- Takiej klęski zespołu Italii w finale Euro 2012 z Hiszpanami nikt się nie spodziewał - podkreślają włoskie media po przegranej 0:4 w niedzielę w Kijowie. "Miejcie litość"- mówił po czwartym golu sprawozdawca telewizji RAI.
Podczas transmisji podniosły się jednak od razu głosy, że nie ma co rozpaczać, bo przecież - jak przypomniał jeden z komentatorów - Azzurri doszli aż do finału. Podkreślano, że włoska reprezentacja osiągnęła bardzo dużo, w co wielu wątpiło na początku mistrzostw.
Padło wiele słów uznania dla piłkarzy i ich osiągnięć na Euro. Przypominano: podczas tego wieczoru Hiszpanie byli tam, gdzie było ich miejsce, zaś udział Włochów w finale był jednak niespodzianką. Silniejsza drużyna rzuciła nas na kolana - przyznali sprawozdawcy dodając, że sukces rywali jest całkowicie zasłużony. "To był wieczór samego cierpienia i niemocy Włochów" - zauważyła agencja ANSA.
W pierwszym wywiadzie telewizyjnym trener Cesare Prandelli przyznał, że jego drużyna nie zdołała odpocząć po ciężkim tygodniu, w ciągu którego stoczyła trzy mecze - z Anglią, Niemcami i Hiszpanią. "Nie mieliśmy czasu, by odzyskać siły" - stwierdził.
Prandelli wyraził przekonanie, że rzucała się w oczy lepsza kondycja fizyczna Hiszpanów. "To był nadzwyczajny turniej" - dodał selekcjoner.
We włoskich mediach dominuje przeświadczenie, że należy cieszyć się wielkim sukcesem drużyny i jej drugim miejscem w Europie. Płakali piłkarze na murawie w Kijowie, włoscy komentatorzy zachowali spokój.
Niespokojnie było w Rzymie, gdzie mecz oglądało na terenie antycznego stadionu Circus Maximus pół miliona ludzi. Niektórzy chuligani obrzucili wielki ekran świecami dymnymi i petardami. Jeden z telebimów został wyłączony.
Duża grupa rozwścieczonych wynikiem kibiców wyszła jeszcze przed zakończeniem meczu. Inni wdali się w słowne utarczki z policją, która w całym Wiecznym Mieście postawiona została w stan najwyższej gotowości. W najbardziej gorących punktach w pobliżu Circus Maximus do akcji wkroczyły oddziały, specjalizujące się w tłumieniu zajść.
Z Rzymu Sylwia Wysocka
"Franciszek jest przytomny, ale bardziej cierpiał niż poprzedniego dnia."
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Osoby zatrudnione za granicą otrzymały 30 dni na powrót do Ameryki na koszt rządu.