - zaznaczył Tusk.
Zgodnie z uchwałą zjazdu, w wyborach do Sejmu w 2011 roku na każdej liście okręgowej ani kobiety ani mężczyźni nie mogą zajmować więcej niż 2/3 miejsc. Spośród pierwszych pięciu miejsc na każdej liście okręgowej ani kobiety ani mężczyźni nie mogą zajmować więcej niż 3 miejsca. Spośród pierwszych trzech miejsc na każdej liście ani mężczyźni ani kobiety nie mogą zajmować więcej niż dwa miejsca - stanowi uchwałą
Marszałek Sejmu Grzegorz Schetyna, który ma zostać pierwszym zastępcą Tuska ocenił, że przed Platformą stoją wielkie wyzwania. "Partia taka jak PO musi być silna regionalnie, musi być blisko ludzi" - podkreślił. Jego zdaniem udało się Platformie, zachować cechy ruchu obywatelskiego. "Ciągle chcemy zmieniać Polskę i wygrywać wybory" - oświadczył.
Minister finansów Jacek Rostowski powiedział, że Polska, mimo że jest "zieloną wyspą", też potrzebuje reform "stanowczych, lecz stopniowych, a nie szokowych, czy dramatycznych". Jego zdaniem, gdyby rząd nie przeprowadzał stopniowych reform, państwu groziłyby poważne problemy.
Według Rostowskiego, takie stopniowe reformy pozwoli Platformie rządzić dłużej niż jedną kadencję. "Pozwoli to Polskę naprawdę głęboko i trwale zmienić" - podkreślił.
Minister powiedział, że rząd może być dumny z tego, co osiągnął, pomimo wet prezydenta. Przypomniał, że rząd przeprowadził m.in. reformę emerytur pomostowych, zostały odrolnione grunty miejskie, został też przyjęty pakiet na rzecz przedsiębiorczości. "Musimy być świadomi sukcesów, które osiągnęliśmy i musimy o nich mówić" - ocenił.
Zapewnił, że - mimo obiegowych opinii - Polska nie ma głębokich długookresowych problemów z finansami publicznymi. Jak dodał, nie jest też prawdą, że Polska jest dramatycznie zadłużona. "Mamy stabilność polityczną, ekonomiczną, nie oznacza to, że możemy sobie popuścić i nie reformować. Musimy pamiętać, że reformy są dla ludzi, a nie ludzie dla reform" - podkreślił.
"Buduje się. Zmieniamy Polskę, modernizujemy kraj, dajemy nadzieję Polakom" - mówił minister infrastruktury Cezary Grabarczyk. Jak dodał, jest pewne, że rząd zmodernizuje przynajmniej 1700 kilometrów dróg.
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.
W lokalach mieszkalnych obowiązek montażu czujek wejdzie w życie 1 stycznia 2030 r. Ale...
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.