Po porannym wstrząsie w kopalni Zofiówka w Jastrzębiu-Zdroju poszukiwanych jest 10 górników.
Dwanaście zastępów ratowników bierze udział w akcji ratowniczej po porannym wstrząsie w kopalni Zofiówka w Jastrzębiu-Zdroju – poinformowali w sobotę na briefingu przed kopalnią szefowie Jastrzębskiej Spółki Węglowej, do której należy zakład. Poszukiwanych jest 10 górników.
Jak powiedział wiceprezes Jastrzębskiej Spółki Węglowej ds. technicznych i operacyjnych Edward Paździorko, w Zofiówce w sobotę o godz. 3.40 wystąpił wstrząs prawdopodobnie lutniociąg wysokoenergetyczny, który wyzwolił też duże ilości metanu.
„Na obecną chwilę na 52 osób pracujących w rejonie – to chodnik robót przygotowawczych, który przygotowuje parcele dla następnej ściany - 42 zostało wycofanych, wyjechali na powierzchnię bez żadnych urazów, bez skutków. W rejonie przodka mamy niestety 10 pracowników” – wskazał Paździorko.
Zapewnił, że będą do nich zmierzały zastępy ratowników, jednak po drodze przeszkodą jest duże stężenie metanu w kopalnianej atmosferze. „Koncentracja metanu jest na tyle duża, że trzeba będzie stopniowo wchodzić, poprawiać tę wentylację” – zaznaczył wiceprezes.
„Prawdopodobnie przy tym wstrząsie lutniociąg (przewód doprowadzający powietrze – PAP) został w kilku miejscach zrzucony (z wieszaków w wyrobisku – PAP), uszkodzony. Możliwe, że trzeba będzie przywrócić sukcesywnie wentylowanie” – stwierdził Paździorko.
„Na dole mamy już 12 zastępów, 2 są w drodze w tym kierunku” – poinformował.
Porównując akcję w Zofiówce, do rozpoczętej w środę akcji ratowniczej po wybuchach metanu w pobliskiej kopalni Pniówek podkreślił, że w tym przypadku nie doszło do zapalenia ani wybuchu metanu.
„Tu są inne warunki, tu nie są warunki pożarowe, a zatem, nawet przy wysokiej koncentracji metanu, będziemy tu inaczej podchodzić. Oczywiście będziemy je kontrolować, mierzyć, ale przede wszystkim będziemy chcieli uzyskać jak najszybciej kontakt z tymi ludźmi – przy zachowaniu bezpieczeństwa ratowników” – zaakcentował Paździorko.
„Mamy to na uwadze, próbujemy tam dodatkowo wykorzystać różne rurociągi sprężonego powietrza, żeby wytworzyć dodatkowe przewietrzanie tego przodka. Wentylacja jest zachowana, wentylatory dmuchają, jedynie nie wiemy o stateczności tego lutniociągu” – wyjaśnił wiceprezes.
Prezes JSW Tomasz Cudny powtórzył, że specyfika akcji w Zofiówce jest inna, niż w Pniówku. Jak dodał, dużym utrudnieniem akcji w Zofiówce są odległości. O ile w Pniówku od bazy ratowników do celu akcji było 300-400 metrów, w Zofiówce to kwestia 2300-2500 metrów.
Dodał też, że energia wstrząsu w chodniku w pokładzie 412 na poziomie 900 metrów wyniosła 1x10 do 6 dżula (co odpowiada magnitudzie 2,21). „Dla przodka to jest wstrząs o bardzo dużej energii” – ocenił. Zasygnalizował, że sztab akcji cały czas zbiera informacje z dołu.
Przedstawiciele JSW uściślili, że poszukiwani są w strefie przyprzodkowej. Pracownik dozoru, który po wstrząsie bezpiecznie wycofał się, był w jego chwili około połowy wyrobiska.
Wiceprezes JSW ds. ekonomicznych Robert Ostrowskich zadeklarował, że spółka jest w kontakcie z rodzinami wszystkich poszukiwanych. „Zapewniamy im właściwą opiekę, w tym również pomoc psychologiczną” – powiedział.
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
Waszyngton zaoferował pomoc w usuwaniu szkód i ustalaniu okoliczności ataku.
Raport objął przypadki 79 kobiet i dziewcząt, w tym w wieku zaledwie siedmiu lat.