Kolejny pożar w zabytkowym i symbolicznym miejscu kultu religijnego we Francji. W nocy z poniedziałku na wtorek podpalono jeden z budynków opactwa św. Marcina w Ligugé.
Na szczęście strażakom udało się opanować pożar. Jak podaje dziennik Le Figaro, ogień nie przedostał się do zabytkowego kościoła i biblioteki, która zawiera jeden z najcenniejszych księgozbiorów piśmiennictwa religijnego w Europie.
Opactwo w Ligugé to kolebka chrześcijaństwa we Francji. Założył je św. Marcin z Tours w 361 r. na terenie dawnej rzymskiej willi, ofiarowanej mu przez św. Hilarego z Poitiers. Św. Marcin żył tam jako eremita, z czasem jednak, kiedy zaczęło się wokół niego gromadzić coraz więcej uczniów, musiał założyć dla nich klasztor. Wspólnota inspirowała się monastycyzmem orientalnym, bo działo się to na 150 lat przed narodzeniem św. Benedykta. Dziś w opactwie żyje 25 benedyktynów.
Zdaniem policji najbardziej prawdopodobną przyczyną pożaru było podpalenie. Na razie jedynym podejrzanym jest 50-letni mężczyzna z sąsiedniej wioski, który pijany spał przed opactwem. Jest dobrze znany zarówno policji, jak i mnichom, ponieważ regularnie otrzymywał od nich pożywienie. Opat benedyktynów zapewnił, że klasztor poradzi sobie z naprawieniem szkód. Wyraził przy tym zadowolenie, że tym razem nie doszło do profanacji. „Choć, jak zastrzegł, nie można ukrywać, że we Francji każdego dnia dochodzi do profanacji czy ataków na nasze kościoły”.
Sześć osób zginęło. W kierunku ukraińskiej stolicy zostały wystrzelone m.in. rakiety balistyczne.
Postęp perinatologii sprawił, że lekarze diagnozują i leczą dzieci w łonie matki.
Najnowszy raport UNICEF opublikowany z okazji Światowego Dnia Dziecka.
Brak wiedzy o zarządzeniach narzucanych przez Rzeszę lub ich ignorowanie nie przystoi Jad Waszem
Władze Litwy poinformowały, że chodzi o rodzaj "ataku hybrydowego".
Powodem są zerwane przez konary linie energetyczne oraz ich oblodzenie.
Spory terytorialne zostałyby rozstrzygnięte dopiero po zawieszeniu broni