- Przyszedł czas świeckich - przekonują krakowskie misjonarki Karolina Cygan i Katarzyna Sowa, które w Centrum Formacji Misyjnej otrzymają krzyże misyjne. Do Afryki wyruszą za kilka miesięcy.
Pierwsza jest katechetką, druga - fizjoterapeutką. Obydwie od ponad 10 lat współpracują z Wydziałem Misyjnym krakowskiej kurii. Razem też wyjechały w 2013 roku na miesiąc do Indii, by doświadczyć, jak wygląda głoszenie Ewangelii w obcym kraju, z dala od swoich.
Karolina już w gimnazjum wiedziała, że będzie studiowała teologię, choć nikt wtedy w to nie wierzył. - Poszłam na te studia z przekonania, z potrzeby serca i rozumu - zapewnia dzisiaj. Już w tamtym czasie pojawiły się myśli o misjach. Angażowała się w Akademickie Koło Misyjne na PAT (dziś UPJPII), prowadzone przez siostry klawerianki na czele z s. Elżbietą Sołtysik.
Kasia pochodzi z diecezji tarnowskiej. Ducha misyjnego rozpaliła w niej katechetka, która założyła w parafii Papieskie Dzieło Misyjne Dzieci. Kasia od dziecka włączała się w kongresy PDMD, misyjne kolędowanie. - Myślałam o wstąpieniu do zgromadzenia misyjnego, konkretnie do Sióstr Białych. Napisałam do nich mejla, że chciałabym spróbować. Dostałam wtedy bardzo mądrą odpowiedź. Siostry radziły, żebym najpierw poszła na studia - opowiada. Z perspektywy lat widzi, jak dobra była to rada. W czasie studiów pomysł wstąpienia do zakonu się rozwiał, ale pragnienie misji było coraz silniejsze. Studenckie lata upłynęły pod znakiem współpracy z siostrami klaweriankami.
- Wybierając studia, kierowałam się jednym celem. Chciałam pomagać ludziom, choć jeszcze wtedy nie wiedziałam, jak to będzie wyglądało w praktyce - wspomina Kasia. Po studiach zajmowała się starszymi ludźmi w domu pomocy społecznej i to była - jak mówi - jej misja na miejscu. Karolina swoją realizowała jako katechetka. Od czasu do czasu pomagały w działaniach na rzecz misji. - Lata płynęły, jako katechetka czułam się spełniona, ale czegoś mi brakowało. Czułam, że chcę dać więcej od siebie dla Kościoła - mówi Karolina.
Wspólny wyjazd to był pomysł, który podsunął im dyrektor Wydziału Misyjnego ks. Tadeusz Dziedzic. Przygotowania trwały od września ubiegłego roku. Karolina i Kasia zgłosiły się do Centrum Formacji Misyjnej w Warszawie. - Zależało nam, żeby to miało wymiar kościelny, żebyśmy jako misjonarki świeckie reprezentowały Kościół i dzieliły się Ewangelią - tłumaczy Karolina.
W Zambii będą pracować w parafii Chrystusa Odkupiciela w Makeni, na obrzeżach Lusaki. Przyda się tam pomoc zarówno katechetki, jak i fizjoterapeutki. - Mam pracować docelowo z przyszłymi katechistami, czyli z osobami dorosłymi. To będzie dla mnie nowość - mówi Karola. - Osobami starszymi, chorymi w slumsach Lusaki opiekuje się tam tylko jedna siostra zakonna, której pomagają tamtejsi wolontariusze. Mam nadzieję, że przyda im się moja pomoc - dodaje Kasia.
- Przyszedł czas świeckich. W Afryce modelem Kościoła jest wspólnota, czyli rodzina. To wielkie pole do zaangażowania dla kobiet. Ważną rolę odgrywają świeccy katechiści, bo ksiądz nie wszędzie może dotrzeć i świecki pełni rolę lidera - podkreśla Karolina. Papież mówi też wiele o Kościele dla ubogich. To bardzo przemawia do misjonarek. Jadą do kraju bardzo biednego, będą się z tym ubóstwem konfrontować. - Misjonarze mówią nam jednak, że więcej otrzymamy, niż będziemy dawać - podsumowują.
Uroczyste posłanie krakowskich misjonarek do posługi w Zambii odbędzie się w sanktuarium św. Jana Pawła II 6 czerwca o godz. 12.30. Mszy św. będzie przewodniczył bp Jan Zając.
Archidiecezja krakowska ma 5 misjonarzy świeckich. Barbara Szkatuła posługuje na misjach w Peru. Ma najdłuższy staż, bo misjonarką jest od 1982 roku. Również w Peru, od 11 lat, pracuje Anna Jawor. Tomasz Marynowski jest misjonarzem w Chorwacji, gdzie posługuje od 2007 roku. Zenon Olech od 2017 roku pracuje w Boliwii, a Anna Ostrowska od 9 lat - w Rwandzie.
Więcej o świeckich misjonarkach z Krakowa w "Gościu Krakowskim" nr 21 na 30 maja.
W Monrowii wylądowali uzbrojeni komandosi z Gwinei, żądając wydania zbiega.
Dziś mija 1000 dni od napaści Rosji na Ukrainę i rozpoczęcia tam pełnoskalowej wojny.
Są też bardziej uczciwe, komunikatywne i terminowe niż mężczyźni, ale...
Rodziny z Ukrainy mają dostęp do świadczeń rodzinnych np. 800 plus.