„Reforma systemu emerytalnego wymaga długiej i rzetelnej debaty publicznej, która może pomóc wypracować najlepsze rozwiązania” – uważa Rada Społeczna przy Biskupie Płockim.
Członkowie powołanej przez biskupa Piotra Liberę rady stwierdzają, że z dużym niepokojem śledzą dyskusję na temat reformy ubezpieczeń społecznych.
Aktualna propozycja rządu w tej sprawie przewiduje obniżenie składki przekazywanej do otwartych funduszy emerytalnych z 7,3 do 2,3 proc. pensji brutto. Różnica ma trafiać do ZUS na specjalne subkonta. Zgromadzone tam pieniądze będzie można dziedziczyć na takich samych zasadach, jak obecnie w OFE.
„Niestety, większość Polek i Polaków nie do końca rozumie, o co tak naprawdę chodzi w obecnym sporze i zaczyna poważnie martwić się o bezpieczeństwo i wysokość swoich rent i emerytur” – czytamy w wydanym 20 marca przez radę dokumencie.
„W debacie publicznej pada bardzo wiele sprzecznych argumentów. W konsekwencji obywatele czują się zdezorientowani i traktowani przedmiotowo przez część polityków i niektóre media. Reforma systemu emerytalnego powinna być przedmiotem ogólnonarodowej zgody i szerokiego porozumienia społecznego, a nie kwestią bieżącej walki politycznej” – przekonuje Rada Społeczna.
Autorzy oświadczenia akcentują, że proponowane zmiany w systemie emerytalnym budzą poważne zastrzeżenia ekspertów. Tymczasem – jak wskazują – „reforma systemu emerytalnego wymaga długiej i rzetelnej debaty publicznej, która może pomóc wypracować najlepsze rozwiązania”.
Przykładem tego może być komunikat z ostatniego Zebrania Plenarnego Konferencji Episkopatu Polski w Zakopanem. Biskupi polscy przypomnieli w nim, że toczącej się debacie nie wolno zapominać o „solidarności pokoleń”. Poza tym pojawia pytanie, czy materia dotycząca przyszłej jakości życia Polaków „może być poddawana eksperymentom i czy można ryzykować utratę zaufania obywateli wobec własnego państwa”.
W oświadczeniu przypomina się atmosferę i klimat towarzyszący wprowadzaniu ostatniej reformy emerytalnej w 1999 roku, kiedy to powstał filar kapitałowy systemu ubezpieczeń społecznych w postaci otwartych funduszy emerytalnych. W kampanii na rzecz zmian w systemie emerytalnym podawano wówczas bardzo wiele nieuczciwych argumentów. Nieprawdziwie eksponowano możliwości uzyskiwania wysokich dochodów przez otwarte fundusze emerytalne. W konsekwencji „wielu ludzi utraciło część zaufania do własnego państwa”.
„Nie ulega wątpliwości, że postulowana reforma nie jest czytelna dla przeciętnego obywatela. Zbyt wiele w niej czystej demagogii. Brakuje pogłębionej i obiektywnej analizy ekonomicznej. Przede wszystkim budzi wątpliwości niejasność intencji. Dlaczego działania, których celem jest przede wszystkim ratowanie «dziury budżetowej», ukazuje się jako przejaw troski o nasze przyszłe emerytury? Jako obywatele mamy prawo do rzetelnej informacji” – podkreślają członkowie rady.
Autorzy dokumentu postulują potrzebę „dojrzałego dialogu społecznego” prowadzonego m.in. w ramach Trójstronnej Komisji ds. Społeczno-Gospodarczych. Potrzeba także społecznej edukacji na temat funkcjonowania systemów emerytalnych w innych krajach. Polacy „mają prawo do godziwej emerytury czy renty”, jednakże Polska jest jednym z najbiedniejszych krajów Unii Europejskiej i może zdarzyć się tak, że w niedalekiej przyszłości miliony emerytów i rencistów skazanych zostanie na życie w ubóstwie.
Oświadczenie Rady Społecznej kończy się apelem do rządu, parlamentarzystów, partii politycznych, związków zawodowych, ludzi mediów i organizacji pozarządowych o rzetelną dyskusję na temat planowanej reformy. Członkowie tego gremium podkreślają, że w obliczu demograficznej zapaści należy niezwłocznie przystąpić do wypracowania „mądrej i skutecznej polityki prorodzinnej”. Wskazują, że bez tego bowiem nie ma szans na bezpieczeństwo rent i emerytur.
Radę Społeczną przy Biskupie Płockim Piotrze Liberze tworzy kilkunastu przedstawicieli świata nauki, mediów, medycyny, władz samorządowych, organizacji pozarządowych. Zajmują się oni najbardziej aktualnymi problemami społecznymi. Przewodniczącym rady jest ks. dr Andrzej Kobyliński.
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.
Według przewodniczącego KRRiT materiał zawiera treści dyskryminujące i nawołujące do nienawiści.
W perspektywie 2-5 lat można oczekiwać podwojenia liczby takich inwestycji.