W piątek władze Kuby zwolniły z więzienia Guido Siglera, który odmawiał udania się na emigrację do Hiszpanii - poinformował inny dysydent Oscar Sanchez.
W lipcu 2010 roku Raul Castro zawarł porozumienie z Kościołem katolickim zgadzając się zwolnić 52 więźniów politycznych. Władze postawiły jednak warunek, aby opuścili oni kraj udając się na emigrację do Hiszpanii.
Z 52 dysydentów 39 przyjęło ten warunek, jednak pozostałych 13 - w tym Sigler - odmówiło opuszczenia Kuby.
Sigler był jednym z 75 opozycjonistów aresztowanych w 2003 r. podczas fali represji. Skazano go wówczas na 20 lat więzienia. Władze określiły wówczas opozycjonistów jako "zdrajców" pracujących na rzecz Stanów Zjednoczonych i za amerykańskie pieniądze.
Wyszedłszy z więzienia Sigler, 57-letni ekonomista, spotkał się z rodziną, a wkrótce ma dołączyć do swych przebywających w USA dwóch braci, również dysydentów i również wypuszczonych z kubańskiego więzienia.
Co czwarte dziecko trafiające dom"klasy wstępnej" nie umie obyć się bez pieluch.
Mężczyzna miał w czwartek usłyszeć wyrok w sprawie dotyczącej podżegania do nienawiści.
Decyzja obnażyła "pogardę dla człowieczeństwa i prawa międzynarodowego".
Według szacunków jednego z członków załogi w katastrofie mogło zginąć niemal 10 tys. osób.