O godzinie 9.19 nadszedł kolejny sygnał SOS od polskiego kitesurfera Jana Lisewskiego, który zaginął na Morzu Czerwonym. "Nowe koordynaty zostały przekazane straży przybrzeżnej. Akcja trwa" - poinformował PAP konsul RP w Rijadzie Igor Kaczmarczyk.
42-letni gdańszczanin w piątek rano wystartował z egipskiej El Gouny na desce kitesurfingowej.
"Służby ratownicze robią wszystko co w ich mocy. Helikopter cały czas jest w akcji. Niestety warunki są bardzo trudne. W rejonie poszukiwań morze jest bardzo wzburzone. Oficer operacyjny kierujący akcją ratowniczą otrzymał nowe koordynaty, ale teren poszukiwań nadal jest bardzo obszerny" - powiedział PAP Kaczmarczyk, który jest w stałym kontakcie z saudyjską strażą przybrzeżną.
Lisewski zamierzał pokonać dystans ok. 200 km i dobić do portu Duba w Arabii Saudyjskiej. Jednak służby ratownicze odebrały w piątek o godzinie 17 pierwszy sygnał SOS, a o 19.55 drugi nadany przez Polaka. Ambasador RP w Kairze Piotr Puchta mówił w piątek PAP, że władze egipskie podjęły z władzami saudyjskimi akcję ratunkową, której celem było dotarcie do żeglarza.
Lisewski, medalista mistrzostw Polski w kitesurfingu, wypłynął z egipskiego brzegu na 1,5-metrowej desce Master. Do niej przytwierdzony był seryjny latawiec Nobile o regulowanej powierzchni 10-12 m kwadratowych oraz trapez Dakine.
Propagator i instruktor kitesurfingu oraz innych sportów ekstremalnych, w lipcu ubiegłego roku jako pierwszy człowiek na świecie przepłynął Morze Bałtyckie. Wystartował w okolicach Świnoujścia i po 13 godzinach dobił do szwedzkiego wybrzeża, niedaleko Ystad.
Chodzi o wypowiedź Franciszka ze spotkania z włoskimi biskupami.
"Całe państwo polskie działało wspólnie na rzecz pana uwolnienia"
Ponad trzy tygodnie temu wojsko Izraela rozpoczęło ofensywę na to miasto.
TOPR ewakuowało 15 turystów nieprzygotowanych na warunki na szlaku.