Z marzeniem powrotu na Wielkanoc wystartował w czwartek z Gran Canarii kapitan Roman Paszke. 61-letni gdańszczanin na 90-stopowym katamaranie "Gemini 3" zamierza poprawić rekord świata w samotnym żeglowaniu non stop dookoła globu tzw. trasą pod wiatr.
"Najważniejsze, to ukończyć wokółziemski rejs w zdrowiu. To mój podstawowy cel, a ten z wyższej półki - pobić rekord, czyli powrócić na Wyspy Kanaryjskie po czterech miesiącach. Gdyby się udało na Wielkanoc, byłbym przeszczęśliwy. Mam takie marzenie, czasami bywa, że się spełniają" - powiedział PAP Paszke przed wyjściem z portu Las Palmas.
Jak przyznał, jeszcze 10 lat temu nie wyobrażał sobie, aby mógł żeglować samotnie dookoła globu. "Nie myślałem o tym, bo jestem osobą przyzwyczajoną do przebywania wśród ludzi. A jednak zadziałała tutaj chyba teoria ewolucji Darwina... Po realizacji jednego celu, stawiałem sobie następny, potem kolejny, kolejny i tak doszedłem do tego, do którego drogę dziś rozpoczynam".
Gdańszczanin chce poprawić rekord trasy pod wiatr, który wynosi 122 dni 14 godzin 3 minuty 49 sekund i należy do Jean-Luca van den Heede. Francuz jednokadłubowym jachtem "Adrien" pokonał trudniejszą trasę (kurs z Europy najpierw na Horn), od listopada 2003 do marca 2004 roku. Takiego wyczynu dokonało tylko pięciu mężczyzn i jedna kobieta, natomiast w przeciwną stronę prawie trzystu żeglarzy. Paszke ma pełną świadomość tego, co go na pewno czeka i co może spotkać.
"Tylko głupiec by się nie bał przed takim rejsem. To, że tę trasę w ten sposób przepłynęło tylko sześcioro śmiałków, najdobitniej świadczy o skali trudności takiego wyzwania. To jedno z trudniejszych, jeśli nie najtrudniejsze w moim życiu. Natomiast nie boję się ani o siebie, ani o jacht, chociaż żywioł jest nieprzewidywalny. Po badaniach lekarskich, jakie przeszedłem przed wyruszeniem w morze, diagnoza brzmiała: niepokojąco zdrowy..." - powiedział z satysfakcją kapitan.
Wskazując na "Gemini 3" dodał: "Ta łódka będzie moim domem przez parę miesięcy. Zrobiłem wszystko, aby jak najlepiej przygotować się do tej próby. Jacht i jego urządzenia zostały sprawdzone na różne sposoby i w różnych warunkach atmosferycznych. Wyciągnąłem stosowne wnioski z poprzedniego rejsu. Zmieniłem cały system związany z zarządzaniem energią elektryczną - jest więcej energii odnawialnej, mniej ropy. Mam dwa nowe zbiorniki, a sposób ich zamocowania jest absolutnie pewny. Są też one dużo mniejsze, zakupiony został lekki agregat. W sumie jacht waży o prawie 400 kilogramów mniej niż poprzednio - to się powinno przełożyć na prędkość".
Hiszpan Onan Barreiros, komisarz nadzorujący z ramienia WSSRC (World Saling Speed Record Council) procedurę startową powiedział: "Nie mam żadnych zastrzeżeń, ani do stanu technicznego jachtu, ani do sposobu rozpoczęcia próby bicia rekordu. Pozostaje mi uruchomić pomiar czasu i życzyć polskiemu żeglarzowi szczęśliwego powrotu w to samo miejsce, gdzie go teraz żegnamy".
Oficjalny czas startu (wg warszawskiego) - godz. 17.06 i 27 sekund - został odnotowany po minięciu przez "Gemini 3" umownej linii wytyczonej pomiędzy kanaryjskimi wyspami Gran Canarią a Fuerteventurą.
Kapitan Paszke opuścił port przy słonecznej pogodzie (ponad 20 stopni) i korzystnym dla niego wietrze. Teraz weźmie generalnie kurs na przylądek Horn, do którego powinien dotrzeć najszybciej w połowie stycznia. Dalej trasa prowadzić będzie do Wyspy Raoul, leżącej na północ od Nowej Zelandii, następnie przez Morze Tasmana, południowy Pacyfik i Ocean Indyjski do Przylądka Dobrej Nadziei w Afryce Południowej, a stamtąd z powrotem na Gran Canarię.
Po raz pierwszy próbę pobicia rekordu van den Heede Paszke podjął 14 grudnia 2011 r. Na początku stycznia, będąc w odległości ok. 300 mil morskich od przylądka Horn, musiał przerwać rejs z powodu uszkodzenia lewego pływaka i zawinąć do argentyńskiego portu Rio Gallegos. W dziwnych okolicznościach jego katamaran został zarekwirowany i po długiej batalii prawnej, w połowie czerwca odzyskany.
Wielu żeglarzy próbowało płynąć pod wiatr, jednak dotychczas udało się to tylko pięciu i jednej kobiecie - Brytyjce Dee Caffari (178 dni w 2006 roku). Pozostali, poza van den Heede, to: Amerykanin Dodge Morgan (150 dni - 1986), Francuz Philippe Monnet (151 dni - 2000), Anglik Mike Golding (161 dni - 1994) i Szkot Chay Blyth (292 dni - 1970/1971).
Rekord trasy z wiatrem wynosi 57 dni 13 godzin 34 minuty 6 sekund i od 19 stycznia 2008 roku należy do Francuza Francisa Joyona.
Rusza również pilotażowy program przekazywania zasiłków na specjalną kartę płatniczą.
Tornistry trafią do uczniów jednej ze szkół prowadzonych przez misjonarki.
Caritas rozpoczęła zbiórkę na remont Ośrodka dla osób w kryzysie bezdomności w Poznaniu.
"Nikt (nikogo) nie słucha" - powiedział szef sztabu UNFICYP płk Ben Ramsay. "Błąd to kwestia czasu"