Tysiące pocisków spadną na Tel Awiw i inne izraelskie miasta, jeśli Izrael zaatakuje Liban - zagroził w niedzielę przywódca libańskiego Hezbollahu Sajed Hasan Nasrallah. Lider szyickiego ugrupowania wyraził poparcie dla Iranu oraz zbrojnych grup palestyńskich.
W przemówieniu z okazji szyickiego święta Aszura Nasrallah powiedział, że palestyński ostrzał, do którego dochodziło podczas trwającego osiem dni konfliktu między Izraelem a Hamasem, byłby niczym w porównaniu z odpowiedzią Hezbollahu na jakikolwiek atak ze strony Izraela.
Jak Izrael, który drżał na widok garstki rakiet Fadż-5, poradziłby sobie z tysiącami pocisków, które spadłyby na Tel Awiw i inne miasta, jeśli Liban zostałby zaatakowany? - mówił szef Hezbollahu.
Na południu Bejrutu dziesiątki tysięcy zwolenników Nasrallaha wysłuchały jego przemówienia. Było ono transmitowane za pomocą łącza wideo i wyświetlane na gigantycznych ekranach - pisze agencja AFP.
Według szefa Hezbollahu izraelska ofensywa przeciwko palestyńskim ugrupowaniom zbrojnym w Strefie Gazy okazała się "wielkim zwycięstwem palestyńskiego oporu". W izraelskiej operacji Filar Obrony przeprowadzonej w dniach 14-21 listopada zginęło 166 Palestyńczyków. Od rakiet wystrzelonych z kontrolowanej przez Hamas Strefy Gazy zginęło sześciu Izraelczyków.
"Czasy, w których Izrael nas terroryzował, minęły" - przekonywał Nasrallah.
Jego zdaniem "dzień po dniu wspierając uciskane narody Iran udowadnia, że jest przyjacielem Arabów i muzułmanów". "Potwierdziło się to w Gazie" - dodał.
Według Pentagonu Hezbollah dysponuje 50 tys. pocisków balistycznych, w tym 40-50 rakietami Fateh-110, których zasięg obejmuje Tel Awiw i większość innych części Izraela, oraz dziesięcioma pociskami Scud D.
Podczas trwającej 34 dni izraelskiej inwazji na Liban w 2006 roku Hezbollah wystrzelił ponad 4 tys. rakiet na północne terytoria Izraela. W konflikcie zginęło ponad 1,2 tys. Libańczyków, głównie cywilów, oraz 160 Izraelczyków.
Wystawiono tam znaleziska, na które natrafiono podczas prac.
Stwierdził, że "wrogowie USA używają go, by zabijać Amerykanów".
Zwyczaj ustawiania tam choinki i szopki wprowadził Jan Paweł II w 1982 roku.