Co najmniej 40 osób zginęło w zamachu przeprowadzonym najprawdopodobniej przez dwóch samobójców w poniedziałek w biurze lokalnych władz w mieście Ghalanai na północnym-zachodzie Pakistanu.
"Wygląda na to, że jest to zamach samobójczy. Nie wiem, jaka jest dokładna liczba ofiar, ponieważ wciąż usuwane są gruzy" - relacjonował przedstawiciel miejscowych władz Amjad Ali Khan, który miał być celem ataku.
"Było dwóch zamachowców. Obaj pieszo. Pierwszy wysadził się w powietrze w biurze jednego z moich zastępców, a drugi, kiedy złapał go strażnik" - dodał Khan.
W Ghalanai w prowincji Mohmand, gdzie doszło do zamachu, miało się odbyć spotkanie urzędników z przywódcami plemiennymi sprzeciwiającymi się talibom.
Mohmand jest jedną z prowincji położonych w tzw. pasie plemiennym na północy kraju przy granicy z Afganistanem, w których ukrywają się talibowie i członkowie Al-Kaidy.
W starożytnym mieście Ptolemais na wybrzeżu Morza Śródziemnego.
W walkę z żywiołem z ziemi i powietrza było zaangażowanych setki strażaków.
Wstrząsy o sile 5,8 w skali Richtera w północno wschodniej części kraju.
Policja przystąpiła do oględzin wyciągniętej z morza kotwicy.
Ogień strawił tysiące budynków na obszarze ok. 120 km kw., czyli powierzchni równej San Francisco.