W kwietniu warszawski sąd okręgowy planuje zakończyć precedensowy proces cywilny, który Straży Granicznej wytoczył praktykujący sikh. Chodzi o nakaz zdjęcia do kontroli turbanu - co sikhowie uważają za zniewagę. W środę sąd wysłuchał wszystkich świadków.
Zeznający przed sądem funkcjonariusze SG wskazywali, że nie może być tak, że osoba podlegająca kontroli sama ustala sobie jej formę i zakres. Dodawali jednak, że rzadko mają do czynienia z tego typu kontrolami.
Do zamknięcia procesu sądowi pozostało jedynie wysłuchanie sikha w obecności biegłego tłumacza. Ma to się odbyć na rozprawie zaplanowanej na 27 kwietnia. Strony nie podjęły dotąd rozmów w sprawie ewentualnej ugody.
Podczas trzech kontroli bezpieczeństwa na lotnisku Okęcie w latach 2009-2010 Shaminder Puri, obywatel Wlk. Brytanii pochodzenia hinduskiego, został poproszony o zdjęcie turbanu - choć żaden alarm nie odezwał się, gdy mijał on bramkę. Sikh tłumaczył strażnikom, że nie pozwalają na to względy religijne, a wyznawcy sikhizmu uznają to za publiczną zniewagę. Funkcjonariusze Straży Granicznej domagali się jednak zdjęcia turbanu przez sikha w wydzielonym pomieszczeniu. W jednym przypadku Puri został ukarany mandatem, dwukrotnie nie został wpuszczony na pokład samolotu.
W związku z tymi zajściami, w zeszłym roku Puri pozwał Straż Graniczną. Domaga się przeprosin w mediach, wpłaty 30 tys. zł na cel społeczny oraz zaniechania przez SG podczas kontroli w przyszłości działań, które godzą w jego dobra osobiste.
Reprezentująca Straż Graniczną Prokuratoria Generalna replikuje, że "żądanie pozwu jest niejasne". "Już teraz kontrola taka odbywa się z poszanowaniem wyznania pasażera, bo nie jest dokonywana publicznie, tylko w wydzielonym pomieszczeniu" - mówiła radca PG mec. Magdalena Kowalczyk.
Podczas środowych przesłuchań funkcjonariuszy SG sąd i strony szczegółowo pytały o procedury podczas kontroli na lotnisku oraz o przebieg zdarzeń z udziałem sikha. Świadkowie zeznali, że standardowo podczas kontroli zdejmowane są wszystkie okrycia głowy, a jedyny wyjątek stanowią bandaże zabezpieczające rany. Reprezentujący sikha mec. Janusz Tomczak pytał "dlaczego standardowo czapka jest zdejmowana, a spodnie nie". "Bo czapka nie okrywa części intymnych" - odpowiedział jeden z funkcjonariuszy. Mecenas wskazał, że właśnie w przypadku sikha jest to rażące naruszenie intymności.
"Nie można mieć stuprocentowej pewności, do jakiej grupy religijnej dana osoba należy, funkcjonariusz o to nie pyta" - mówił inny świadek. Funkcjonariusze zaznaczali także, że podczas jednej z kontroli sikh miał zawieszoną kartkę z napisem: "Straż Graniczna dyskryminuje pasażerów". Dodawali, że Puri zachowywał się spokojnie i kulturalnie.
Przed Sądem Rejonowym dla m.st. Warszawy jest natomiast badane odwołanie sikha od nałożonego mandatu. Sąd ten skierował niedawno do Trybunału Konstytucyjnego pytanie o legalność przepisów Prawa lotniczego, będących podstawą kontroli bezpieczeństwa na lotniskach.
Pozew wspiera Helsińska Fundacja Praw Człowieka, która prowadziła korespondencję w tej sprawie ze Strażą Graniczną.
Puri, ekspert wielu międzynarodowych organizacji, który studiował w Polsce i dobrze zna język polski, nagłośnił sprawę, bo - jak wcześniej mówił - "coś takiego nie spotkało go na żadnym lotnisku na świecie". Interweniował u ambasadora RP w Indiach, komendanta głównego SG i w innych instytucjach - praktyka jednak nie zmieniła się. Sikh podkreślał, że w Wlk. Brytanii zdjęcie turbanu jest traktowane jako ostateczność, lotniskowe procedury na świecie przewidują, że sikhowie sami dotykają nakrycia głowy, a strażnik czujnikiem sprawdza potem ich dłonie.
Sikhizm jest kompilacją islamu i hinduizmu. Z islamu pochodzi nieposiadający żadnego wizerunku ani wcieleń Bóg, który jednak ma "miliony imion"; z hinduizmu - praktyki medytacyjne, wiara w możliwość uzyskania bezpośredniej łączności z Bogiem poprzez medytację, wiara w reinkarnację. Liczba wyznawców tej religii na świecie wynosi ok. 24 milionów.
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
Waszyngton zaoferował pomoc w usuwaniu szkód i ustalaniu okoliczności ataku.