O tym, że nie ma takiego grzechu, którego odpuszczaniem Bóg mógłby się zmęczyć, mówił we wtorek 14 marca wieczorem w krakowskiej bazylice Świętej Trójcy bp Grzegorz Ryś.
Kościół ojców dominikanów był kolejnym etapem pielgrzymowania wiernych po kościołach stacyjnych archidiecezji krakowskiej. W wygłoszonej homilii, nawiązując do Księgi Izajasza, hierarcha zaznaczył, że najpiękniejszym doświadczeniem w życiu chrześcijanina jest świadomość, że nie ma grzechu, który byłby dla Boga zbyt duży.
Mówił przy tym, że choć Jezus często w ostry sposób mówi do swoich wiernych o grzechach, jednak nigdy ich nie upokarza. - Mówi do nas o tych grzechach, ponieważ to w Nim jest odkupienie. Bo rzeczywiście jest tak, że można wypłukać swoje szaty w Jego krwi i wtedy stają się one bielutkie - stwierdził.
Biskup wskazał, że niestety człowiek często stawia Bogu granice w Jego miłosierdziu. - Nie ma grzechu, który jest zbyt purpurowy, żeby Bóg nie mógł go wybielić. Potrafimy Bogu wyznaczyć granice nawet w odniesieniu do siebie. Ale Bóg wchodzi z nami w ten spór, by pokazać, że nie ma takiego grzechu, którego odpuszczaniem On mógłby się zmęczyć - nauczał. Jak dodał, to właśnie Eucharystia jest tym "momentem prania szat".
Tłumacząc odczytaną Ewangelię, stwierdził, że problemem postawy faryzeuszy i uczonych w Piśmie, którzy stawiają Żydom wymagania, samemu ich nie spełniając, nie jest pycha, ale brak wiary. - Powodem takiego postępowania może być tylko brak wiary w odniesieniu do słowa, które się głosi. Ten człowiek nie rozpoznaje autorytetu, jaki jest w tym słowie, nie uznaje tego słowa za słowo Boga, nie potrafi się mu podporządkować - ocenił.
Zdaniem biskupa, opisane zachowania tych osób, w postaci rozszerzania filakterii czy wydłużania frędzli u płaszcza, zatraciły swoje pierwotne znaczenie. - To miało przypominać o Bogu. Ale im chodzi o to, by przepchać się do przodu, na pierwsze miejsce w synagogach. Bóg jest absolutnie pustym słowem w ich myśleniu. Bóg nie ma nad nimi autorytetu - powiedział.
W tym kontekście uznał, że dla człowieka prawdziwie wierzącego ostateczny jest autorytet słowa wcielonego. Wyjaśnił, że odczytanych ewangelicznych słów o tym, by nikogo nie nazywać ojcem, nauczycielem czy mistrzem, nie należy odbierać zbyt dosłownie.
- Nie chodzi o to, by nie używać takich słów, ale by używając ich, wiedzieć, w jaki sposób je przeżywać. To też ukazuje nam wiarę i niewiarę. Taką niewiarę, która jest bałwochwalstwem. Która jest odrzuceniem słowa, zwłaszcza słowa wcielonego w Jezusie. A On jest przecież normą - zarówno w byciu mistrzem, jak i ojcem - powiedział bp Ryś.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Chodzi o wypowiedź Franciszka ze spotkania z włoskimi biskupami.
"Całe państwo polskie działało wspólnie na rzecz pana uwolnienia"
Ponad trzy tygodnie temu wojsko Izraela rozpoczęło ofensywę na to miasto.
TOPR ewakuowało 15 turystów nieprzygotowanych na warunki na szlaku.