Ludzie prawi mają prawo mówić o wartościach i normach moralnych bez obawy, że zostaną wyszydzeni czy zastraszeni – pisze ksiądz Marek Dziewiecki. Znany psycholog i duszpasterz apeluje do polityków i mediów, by nie gardzić ludźmi, gdy głośno mówią o tym, iż człowiek jest człowiekiem od poczęcia do naturalnej śmierci i że nie wolno nikogo z ludzi zabijać w żadnej fazie rozwoju.
Burzę protestów „liberalnych” środowisk i dominujących mediów w Europie wywołał fakt, że prymas Belgii - Andre Leonard - w swej książce napisał, iż „AIDS jest rodzajem immanentnej sprawiedliwości w obliczu sponiewierania natury ludzkiej”. Biskup podkreślił, że AIDS nie jest karą Boga za grzechy, ale odpowiedzią natury na błędne zachowania człowieka: jeśli człowiek niszczy środowisko, to ono negatywnie zacznie wpływać na człowieka, a jeśli „poniewieramy ludzką miłość”, to nie unikniemy bolesnych konsekwencji. Na konferencji prasowej (14.10.2010) duchowny bronił oczywistości tego, co głosi i podkreślił, iż "fakt, że został arcybiskupem, nie pozbawia go swobody myślenia".
Każde zachowanie człowieka prowadzi do określonych skutków. Jeśli kobieta i mężczyzna nie współżyją przed zawarciem małżeństwa i jeśli po zawarciu małżeństwa zachowują wzajemną wierność, to nie podejmują żadnych ryzykownych zachowań seksualnych. Jeśli natomiast postępują inaczej, to skutkiem mogą być nie tylko zdrady małżeńskie, poniewieranie miłości i zranienia psychiczne, ale także utrata zdrowia i życia. Okazuje się, że w „liberalnej” Europie podawanie takich faktów środowiska „liberalne” uznają za „szokujące i niedopuszczalne” poglądy. Być może niedługo będziemy skazywani na więzienie, jeśli odważymy się stwierdzić fakt, że pary homoseksualne są chore, gdyż nie mogą mieć ze sobą dzieci, a bezpłodność jest przecież na liście chorób WHO. Podobnie niedługo może zostać uznane za przestępstwo stwierdzanie faktu, że zapłodnienie metodą in vitro nie leczy bezpłodności czy że abstynencja przedmałżeńska oraz wzajemna wierność w małżeństwie to jedyna stuprocentowa forma ochrony przed AIDS w sferze zachowań seksualnych.
Prawda najbardziej niepokoi tych, którzy najbardziej krzywdzą samych siebie czy innych ludzi. Tacy ludzie nie chcą wiedzieć na przykład o tym, że kto dla chwili seksualnej przyjemności poświęca miłość oraz ryzykuje zdrowiem i życiem, ten żyje w rozpaczliwy sposób. Nie chcą też wiedzieć o tym, że nikt nie badał stopnia zawodności prezerwatyw w kontakcie z osobą chorą na AIDS, gdyż ceną za takie badania byłoby popadanie niektórych z badanych osób w śmiertelną chorobę (por. D. Dew, Condom "safe sex" theory full of holes, The Convington News, 3/16, 1995). Rzeczywiście szokujące poglądy głoszą ci, którzy uciekają od prawdy. Dla przykładu, gdy ktoś z aktywistów gejowskich organizuje „marsze dumy” z powodu tego, że kieruje się orientacją seksualną, to liberalne środowiska nie zauważają, iż taka wypowiedź jest szokująca, bo oznacza promowanie mentalności gwałciciela, który przecież też kieruje się swoją orientacją seksualną, zamiast kierować się rozumnością, miłością i odpowiedzialnością.
Cywilizacja śmierci wiąże się zawsze z cywilizacją kłamstwa, gdyż człowiek, który poniewiera własną godność oraz kpi sobie z miłości i wierności, nie chce wiedzieć o tym, jakie będą skutki jego postępowania. Ci, którzy żyją w sposób niegodny człowieka, nie tylko usiłują zagłuszyć w sobie prawdę i sumienie, ale usiłują pozbawić prawdy innych ludzi. Cywilizacja śmierci boi się prawdy, gdyż dla żadnego człowieka nie jest miła świadomość tego, że krzywdzi samego siebie i innych ludzi. To właśnie dlatego cywilizacja życia i miłości zaczyna się od szukania prawdy. Upewnia nas o tym Jezus, który od rana do wieczora uczył swoich słuchaczy realistycznego myślenia i przestrzegał przed tchórzostwem wobec prawdy: „Słuchać będziecie, a nie zrozumiecie, patrzeć będziecie, a nie zobaczycie. Bo stwardniało serce tego ludu, ich uszy stępiały i oczy swe zamknęli, żeby oczyma nie widzieli ani uszami nie słyszeli, ani swym sercem nie rozumieli” (Mt 13, 14-15).
Chrześcijanin nie może milczeć wtedy, gdy prawda uznawana jest za skandaliczne kłamstwo albo gdy głos biskupów w obronie życia człowieka w każdej fazie jego rozwoju ludzie przewrotni uznają za… niedopuszczalny szantaż polityczny. Nikt z obywateli naszego kraju nie ma obowiązku być heroicznym i poświęcać życia dla obrony oczywistych prawd, osobistej wolności czy własnego sumienia. To właśnie troska o tych ludzi, którzy coraz bardziej czują się zastraszeni we własnym kraju, jeśli nie mają poglądów takich, jakie podobają się sprawującym władzę czy właścicielom dominujących mediów, skłania mnie do napisania tego tekstu, do wypowiadania twardych słów i do wezwania rządzących oraz ich medialnych klakierów, aby się opamiętali. Nie gardźcie Narodem ani żadną grupą obywateli! Nie gardźcie ludźmi tylko dlatego, że głośno mówią o tym, iż człowiek jest człowiekiem od poczęcia do naturalnej śmierci, że nie wolno nikogo z ludzi zabijać w żadnej fazie rozwoju i że istnieją nie tylko święte, ale też podłe sposoby postępowania. Ludzie prawi też mają prawo żyć w naszym kraju i mówić głośno o swoich poglądach, wartościach i normach moralnych bez obawy, że zostaną publicznie wyszydzeni czy zastraszeni. Nie mogę milczeć wtedy, gdy na moich oczach demokracja zmienia się w system, który chroni zło i który kpiną lub zastraszaniem usiłuje odbierać wolność słowa i prawo do istnienia w przestrzeni publicznej tym, którzy chronią człowieka i mówią o sposobach życia zgodnych z Ewangelią.