Zarzuty sprowadzenia niebezpieczeństwa dla życia i zdrowia górników usłyszało dziewięciu elektromonterów z kopalni "Wujek". Zdaniem katowickiej prokuratury zaniechali oni swoich obowiązków w zakresie naprawy i konserwacji urządzeń.
To pierwsze osoby, którym przedstawiono zarzuty w ramach śledztwa, wszczętego po katastrofie w rudzkiej części kopalni "Wujek" (dawnej kopalni "Śląsk"). 18 września 2009 r. 1050 m pod ziemią w kopalni Wujek-Śląsk doszło do zapalenia i wybuchu metanu. Zginęło 20 górników, ponad 30 zostało rannych.
Jak podkreśla prokuratura, zarzuty przedstawione elektromonterom nie mają bezpośredniego związku z samą katastrofą. Nieprawidłowości wykryto podczas prowadzonego śledztwa w tej sprawie.
"Brak jest ustaleń pozwalających na przyjęcie związku przyczynowego pomiędzy tymi nieprawidłowościami a zdarzeniem z 18 września 2009 r." - powiedziała PAP rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Katowicach Marta Zawada-Dybek.
Podejrzani to osoby odpowiedzialne za naprawę i konserwację urządzeń oraz ich utrzymanie w należytym stanie technicznym, zapewniającym bezpieczną pracę.
"Z ustaleń śledztwa wynika, że osoby te zaniechały prawidłowego wykonywania napraw i konserwacji, jak również zaniechały podjęcia działań mających na celu przywrócenie właściwego działania zabezpieczeń elektroenergetycznych" - powiedziała prokurator.
W ten sposób - uznali śledczy - podejrzani nie zapewniali bezpiecznej pracy w warunkach zagrożeń występujących przy ścianie piątej, czyli tam, gdzie później doszło do katastrofy oraz sprowadzili niebezpieczeństwo dla życia i zdrowia górników.
Chodzi o należytą konserwację tzw. urządzeń budowy przeciwwybuchowej, instalowanych w wyrobiskach zagrożonych wybuchem. W opinii prokuratury, zaniedbania elektromonterów doprowadziły do osłabienia konstrukcji urządzeń i utraty cech przeciwwybuchowości.
"Prowadzenie eksploatacji tych urządzeń w takim stanie w znacznym stopniu zwiększało prawdopodobieństwo nastąpienia wybuchu metanu i pyłu węglowego" - podkreśliła Zawada-Dybek.
Z uwagi na dobro śledztwa nie chciała powiedzieć, jakiej treści wyjaśnienia złożyli elektromonterzy i czy przyznali się do winy. Śledczy zaznaczają, że krąg podejrzanych w śledztwie może się zwiększyć.
Podstawą przedstawienia elektromonterom zarzutów była opinia biegłych z Politechniki Gliwickiej, a także opinie cząstkowe, np. z Kopalni Doświadczalnej "Barbara" i materiały z Wyższego Urzędu Górniczego (WUG).
W prowadzonym przez katowicką prokuraturę postępowaniu przesłuchano setki świadków, w tym pokrzywdzonych, uczestników akcji ratowniczej i pracowników kopalni. Prokuratura zabezpieczyła dokumentację prac prowadzonych w latach 2008-2009 w pokładzie, w którym doszło do katastrofy; oględzinom i badaniom poddano blisko 300 dowodów rzeczowych.
Już wcześniej śledczy wskazywali na nieprawidłowości w kopalni, które mogły mieć wpływ na powstanie, przebieg i skutki katastrofy. Dotyczyły one prac prowadzonych w ścianie wydobywczej, sposobu przewietrzania pokładu, a także samego projektowania i eksploatowania ścian.
Poza prokuraturą przyczyny katastrofy badały też organy nadzoru górniczego. Komisja powołana przez prezesa WUG uznała, że za tragedię w rudzkiej kopalni odpowiadają ludzkie zaniedbania, a nie natura.
Według prowadzącego postępowanie po wypadku Okręgowego Urzędu Górniczego w Katowicach, za naruszenie przepisów i uchybienia, które - według nadzoru górniczego - miały związek z katastrofą, odpowiedzą 34 osoby, w tym czterej członkowie kierownictwa kopalni. 10 pracowników zostało odsuniętych od pełnionych funkcji.
Do katastrofy w kopalni Wujek-Śląsk doszło 18 września 2009 r. W dniu wypadku zginęło 12 górników, ośmiu kolejnych zmarło w następnych dniach w szpitalach, ostatnia ciężko poparzona osoba - 3 października.
Usługa "Podpisz dokument" przeprowadza użytkownika przez cały proces krok po kroku.
25 lutego od 2011 roku obchodzony jest jako Dzień Sowieckiej Okupacji Gruzji.
Większość członków nielegalnych stowarzyszeń stanowią jednak osoby urodzone po wojnie.