Słowenia: Wybory w cieniu demonstracji

W Słowenii odbędzie się w niedzielę druga, decydująca tura wyborów prezydenckich, jednak kwestię tę w ostatnich dniach nieoczekiwanie odsunęły w cień demonstracje Słoweńców protestujących przeciw polityce oszczędności i skorumpowaniu rządzących elit.

Faworytem w dogrywce wyborów jest były socjalistyczny premier Borut Pahor, który niespodziewanie w pierwszej turze 11 listopada pokonał obecnego szefa państwa Danilo Tuerka. Druga tura okazała się konieczna, ponieważ zgodnie z przewidywaniami politologów żaden z kandydatów nie uzyskał w pierwszej rundzie wymaganej absolutnej większości głosów.

Ani poprzedzająca wybory kampania, ani samo głosowanie nie cieszą się jednak wśród Słoweńców szczególnym zainteresowaniem, ponieważ wyparły je problemy gospodarcze i społeczne kraju.

Długo stawiana za wzór pośród nowych krajów członkowskich Unii, a zarazem uzależniona od eksportu, dwumilionowa Słowenia bardzo ucierpiała w następstwie światowego kryzysu finansowego z lat 2008-2009. W kraju rośnie bezrobocie (obecnie na poziomie 11,6 proc.), a dług publiczny wzrósł dramatycznie - z 23,4 proc. PKB w przedkryzysowym 2007 roku do prognozowanych 50,1 proc. w roku bieżącym.

Centroprawicowy rząd premiera Janeza Janszy, podobnie jak władze innych państw pogrążonych w kryzysie, w odpowiedzi na gospodarcze bolączki kraju zaordynował politykę oszczędności. W jej ramach planuje reformę sektora bankowego, przyspieszenie prywatyzacji, podniesienie wieku emerytalnego oraz cięcia wydatków w sektorze publicznym.

Niepopularne decyzje, a także niecichnące oskarżenia o korupcję wobec rządu sprawiły, że w ostatnich tygodniach w zazwyczaj spokojnej Słowenii doszło do masowych protestów.

W ostatnim z nich, który odbył się w Lublanie w piątek, według różnych szacunków wzięło udział 5-10 tys. osób. Początkowo pokojowa demonstracja przerodziła się w gwałtowne zamieszki, gdy grupy ekstremistów wmieszały się w tłum i obrzuciły policję kamieniami, na co ta odpowiedziała armatkami wodnymi i gazem łzawiącym. Rannych zostało ponad 15 osób.

Policja poinformowała w sobotę o postawieniu ponad 30 prowodyrom zarzutów naruszenia porządku publicznego i napaści na funkcjonariuszy.

Krajowi komentatorzy wskazują, że nie da się obecnie przewidzieć, jakie konsekwencje ostatnie wydarzenia będą miały dla wyniku prezydenckich wyborów.

Choć z ostatnich sondaży opublikowanych przed nastaniem w piątek ciszy wyborczej wynika, że preferencje elektoratu zasadniczo się nie zmieniły, to socjologowie nie wykluczają, że w niedzielę nastąpić może niespodzianka. Największą niewiadomą pozostaje frekwencja, która już w pierwszej turze była niezwykle jak na ten kraj niska (48 proc.).

Przedwyborcze protesty stały się także powodem ochłodzenia relacji między prezydentem Tuerkiem a premierem Janszą.

Premier już kilkakrotnie dawał do zrozumienia, że winę za masowe protesty ponosi Tuerk i jego zwolennicy. W czwartkowym wystąpieniu pytał retorycznie, czy to przypadek, że demonstracje odbywają się tuż przed wyborami. "Niektórzy najwyraźniej chcą spowodować wielki pożar, który odwróci przedwyborcze trendy" - powiedział.

W odpowiedzi szef państwa zarzucił Janszy "zastraszanie wyborców". "Należy położyć kres przemocy, aby nikt nie mógł ich wykorzystać jako pretekstu do wprowadzenia rządów autorytarnych" - zaznaczył.

Tymczasem nic nie zapowiada, by protesty miały się wkrótce skończyć. W poniedziałek kolejne demonstracje mają się odbyć w Lublanie oraz Mariborze, drugim co do wielkości mieście Słowenii. Na 21 grudnia na Facebooku zapowiadane jest "pierwsze powszechne powstanie obywatelskie".(PAP)

akl/ kar/

12746380 12746290 arch.

«« | « | 1 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
25 26 27 28 29 1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
31 1 2 3 4 5 6
14°C Czwartek
wieczór
12°C Piątek
noc
9°C Piątek
rano
15°C Piątek
dzień
wiecej »