Awans Łukasza Kubota do drugiej rundy wielkoszlemowego turnieju na kortach ziemnych im. Rolanda Garrosa w Paryżu (z pulą nagród 18,718 mln euro) praktycznie oznacza dla 30-letniego tenisisty wywalczenie kwalifikacji do igrzysk olimpijskich w Londynie.
Tenisista z Lubina pokonał w poniedziałek, w meczu rozgrywanym przez dwa dni (w niedzielę grę przerwano w wyniku zapadających ciemności), Słowaka Karola Becka 7:5, 6:2, 7:5. Oznacza to, że obronił już mniej więcej jedną trzecią ze 122 punktów wywalczonych przed rokiem w Paryżu. Wówczas przebił się z eliminacji, a w turnieju głównym wygrał dwa mecze.
"Chyba mogę już powiedzieć, że na pewno wywalczyłem kwalifikację do Londynu. Oczywiście na sto procent pewny tego będę dopiero jak zobaczę ranking po Roland Garros, ale wydaje mi się, że spełniam kryteria rankingowe" - powiedział Kubot, obecnie 49. W klasyfikacji ATP World Tour.
"Olimpiada jest dla mnie najważniejszym celem na ten rok i występ na niej traktuję trochę jako wynagrodzenie za całą moją karierę. Start na igrzyskach zawsze był moim największym marzeniem i teraz się to spełnia. W dodatku turniej będzie rozgrywany na trawie w Wimbledonie, który jest dla mnie szczególnym miejscem" - dodał.
Przed czterema laty ostatni zawodnik, jaki wywalczył prawo startu na igrzyskach w Pekinie, był sklasyfikowany na 76. miejscu na świecie. Tym razem może być podobnie, a Kubot, nawet w razie porażki z Francuzem Florentem Serrą w drugiej rundzie Roland Garros, nie powinien spaść w rankingu więcej niż o kilka miejsc.
Kwalifikacja olimpijska w singlu otwiera też Kubotowi szansę na ewentualny występ w grze mieszanej w parze z Agnieszką Radwańską.
"Szczerze mówiąc wprowadzenie miksta na igrzyska to trochę dziwny pomysł, bo to dyscyplina, która faktycznie w tenisie nie istnieje. Gra się w niego cztery razy w roku przy okazji Wielkiego Szlema i jeszcze w Pucharze Hopmana. No i za to można zdobyć medal, w dodatku teoretycznie najłatwiej, bo wystarczy wygrać dwa mecze i jest się w najlepszej czwórce par" - powiedział Kubot.
"Nie wiadomo, jak będą grały poszczególne miksty, bo trudno tu mówić o zgraniu, więc właściwie każdy mecz będzie 50 na 50. Tam możliwe będą spore niespodzianki i medal może zdobyć kraj, którego nikt nie będzie obstawiał. Nawet Polacy mogą mieć fantastycznego miksta, który sięgnie po medal. Ja tylko mogę powiedzieć, że wszystko jest w rękach Agnieszki i to ona musi zdecydować" - dodał.
Radwańska na pewno zagra w Londynie w singlu, a wciąż nie wiadomo, czy zdecyduje się na drugi występ w grze podwójnej z młodszą siostrą Urszulą czy też zagra w mikście. Marzeniem ojca Roberta Piotra Radwańskiego jest rodzinny debel na olimpiadzie.
"Nie będzie łatwo załapać się do drabinki miksta, bo zagra tylko 16 par, więc decydować będzie ranking. Ale i tak zależy to od Agnieszki. Właściwie trudno oczekiwać, żeby w ciągu ośmiu dni występowała w trzech konkurencjach, ale trudno mi jej radzić, by zrezygnowała z debla. Ja osobiście uważam, że to jest największa szansa na medal, ale zrozumiem Agnieszkę, jeśli zdecyduje się grać debla z siostrą" - stwierdził Kubot.
Zgodnie z regulaminem igrzysk tenisistki i tenisiści z czołowych dziesiątek rankingów WTA Tour i ATP World Tour mogą sobie dowolnie wybrać partnerów do debla i miksta spośród niżej notowanych rodaków.
W Londynie na pewno zagra debel Mariusz Fyrstenberg i Marcin Matkowski. Obaj Polacy są sklasyfikowani w czołowej dziesiątce klasyfikacji indywidualnej w grze podwójnej. Jeden z nich, podobnie jak Kubot, mógłby być też partnerem Agnieszki Radwańskiej.
Szanse na kwalifikację olimpijską w singlu ma jeszcze Urszula, obecnie 79. na świecie.
"Nie będzie łatwo, bo z tego co wiem, to żeby mogła pojechać do Londynu musiałaby w Paryżu przejść co najmniej dwie rundy" - uważa jej starsza siostra.
Urszula Radwańska we wtorek w pierwszym meczy w Roland Garros zmierzy się z Francuzką Pauline Parmentier, 62. na świecie.
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem
Sejmik woj. śląskiego ustanowił 2025 r. Rokiem Tragedii Górnośląskiej.
Z dala od tłumów oblegających najbardziej znane zabytki i miejsca.