Aż u 55 proc. chorych obecnie leczonych na raka w Polsce będzie można uzyskać tzw. pięcioletnie wyleczenia - powiedział prof. Krzysztof Herman z Kliniki Chirurgii Onkologicznej Centrum Onkologii w Krakowie podczas VIII Forum Rynku Zdrowia.
Prof. Herman, konsultant krajowy w dziedzinie chirurgii onkologicznej, powiedział, że w najnowszych statystykach onkologicznych tak dużej zmiany w skuteczności leczenia nowotworów w naszym kraju jeszcze nie widać. Oficjalne dane mówią o tym, że pięcioletnie przeżycia uzyskuje się u 42 proc. chorych (33 proc. mężczyzn i 63 proc. kobiet).
Jest ona wciąż niższa niż średnia w Unii Europejskiej, gdzie pięcioletnie wyleczenia uzyskuje się u 54 proc. chorych (47 proc. mężczyzn i 56 proc. kobiet). Jeszcze wyższa wyleczalność jest w USA. Pięcioletnie przeżycia osiąga się tam u 65 proc. (66 proc. u mężczyzn i 63 proc. u kobiet).
W Polsce na razie można mówić o zwiększonej oczekiwanej pięcioletniej wyleczalności, czyli u tych pacjentów, którzy rozpoczęli leczenie. Dopiero za kilka lat powinno to znaleźć odzwierciedlenie w oficjalnych statystykach.
Najlepsze efekty uzyskuje się w leczeniu nowotworów u dzieci. Pięcioletnie przeżycia uzyskuje się aż u 85 proc. małych pacjentów.
Według prof. Hermana, jest to zasługa wzrostu nakładów na onkologię, upowszechnienia wczesnego wykrywania nowotworów oraz wprowadzenia w 2006 r. Narodowego Programu Zwalczania Chorób Nowotworowych.
Efekty leczenia w znacznym stopniu zależą jednak od tego, gdzie chorzy się leczą. Różnica w skuteczności terapii między najlepszymi i najgorszymi pod tym względem województwami średnio sięga 9,1 proc. Największe dysproporcje są w leczeniu raka tarczycy (13,6 proc.), raka jelita grubego (12,5 proc.) oraz raka piersi (10,6 proc.).
Najlepsze efekty uzyskuje się w dużych ośrodkach, takich jak Centrum Onkologii w Warszawie. Przykładowo skuteczność leczenia raka jest tam aż o 30 proc. większa niż w wielu innych ośrodkach.
"Największa skuteczność leczenia jest w tych placówkach, które specjalizują się w chirurgii onkologicznej" - podkreślił prof. Herman. Chirurgia niezmiennie jest podstawową i najbardziej efektywną metoda leczenia raka. Zależy od niej aż 2/3 uzyskiwanych efektów terapii. Pozostała jedna trzecia przypada na radioterapię i chemioterapię. Im lepiej i wcześniej wykonana zostanie operacja, tym mniej jest powikłań i częstsze są pięcioletnie przeżycia.
"Operacja jest to również najtańszą metodą terapii" - dodał prof. Herman. Na zabiegi chirurgiczne w onkologii rocznie przeznacza się 600 mln zł, podczas gdy na radioterapię 800 mln zł, a na chemioterapię - aż 2,2 mld zł. Wszystkie wydatki na onkologię sięgają 5 mld zł rocznie.
Podkreślono, że mimo wzrostu nakładów polska onkologia wciąż jest niedofinansowana. Na leczenie chorób nowotworowych w przeliczeniu na jednego pacjenta przeznacza się w naszym kraju od 5 do 7 razy mniej niż w zachodniej Europie. Wiele ośrodków onkologicznych ma tzw. nadwykonania - nie otrzymało jeszcze zapłaty za leczenie chorych w 2011 r. Według prof. Hermana, te zaległości sięgają 300-500 mln zł.
"Leczenie w onkologii nie powinno być limitowane, szczególnie wtedy, gdy wykonywane procedury nie są kosztowne natomiast dają znaczne efekty terapeutyczne, jak zabiegi chirurgiczne" - powiedział Krzysztof Łanda z Fundacji Watch Health Care.
Dr Joanna Didkowska z Krajowego Rejestru Nowotworów, powiedziała, że należy liczyć się z coraz większym zapotrzebowaniem na leczenie onkologiczne. Powodem jest starzenie się naszego społeczeństwa.
W 2011 r. na nowotwory zachorowało 160 tys. Polaków. Z chorobą nowotworową żyje 320 tys. osób, ale za kilka lat ich liczba zwiększy się do co najmniej 450 tys. Do 2025 r. co najmniej dwukrotnie zwiększy się zachorowalność na raka prostaty u mężczyzn.
"Ponad 70 proc. chorych na raka gruczołu krokowego jest po 70. roku życia" - powiedziała dr Didkowska. Dodała, że w najbliższych latach będzie wzrastać zachorowalność na raka płuc, głównie u kobiet, oraz na raka jelita grubego i raka piersi.
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.