Ponad 200 osób, w większości cywilów, zginęło w środę w walkach w Syrii, w tym 38 w Damaszku, który od pięciu dni jest areną wyjątkowo silnych starć pomiędzy armią a rebeliantami - podała w czwartek syryjska organizacja pozarządowa.
W walkach w całym kraju zginęło 214 ludzi, w tym 124 cywilów, 62 prorządowych żołnierzy i 28 rebeliantów - twierdzi Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka. W samym Damaszku zginęło 38 osób - 28 cywilów i 10 rebeliantów.
Bilans ten nie uwzględnia trzech wysokich rangą ludzi z najbliższego otoczenia prezydenta Baszara el-Asada - w tym ministra obrony Dauda Radży i szwagra prezydenta, wiceministra obrony Ibrahima esz-Szaara, którzy zginęli w samobójczym zamachu na siedzibę biura bezpieczeństwa narodowego w Damaszku.
Od niedzieli w stolicy kraju trwają walki między wojskami rządowymi a opozycyjną Wolną Armią Syryjską (WAS). Rebelianci ogłosili "batalię na rzecz wyzwolenia" Damaszku. Starcia w stolicy określane są jako najbardziej gwałtowne od wybuchu antyreżimowej rewolty w marcu 2011 roku.
Tymczasem prezydent Asad, według źródeł opozycyjnych, przebywa w portowym mieście Latakia, skąd dowodzi operacjami przeciwko rebeliantom. Nie jest jasne, czy przybył do tego śródziemnomorskiego miasta przed, czy po zamachu na biuro bezpieczeństwa narodowego.
W tle konflikty zbrojne oraz kwestie symboli religijnych i hidżabów.
Sytuacja bezpieczeństwa na Haiti systematycznie pogarsza się od kilku lat.
W tym roku przypada 1700. rocznica pierwszego soboru ekumenicznego w Nicei.
Scholz skrytykował propozycję zwiększenia wydatków na obronność do 3,5 proc. PKB.