GW: Polacy nie są narodem darczyńców

Na takie prawdziwe darowizny mamy szansę teraz - przy 1 proc. Ale to nas nie bardzo kręci - stwierdza w Gazecie Wyborczej Piotr Skwirowski.

Gazeta napisała: Od przeszło roku możemy decydować o tym, gdzie idzie część naszych pieniędzy oddanych państwu. Zawdzięczamy to przepisom dającym podatnikowi prawo do przekazania 1 proc. rocznego podatku na szlachetną inicjatywę, czyli - w języku przepisów - na "organizację pożytku publicznego". I co? Za pierwszym razem, w czasie rozliczeń podatkowych za 2003 r., w ramach 1 proc. daliśmy takim organizacjom 10 mln zł. Gdyby dali wszyscy podatnicy, mogłoby być prawie 300 mln. Na darowiznę zdecydowało się 80 tys. osób. Mogło - ponad 20 mln. Wtedy było wytłumaczenie: niewiele organizacji do obdarowania, brak reklamy, mało czasu. W czasie rozliczeń za 2004 r. miało być inaczej. Możliwość przekazania 1 proc. reklamował rząd (choć słabo), informacje na ten temat można było znaleźć nawet w urzędach skarbowych, akcję informacyjną prowadziły też same organizacje. W prasie, radiu, telewizji, na billboardach, plakatach, ulotkach... I co? I znowu słabo. Według wstępnych danych Ministerstwa Finansów tym razem przekazaliśmy 32 mln zł. Mogło być między 250 a 300 mln zł. Ile osób zdecydowało się na darowiznę? Nie ma jeszcze danych. Wiadomo, że więcej niż przed rokiem, ale ciągle bardzo mało. Jasne, że przekazywanie 1 proc. kosztuje trochę zachodu i trzeba do tego dołożyć kilka złotych za wpłacenie na poczcie pieniędzy na konto wybranej organizacji, ale to nas nie rozgrzesza. Nie chce nam się i już. Inaczej było przed laty. Gdy okazało się, że w ustawie podatkowej jest luka, dzięki której w zasadzie każdy może komuś z rodziny albo znajomemu podarować pieniądze - albo oświadczyć, że podarował (nie dało się tego sprawdzić) - i mieć za to ulgę podatkową - sypnęło darowiznami. W 1995 r. z ulgi za darowizny skorzystało 4,1 mln podatników, którzy dzięki temu odliczyli od swoich dochodów łącznie 4,8 mld zł. Dochody budżetu zmniejszyły się z tego powodu o 900 mln zł. Bilans 1996 r.: 6,3 mln darczyńców, ponad 9 mld odliczonych od dochodu 9,03, budżet stracił 1,9 mld zł. Potem możliwość odliczania darowizn dla osób fizycznych zlikwidowano. Jesteśmy więc narodem darczyńców czy nie? Nie, bo to, co odliczaliśmy w połowie lat 90. to tak naprawdę nie były darowizny. Weźmy definicję słownikową. "Darowizna" - umowa, mocą której jedna strona (właściciel) oddaje daną rzecz drugiej stronie dobrowolnie i bezpłatnie (słownik języka polskiego PWN). I jeszcze kodeks cywilny: przez umowę darowizny darczyńca zobowiązuje się do bezpłatnego świadczenia na rzecz obdarowanego kosztem swego majątku. Czyli darowizna jest wtedy, gdy nic za nią nie dostajemy. Na takie prawdziwe darowizny mamy szansę teraz - przy 1 proc. Ale to nas nie bardzo kręci. Idę jednak o zakład, że wkrótce liczba dzielących się pieniędzmi z podatku z organizacjami pożytku wzrośnie. A to za sprawą luki w przepisach, opisanej w czwartkowej "Gazecie". Źle skonstruowane przepisy sprawiają, że osoba, która 1 proc. przekaże organizacji będącej równocześnie tzw. kościelną osobą prawną prowadzącą działalność charytatywno-opiekuńczą, będzie sobie mogła odliczyć przekazaną kwotę od dochodu w ramach podatkowej ulgi za darowizny. Będzie podwójnie uprzywilejowana. Raz - bo sama zdecyduje, gdzie pójdzie część pieniędzy z podatku, który płaci. I dwa - bo jeszcze dostanie za to ulgę podatkową. Tyle że przez to Polska wcale nie stanie się narodem prawdziwych darczyńców.

«« | « | 1 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
28 29 30 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11
12 13 14 15 16 17 18
19 20 21 22 23 24 25
26 27 28 29 30 31 1
2 3 4 5 6 7 8
18°C Czwartek
dzień
19°C Czwartek
wieczór
16°C Piątek
noc
12°C Piątek
rano
wiecej »