Siedem osób poniosło śmierć, a 40 zostało rannych w karambolu z udziałem 27 samochodów, do którego doszło w piątek wieczorem na autostradzie M5 w pobliżu Taunton, w Wielkiej Brytanii.
Obecni na miejscu policjanci mówili o "wielkiej kuli ognia"; świadkowie relacjonowali też, że było słychać wybuchy.
Przedstawiciel policji Anthony Bangham powiedział, że "kilka osób" zginęło, ale na obecnym etapie nie można podać szczegółów.
Ok. 50 strażaków uczestniczyło w akcji uwalniania ludzi, zakleszczonych we wrakach. Autostrada została zamknięta i ruch nie zostanie przywrócony przynajmniej do godz. 13 (czasu polskiego) w sobotę.
Mieszkająca w pobliżu miejsca wypadku Bev Davis opowiadała BBC, że "słychać było straszny odgłos klaksonów, który nie ustawał". "Wiadomo było, że coś się stało, płomienie szybko zaczęły sięgać wysoko i był okropny huk. Potem słychać było eksplozje, prawdopodobnie pękały opony" - relacjonowała.
Paul Slaven ze straży pożarnej powiedział, że to "najgorszy wypadek drogowy, jaki ktokolwiek w Anglii pamięta". Dodał, że przynajmniej dwie ciężarówki przewoziły paliwo, co wyjaśnia tak szybkie pojawienie się ognia. Według służb, w wypadku uczestniczyło ok. 20 samochodów osobowych i kilka ciężarówek.
Oficjalna przyczyna zdarzenia nie jest znana, ale służby ratownicze informowały, że padał ulewny deszcz i była mgła.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.