Było późne przedpołudnie pewnej wiosny, między 30 a 33 rokiem naszej ery.
Jerozolimską drogą, która w następnych wiekach przyjmie znamienną nazwę Via
Dolorosa, postępował niewielki orszak: skazany na śmierć, w eskorcie rzymskich
żołnierzy - tak rozpoczyna się Droga Krzyżowa, która w tegoroczny Wielki
Piątek zostanie odprawiona w Koloseum. Portal Wiara.pl dotarł do całego
tekstu.
Rozważania
Ks. prałat Gianfranco Ravasi
Prefekt Biblioteki-Pinakoteki Ambrozjańskiej w Mediolanie
WPROWADZENIE
Było późne przedpołudnie pewnej wiosny, między 30 a 33 rokiem naszej ery. Jerozolimską drogą, która w następnych wiekach przyjmie znamienną nazwę Via Dolorosa, postępował niewielki orszak: skazany na śmierć, w eskorcie rzymskich żołnierzy, szedł niosąc patibulum, tzn. poprzeczną belkę krzyża, którego pionowy pal był już wbity na miejscu, między kamieniami niewielkiego, skalistego wzgórza, nazywanego po aramejsku golgotą, a po łacinie kalwarią, to znaczy czaszką.
Był to ostatni etap znanej wszystkim historii, w której centrum znajduje się osoba Jezusa Chrystusa, ukrzyżowanego i poniżonego człowieka, a zmartwychwstałego i chwalebnego Pana. Historia rozpoczęta poprzedniej nocy, w głębokim cieniu drzew oliwnych ogrodu zwanego Getsemani, to znaczy «tłocznia oliwy». Rozwijała się w sposób przyspieszony, także w pałacach władzy religijnej i politycznej, a została przypieczętowana skazaniem na najwyższy wymiar kary. A jednak grób, hojnie ofiarowany przez bogatego Józefa z Arymatei, nie zakończył historii tego skazańca, jak to miało miejsce w tylu innych przypadkach nieszczęśników poddanych bezlitosnej karze ukrzyżowania, przewidzianego przez Rzymian dla wywrotowców i niewolników.
Był bowiem jeszcze jeden etap, zaskakujący i nieoczekiwany: ten skazaniec, Jezus z Nazaretu, odsłonił w sposób jasny swoją inną naturę, utajoną pod osłoną ciała człowieka, naturę Syna Bożego. To nie krzyż i nie grób stały się ostatecznym finałem tej historii, ale światło Jego zmartwychwstania i chwały. Niewiele lat później apostoł Paweł napisze: On, który ogołocił się ze swej mocy, stawszy się bezsilnym i słabym jak ludzie i uniżając się aż do haniebnej śmierci krzyżowej, został wywyższony przez Ojca Niebieskiego, który Go ustanowił Panem ziemi i nieba, dziejów i wieczności (por. Flp 2, 6-11).
Przez wieki chrześcijanie chcieli ponownie przechodzić etapy tej «Drogi Krzyżowej», szlakiem zmierzającym ku wzgórzu ukrzyżowania, jednak ze wzrokiem skierowanym ku ostatecznemu celowi, ku światłu wielkanocnemu. Czynili to jako pielgrzymi na tej samej jerozolimskiej drodze, ale także we własnych miastach, kościołach, czy domach. Przez wieki pisarze i artyści, wielcy albo nieznani, starali się ukazać przed zdumionymi i wzruszonymi oczyma wiernych te etapy czy «stacje», prawdziwe medytacyjne przystanki na drodze ku Golgocie. Powstały w ten sposób obrazy, raz wzniosłe, raz ludowe, dramatyczne, czy naiwne.
Także w Rzymie, pod przewodnictwem jego biskupa, Papieża Benedykta XVI, wraz ze wszystkimi chrześcijanami rozproszonymi na świecie, a zjednoczonymi ze swym pasterzem, każdego Wielkiego Piątku wyrusza ten duchowy orszak śladami Jezusa Chrystusa. Autorem tegorocznych refleksji, towarzyszących modlitewnym stacjom opartym na opowiadaniu o Męce wg Ewangelisty Łukasza jest biblista, ks. Gianfranco Ravasi, prefekt Biblioteki-Pinakoteki Ambrozjańskiej w Mediolanie. Ta kulturalna instytucja założona została cztery wieki temu przez kardynała Federica Boromeusza, arcybiskupa tego miasta i kuzyna św. Karola. Jednym z jej prefektów był, sto lat temu, Achille Ratti, przyszły Papież Pius XI.
Wyruszmy więc razem tą modlitewną drogą nie ze względu na zwykłą, historyczną pamięć o wydarzeniu z przeszłości i o zmarłym, ale w duchu gorzkiej i twardej rzeczywistości wydarzenia otwartego na nadzieję, na radość, na zbawienie. Być może obok nas, w niepokoju swych pytań, pójdą także ludzie poszukujący. A gdy będziemy przechodzić od stacji do stacji, wzdłuż tej drogi bólu i światła, niech zabrzmi echo dobitnych słów apostoła Pawła: «Zwycięstwo pochłonęło śmierć. Gdzież jest, o śmierci, twoje zwycięstwo? Bogu niech będą dzięki za to, że dał nam odnieść zwycięstwo przez Pana naszego Jezusa Chrystusa» (1 Kor 15, 54-55. 57).