Enzo Lattuca mówi, że woda już spowodowała ogromne straty. "Teraz nasze wysiłki zmierzają do tego, żeby katastrofa nie przerodziła się w tragedię".
Burmistrz włoskiego miasta w regionie Emilia-Romania określa sytuację jako skrajnie trudną. „Teraz musimy zachować jasność umysłu, nie tracić panowania nad sobą i skupić się na priorytetach” – apeluje E. Lattuca „na żywo” w social mediach.
Z brzegów wystąpiła przepływająca przez miasto rzeka Savio, między mostami Starym i Nowym. Zdaniem ratowników, dziesiątki ludzi są zagrożone, wśród nich dzieci i starsi mieszkańcy, którzy utknęli w domach. Docierają do nich służby ratownicze, a także sąsiedzi, którzy przypływają na ratunek lub brną w wodzie po kolana, a nawet po klatkę piersiową.
Samochody i podwórka są pod wodą, zatopiony jest także supermarket. Na razie nie wiadomo, ilu ludzi ewakuowano, ale na pewno można ich liczyć w dziesiątkach.
Burmistrza cytuje „Corriere della Sera”: „Sytuacja na naszym terenie jest naprawdę ciężka. Mamy rejony bez światła, nawet od wielu godzin, wylała nie tylko rzeka Savio, ale także inne cieki. Jest wiele strat materialnych, ale będziemy się nimi martwić, gdy minie stan zagrożenia. W tej chwili musimy skoncentrować się na zapewnieniu bezpieczeństwa ludziom. To nasz priorytet. Musimy być cierpliwi, stawiać opór, pomagając sobie nawzajem” – apeluje burmistrz Lattuca, prosząc także mieszkańców, by trzymali się z daleka od rzek. Dodaje, że przed nimi jeszcze trudne godziny, bo opady się nie skończyły i mają trwać jeszcze przez następnych 12–24 godzin. „Musimy strzec naszego życia, ta katastrofa nie może przerodzić się w tragedię” – kończy.
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.