To symbol całej doliny Cadore. Kościół św. Marcina Biskupa w każdej chwili może runąć, bo zagrażają mu osuwiska. Trwa wielka mobilizacja.
Misja dla wszystkich jest jedna: uratować ważny zabytek i symbol pejzażu całej doliny" - pisze Francesco Dal Mas w "Avvenire", największym włoskim dzienniku katolickim. "W istocie już od dziesięcioleci kościół parafialny, oparty nad przepaścią na ostrodze kruchej skały, jest zagrożony osuwiskami ze wszystkich stron, a 20 lat temu udało się zapobiec jego zawaleniu, podpierając go mikropalami wzdłuż obwodu".
Jednak jesienią 2018 r. nawałnica Vaia oberwała całe zbocze, a opady śniegu w grudniu zeszłego roku dokończyły dzieła. Do tego stopnia, że w ubiegłym miesiącu burmistrz Marianna Hoffer była zmuszona, wbrew sobie, zakazać sprawowania kultu w historycznej parafii. Teraz, aby w kościele było bezpiecznie - według oceny geologa Maria Cabriela, zajmującego się osuwiskami od lat - potrzeba 1-2 mln euro.
Kościółek, który w obecnej formie pochodzi z lat 1718-1719, ale pierwsze wzmianki o nim datuje się na 1208 rok, jest prawdziwą skarbnicą sztuki, z drewnianymi rzeźbami i cennymi malowidłami.
Jako pierwsze zmobilizowały się różne instytucje - w ostatnich dniach odbyły się rozmowy pomiędzy gminą, regionem oraz Wydziałem Inżynierii Lądowej, a wstępną ocenę powierzono dwóm profesjonalistom. W sprawę zaangażowany jest także minister dziedzictwa kulturowego Dario Franceschini.
Natomiast ordynariusz diecezji Belluno-Feltre bp Renato Marangoni skierował lis do wspólnoty parafialnej Valle di Cadore: "Spotkałem się z ludźmi tej wspólnoty i widziałem, jak bardzo cierpią, bo więź z własnym kościołem stanowi część naszej tożsamości. Dlatego współpracujemy z instytucjami, także w przypadku gdy trzeba zabezpieczyć nasze cenne dziedzictwo w postaci obrazów, wyposażenia i szat liturgicznych".
Geolog Gabriel potwierdził "ciągłe i rozległe zjawisko zapadania się mocno spękanego wapienia i dolomitu, udokumentowane już pod koniec XIX wieku".
"Z pewnością wkrótce nie będzie można nawet wejść do kościoła z powodu grożącego niebezpieczeństwa" - pisze "Avvenire".
"Sprawdzimy wyniki badań i szacunki" - zapewnia regionalny szef Obrony Cywilnej Gianpaolo Bottacin. "I potem zdecydujemy, co właściwie można zrobić, biorąc pod uwagę, że interwencja sprzed 20 lat powinna była zagwarantować bezpieczeństwo na pół wieku. Pomiędzy dwiema skrajnymi hipotezami - z jednej strony o braku ryzyka, a z drugiej o niebezpieczeństwie zawalenia się kościoła - wciąż istnieje szeroki wachlarz opcji: drenaż, hydroizolacja, pale... żeby wymienić tylko kilka".
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.