Najważniejsze, ustanawiane przez Kościół posługi: lektora, akolity i katechisty, nie są przewidziane dla dzieci. A nawet nie dla nastolatków.
Młodzi w filmiki są dobrzy. Mają koncepcję. Znają trendy. Wiedzą co ich rówieśnicy oglądają, a co porzucają po minucie. Znalazłem przed kilkoma tygodniami taką produkcję. Zrealizowaną przez braci z roku propedeutycznego rzeszowskiego seminarium duchownego. Jej bezpośrednim adresatem są rozeznający życiowe powołanie. Wahający się co wybrać: małżeństwo czy kapłaństwo. Co nie znaczy, że nie ma w nim drugiego dna. Ukrytej i pewnie przez autorów nie zamierzonej refleksji o jednej z przyczyn kryzysu naszych wspólnot parafialnych.
Zatem po kolei. Na ulicy spotkało się trzech kolegów. Każdy gdzieś pracuje. Poza granicami swojego rodzinnego miasta a nawet Polski. W pewnym momencie dołącza do nich czwarty. Student teologii. Od zaproszenia na piwo rozmowa zmierza w kierunku spotkania modlitewnego. Reakcja do przewidzenia. Daj spokój. Latanie w sukienkach i po spotkaniach modlitewnych było dobre, gdy mieliśmy czternaście, szesnaście lat. Teraz mamy inne, dorosłe już życie. W domyśle: z tego już wyrośliśmy…
Kolejne sceny zaskakują kapitalnie ukazując wewnętrzną walkę jednego z bohaterów. Idzie ulicą paląc papierosa. Co chwilę przysiada i w tym momencie dopadają go wspomnienia z przeszłości. Służba przy ołtarzu, chwile zachwytu podczas adoracji Najświętszego Sakramentu, pielgrzymka, wakacje we wspólnocie… Wreszcie głos sumienia. Po to otrzymałeś ode Mnie tyle darów, by teraz porzucić wszystko jak zużyte zabawki?
Zostawmy drugą, obrazującą drogi wiodące do seminarium, część filmu. Pierwsza, z jej duchową walką, to wypisz wymaluj stan większości naszych parafii. Nastawionych w dużej mierze na pracę z dziećmi, z nastolatkami. Wielkie zaangażowanie sił i środków (wkradł mi się tu język meldunków strażackich), potem patrzenie jak odchodzą. W szerokim tego słowa znaczeniu. Dziecko już nie musi chodzić na Pierwsze Piątki – bo starsi koledzy nie chodzą. Nastoletni ministrant już z drugiej strony ołtarza – bo ma dziewczynę. Ta już nie angażuje się w scholi czy asyście, bo trzeba zrobić miejsce dla młodszych. Niech też się wykażą.
Być może cały ten proces „wyrastania” ma się dobrze gdyż nie ma w naszych parafiach przestrzeni dla dorosłych. Choć do końca nie wiadomo: winni są sami duszpasterze czy mająca się nieźle wśród świeckich, zwłaszcza w tak zwanych parafiach tradycyjnych, filozofia „zawsze tak było”. Co ciekawe, na wioskach mało kto przychodzi do kościoła pieszo, choć przez wieki „tak było”.
Rozłóżmy wyrzut sumienia młodego człowieka na części pierwsze. „Otrzymałeś tyle darów…” Czyli formacja. Po rekolekcjach ewangelizacyjnych, drodze dziesięciu kroków ku dojrzałości chrześcijańskiej, opartych na Księdze Wyjścia rekolekcjach wakacyjnych, Ruch Światło-Życie zaprasza na Kurs dla animatorów. Wbrew pozorom nie chodzi o metodologię prowadzenia małej grupy. Kurs jest miejscem rozeznania swojego miejsca w Kościele. Jego uczestnicy na koniec deklarują gdzie w przyszłości chcieli by się zaangażować. Tu mają całą gamę propozycji. Oczywiście nie wyczerpujących możliwości innego zaangażowania w parafii. Zatem animator małej wspólnoty, posługa miłosierdzia, ewangelizacji, świadectwa, modlitwy, środków przekazu, liturgii… Wszystko razem wzięte: diakonia, czyli służba na wzór Chrystusa Sługi, są oznaką dojrzałości w wierze. Dorosłem do tego, by dawać siebie. Otrzymałem tyle darów, by dorosnąć…
Warto przy okazji zauważyć, że najważniejsze, ustanawiane przez Kościół posługi: lektora (nie ministranta Słowa Bożego), akolity (nie nadzwyczajnego szafarza) i katechisty, nie są przewidziane dla dzieci. A nawet nie dla nastolatków. Dolną granicą (Ministeria Quaedam) jest wiek dwudziestu dwóch lat. Dla katechistów (Antiquum ministerium) wiek nie jest określony, natomiast jasno określone są wymagania: „Dobrze jest, aby do ustanowionej posługi katechisty byli powoływani mężczyźni i kobiety o głębokiej wierze i dojrzałości ludzkiej, by brali czynny udział w życiu wspólnoty chrześcijańskiej, byli zdolni do przyjmowania innych, do szczodrości i życia w komunii braterskiej, by otrzymywali należną formację biblijną, teologiczną, duszpasterską i pedagogiczną, aby byli uważnymi głosicielami prawdy wiary oraz by mieli już wcześniejsze doświadczenie katechezy” (AM, 8). Ta, jak czytamy w Dyrektorium katechetycznym z roku 1997, ma być prowadzona w formie katechumenatu i wykorzystywać „pewne elementy Obrzędów chrześcijańskiego wtajemniczenia dorosłych, które służą odkryciu i przeżywaniu ogromnych i nadzwyczajnych bogactw i odpowiedzialności wynikających z otrzymanego chrztu” (DK, 258).
Wspomniana droga odkrywania zawiera się niejako w strukturze siedmiu sakramentów Kościoła. Po trzech sakramentach wtajemniczenia chrześcijańskiego mamy dwa sakramenty uzdrowienia, a po nich dwa sakramenty służby wspólnocie: kapłaństwo i małżeństwo. Zatem droga do dojrzałości wiedzie od wtajemniczenia do służby. Nie od wtajemniczenia do wyrastania.
Papież Franciszek często mówi o potrzebie nawrócenia duszpasterskiego. Przy czy ma na myśli nie tylko księży. Choć i ci będą musieli zrezygnować z pokusy decydowania o tym, czy świeccy mogą, na przykład, zorganizować w parafii piknik charytatywny. Nawrócenia duszpasterskiego potrzebują także świeccy, czekający na moment kiedy wyrosną. Nie chodzi też o to, by duszpasterz wskazał gdzie jest miejsce świeckiego. Chodzi o to, by świecki sam swoje miejsce znalazł. Niekoniecznie w ławce pod chórem.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Konferencja odbywała się w dniach od 13 do 15 listopada w Watykanie.
Minister obrony zatwierdził pobór do wojska 7 tys. ortodoksyjnych żydów.
Zmiany w przepisach ruchu drogowego skuteczniej zwalczą piratów.
Europoseł zauważył, że znalazł się w sytuacji "dziwacznej". Bo...