PiS zamarzyło się "odzyskanie" Kościoła. Dla biskupów było to krok za daleko, nawet w wykonaniu partii manifestującej wierność katolicyzmowi - napisała Gazeta Wyborcza.
Zgodne powyborcze komentarze biskupów mogą dziwić. Mniej może półżart zwykle krytycznego wobec PiS bp. Tadeusza Pieronka (wrzuciwszy karty do urny, wyraził nadzieję, że "po chmurze wyjdzie słońce"). Bardziej słowa abp. Sławoja Leszka Głódzia, który uznał, że "coś jest" w stwierdzeniu, iż były to najważniejsze wybory po 1989 r. I podkreślał: "Ważne, aby nie rządziły ugrupowania ekstremalne, bo Polacy tego nie lubią. Przyszłość należy do ugrupowań środka" (wywiad dla "Dziennika"). I mówi to współbudowniczy eks koalicji. Wszak to abp. Głódź pośredniczył w pakcie stabilizacyjnym PiS-LPR-Samoobrona. Co się stało? Wprawdzie niektórych biskupów klęska PiS pewnie zasmuciła, np. sympatyzującego z Radiem Maryja bp. Stanisława Stefanka (w dniu wyborów ostrzegał, że chodzi o wybór między Polską "ojczyzną tych, którzy na tych terenach mieszkają", a Polską - "regionem wkomponowanym w duży międzynarodowy plan") czy abp. Józefa Michalika, który przed wyborami dał do zrozumienia, że PiS zasługuje na drugą szansę ("Niedziela"). Wydaje się jednak, że romans z Kościołem, na którym tak bardzo zależało politykom PiS, dogorywał już od paru miesięcy. Liderom Episkopatu pomału spadały z oczu łuski. A miało być pięknie, gdy premier Kaczyński obwieścił na początku swoich rządów, że "aby obronić Kościół, trzeba mieć władzę". Episkopat skwapliwie z tej deklaracji korzystał, wierząc, że jest w stanie wyegzekwować dla siebie bardzo wiele. Postulat strony kościelnej o wliczaniu religii do średniej natychmiast spotkał się z aprobatą strony rządowej w Komisji Wspólnej Episkopatu i Rządu. Także projekt LPR poparty przez wielu posłów PiS o zaostrzeniu ustawy antyaborcyjnej poparło wielu biskupów. Granica autonomii państwa i Kościoła zrobiła się wtedy niebezpiecznie cienka. Przewodniczący Episkopatu abp Michalik napisał list do marszałka Sejmu Marka Jurka, prosząc z naciskiem, by „w zbliżającej się debacie sejmowej poświęconej tematowi konstytucyjnej ochrony życia od poczęcia aż do naturalnej śmierci, odłożyli wszystkie inne motywy - w tym polityczne - i uszanowali najwyższą rację poprawnego sumienia, które prawo »nie zabijaj « czyni jednym ze wskazań promujących nasze człowieczeństwo”. PiS mamił Kościół. Co rusz padały wielkie słowa o przywiązaniu do tradycyjnych wartości, o prawach dla rodzin. Z nieba spadło becikowe. Ta sielanka mogłaby trwać, gdyby PiS nie zamarzyło się "odzyskanie" Kościoła, tak jak odzyskali MSZ czy publiczną telewizję.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.