Który dyktator arabski podzieli wkrótce los obalonego przywódcy Tunezji, Zin el-Abidina Ben Alego? - pyta w poniedziałek francuski dziennik "Liberation". Prasa nad Sekwaną podkreśla też rolę internetowego "facebooka" w organizacji tunezyjskiej rewolucji.
Francuskie media pasjonują się tzw. jaśminową rewolucją, w której wyniku odsunięto w ostatnich dniach tunezyjskiego prezydenta Ben Alego. Tunezja była do 1956 roku protektoratem francuskim, a obecnie we Francji mieszka, według szacunków, co najmniej 600 tys. imigrantów z tego kraju Maghrebu.
Lewicowy dziennik "Liberation" zamieszcza w poniedziałek na swojej okładce - obok przekreślonego zdjęcia Ben Alego - fotografie innych przywódców pobliskich krajów arabskich, posądzanych przez Zachód o dyktatorskie metody rządzenia. "Świat arabski - na kogo kolej?" - głosi wielki tytuł obok zdjęć m.in. prezydenta Egiptu, Hosniego Mubaraka, przywódcy Libii, Muammara Kadafiego oraz algierskiego szefa państwa Abdelaziza Butefliki. Według gazety, "upadek Ben Alego może zagrozić innym reżimom autorytarnym" w północnej Afryce i na Bliskim Wschodzie.
"Liberation" dodaje, że już teraz "jaśminowa rewolucja" wyznaczyła "nowy horyzont świata arabskiego" i "jest w centrum wszystkich dyskusji w Libanie, Egipcie i Jordanii".
Prasa zwraca także uwagę na "spóźnioną woltę" Paryża, który - po latach milczenia - dopiero w momencie obalenia Ben Alego wypowiedział się przeciwko reżimowi w Tunezji. "(Francuski prezydent Nicolas) Sarkozy, ale przed nim także (jego poprzednicy) - Jacques Chirac i Francois Mitterrand popierali bez zastrzeżeń reżim Ben Alego" - twierdzi "Liberation". W opinii gazety, było tak dlatego, że do tej pory francuskie władze uważały przywódcę Tunezji za "sojusznika" w walce z islamizmem.
Konserwatywne "Le Figaro" pisze natomiast, że Tunezyjczycy "zburzyli swój mur berliński" i że "mimo napięć i niepewnej przyszłości w tym kraju zapanowała euforia".
"Francja i Europa powinny oddać się do dyspozycji nowej Tunezji, aby nadzieja na demokrację, która zrodziła się po drugiej stronie Morza Śródziemnego, nie poszła na marne" - podkreśla "Le Figaro".
W przekonaniu gazety "jaśminowa rewolucja" jest przewrotem, w którym ogromną rolę w antyrządowej mobilizacji Tunezyjczyków odegrał internet, a zwłaszcza portal społecznościowy Facebook. "Ta strona stała się głównym narzędziem rewolucyjnej komunikacji" - zauważa "Le Figaro".
W następstwie antyrządowych demonstracji i zamieszek prezydent Ben Ali, sprawujący Tunezją władzę od ponad 20 lat, opuścił w piątek kraj, udając się do Arabii Saudyjskiej. Rada Konstytucyjna Tunezji uznała oficjalnie, że stanowisko prezydenta kraju jest nieobsadzone oraz że konstytucja wymaga, by wybory prezydenckie zostały przeprowadzone nie później niż w ciągu 60 dni.
W trwających od grudnia ub. roku starciach, w trakcie których policja strzelała do manifestantów, zginęły w Tunezji dziesiątki osób.
Rusza również pilotażowy program przekazywania zasiłków na specjalną kartę płatniczą.
Tornistry trafią do uczniów jednej ze szkół prowadzonych przez misjonarki.
Caritas rozpoczęła zbiórkę na remont Ośrodka dla osób w kryzysie bezdomności w Poznaniu.
"Nikt (nikogo) nie słucha" - powiedział szef sztabu UNFICYP płk Ben Ramsay. "Błąd to kwestia czasu"