- A teraz pozostaje mi powiedzieć: KOCHAM CIĘ, mój przystojniaku, i dziękuję Ci całym sercem za wszystko - czekaj tam na nas, opiekuj się nami i nigdy nas nie zostawiaj - mówiła Ania Wawrzyniak wczoraj, 23 lutego, w kościele NSPJ w Kętach podczas pogrzebu swojego męża - 34-letniego Wojtka, który zmarł 15 lutego w tragicznym wypadku narciarskim na zboczu Pilska.
I chociaż wiele osób mówi mi teraz, że bardzo zazdrościło nam takiej miłości, to dla nas było to takie normalne, takie oczywiste. Takie nasze - pewnie dlatego, że było prawdziwe.
Byłeś mężem przez duże M. Pokazałeś mi, jak wygląda szczęście. I pomimo że założyłeś własną rodzinę, nigdy nie zapomniałeś o swoich rodzicach. To dzięki ich wychowaniu byłeś tak wspaniałym mężem i ojcem. Jako syn i wnuk miałeś duże poczucie odpowiedzialności i pomocy rodzicom i babci. Jako brat zawsze pomocny i dyspozycyjny. A jako przyjaciel - każdy z Was wie doskonale.
Ojcem nie byłeś na pokaz. Cały tym żyłeś! To Ty trzymałeś ją w ramionach jako pierwszy, to bicie Twojego serca słyszała w pierwszych godzinach po porodzie, to Ty przebierałeś pierwsze pampersy i kąpałeś ją codziennie przez całe 11 miesięcy. Bardzo nam na tym zależało. To był Wasz czas!
To Ty, wracając z pracy, robiłeś nam wieczorne "show", które rozbawiało nie tylko Zuzię, ale także i mnie, i Ciebie. Zawsze cała trzęsła się z radości na Twój widok. Wiedziałeś, że jesteś najśmieszniejszym tatą na świecie. Byłeś odpowiedzialny za to Dzieciątko i doskonale zdawałeś sobie sprawę z tego, co to znaczy być ojcem. Cieszyłeś się dokładnie tak samo jak ja, z każdego ząbka, z każdego umorusanego uśmiechu, z każdego, nawet minimalnego postępu. Kochałeś nas do szaleństwa. Było to widać - nie trzeba się było szczególne wpatrywać.
Teraz musisz mnie prowadzić i trzymać nas obie za ręce - całe życie.
I pewnie jeszcze długo będzie mi ciężko uwierzyć w to, że to udźwignę i dam sobie radę.
Na takie coś się nie umawialiśmy i nie przygotowałeś mnie na to, jak mam dalej żyć - ale zawsze powtarzałeś mi, że NIGDY MNIE NIE ZOSTAWISZ - i wiem, że dotrzymasz słowa.
Zostawiłeś tu NIE SWOJĄ cząstkę - zostawiłeś tu swoją POŁOWĘ!
I pomimo że znaliśmy się pół naszego życia, teraz będę odkrywać Cię na nowo - w Zuzi, kiedy będzie pomalutku dorastać i pokazywać mi, w czym jest identyczna jak jej TATKA.
Podarowałeś mi ją w prezencie urodzinowym i po coś się to wszystko zdarzyło. Wiem, że kiedyś wyjaśnisz mi, dlaczego. I najwspanialsze jest to, że to wszystko, co tu opisałam, Ty dobrze wiesz.
A teraz pozostaje mi powiedzieć - KOCHAM CIĘ, mój przystojniaku, i dziękuję Ci całym sercem za wszystko - czekaj tam na nas, opiekuj się nami i nigdy nas nie zostawiaj.
Ania
Na portalu www.zrzutka.pl przyjaciele Wojtka zorganizowali zbiórkę pieniędzy na wsparcie jego rodziny - TUTAJ.
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
Waszyngton zaoferował pomoc w usuwaniu szkód i ustalaniu okoliczności ataku.