61 profesorów otrzymało we wtorek w Warszawie nominacje z rąk prezydenta Bronisława Komorowskiego. Wśród nich był rektor łódzkiej "filmówki", reżyser Robert Gliński.
Chciałem podziękować za niełatwą drogę, która tutaj państwa przyprowadziła" - powiedział prezydent, gratulując nowym profesorom i podkreślił, że oddanie się karierze naukowej i akademickiej wymaga wielu wyrzeczeń, także ze strony rodzin samych profesorów.
Komorowski odniósł się też do toczących się w Sejmie prac nad ustawami reformującymi uczelnie i zmieniającymi zasady przyznawania stopni i tytułów naukowych i artystycznych. "Myślę, że możemy razem wyrazić nadzieję, że te zmiany, które przyniosą wiele nowych rozwiązań, będą służyły jednemu - wydobyciu tego wszystkiego, co tkwi jako wielki potencjał, wielka możliwość, wielka siła, umiejętności, w ludziach polskiej nauki" - powiedział.
Dodał, że, chociaż ważne dla rozwoju nauki i szkolnictwa wyższego są przepisy, a także instytucje i ich tradycje, to najważniejsi są ludzie - ich talent, zapał i zaangażowanie.
Wśród nominowanych we wtorek profesorów są głównie przedstawiciele nauk humanistycznych i technicznych, ale też kilku artystów, reprezentujących sztuki plastyczne i muzyczne oraz jeden profesor sztuk filmowych - reżyser Robert Gliński, twórca m.in. filmu "Cześć Tereska", rektor Państwowej Wyższej Szkoły Filmowej, Telewizyjnej i Teatralnej im. Leona Schillera w Łodzi.
Gliński powiedział w rozmowie z PAP, że tytuł profesora jest dla niego przede wszystkim ukoronowaniem jego pracy jako wykładowcy.
"To, że my uczymy jest fantastyczne. Chcemy coś dać młodzieży. Każdy z nas kiedyś się czegoś nauczył. Ja bardzo dużo nauczyłem się od swoich profesorów - od Hasa, od Kluby. Myślę, że my musimy teraz ten dług spłacić, ucząc młodych ludzi różnych rzeczy, które dostaliśmy od swoich mistrzów" - powiedział.
Gliński tłumaczył, że nie zawsze dla artysty zaangażowanie w kształcenie młodzieży jest opłacalne. "To nam nie pomoże ani zrobić filmu, ani innego dzieła sztuki. Nawet postawiłbym taką tezę, że czasami to przeszkadza, bo absorbuje i zajmuje czas" - wyjaśnił.
Niemniej, jak podkreślił reżyser, kontakt z młodymi ludźmi daje możliwość zderzenia własnych poglądów z ich innym, świeższym punktem widzenia. "Ten energetyzujący kontakt rekompensuje nam pewne straty, które ponosimy angażując się w nauczanie. Nasze punkty widzenia się zderzają i to jest twórcze chyba i dla nich i dla mnie. Dzięki temu nie przysypiam, jestem ciągle pobudzony" - dodał.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.