O doświadczeniu pracy w seminarium oraz wyzwaniach stojących obecnie przed formacją do kapłaństwa Radio Watykańskie rozmawia z niedawno wyświęconym biskupem pomocniczym diecezji tarnowskiej, Wiesławem Lechowiczem.
– Ksiądz Biskup był najpierw prefektem, a potem rektorem największego w Polsce seminarium duchownego. Co z tego doświadczenia będzie szczególnie ważne dla posługi biskupiej? Bp W. Lechowicz: Nieocenionym skarbem będzie moja dobra znajomość obecnych księży. Myślę o tych, którzy zostali wyświęceni w ostatnich dziesięciu latach. Jest to oczywiście znajomość wzajemna. Mam nadzieję, że tak jak znajdowałem wspólny język z klerykami w seminarium, tak samo znajdę go z księżmi. To jest chyba największy skarb, który wyniosłem z pracy w seminarium dla posługi biskupiej. Czas pobytu w seminarium miał też duże znaczenie dla mojej formacji kapłańskiej. Pamiętam, jak na początku mojego kapłaństwa spowiednik powiedział mi, że jeżeli chcę być szczęśliwym księdzem, to powinienem w życiu kapłańskim wykonywać te same praktyki, co w seminarium. Jego uwaga zapadła mi głęboko w pamięć. Myślę, że łaską Bożą jest to, iż przez dziewięć lat byłem przez to środowisko seminaryjne „zmuszony” do tego, by dochować wierności praktykom duchowym z czasów seminaryjnych. Praca w seminarium była więc ważna ze względu na moje życie duchowe. – Posługa w seminarium była w pewien sposób powrotem do początków kapłaństwa, bo Ksiądz Biskup też przez to seminarium przeszedł. Czy formacja, praca, życie w seminarium w porównaniu z tym, czego Ksiądz Biskup na sobie „doświadczył” przez sześć lat, zmieniło się? Bp W. Lechowicz: Bardzo się zmieniło. Myślę, że można to porównać do domu, który został całkowicie odremontowany, zmieniony, odrestaurowany. Zostały ściany, niemniej pomiędzy tymi ścianami w zasadzie wszystko się zmieniło. Chodzi mi nie tylko o sens dosłowny, że obecne seminarium niewiele przypomina to, w którym myśmy studiowali, uczyli się i modlili. Owszem, jest ten sam budynek, ale już alumni mieszkają w nowym domu. Jest nowa kaplica seminaryjna, inne pomieszczenia. Niezmienne natomiast pozostały te praktyki, o których wspomniałem. Wciąż dużą uwagę przywiązuje się do modlitwy, korzystania z sakramentów świętych, formacji intelektualnej. Sposób życia jest podobny do tego, który miał miejsce przed 20 laty. Zmieniło się środowisko i oczywiście zmienił się człowiek. 20 lat to, wydaje się, niedużo, ale gdy chodzi o mentalność alumnów i kapłanów, jest duża zmiana. Zaobserwowałem to, że rzeczywiście atmosfera życia w seminarium lat 80. była zupełnie inna niż obecnie. Zresztą nie tylko w Tarnowie, ale też w innych seminariach w Polsce. Wiele razy rozmawiałem z rektorami na ten temat. Najogólniej rzecz ujmując, mentalność młodych ludzi polega na tym, że są bardzo otwarci, kontakt z nimi jest bardzo serdeczny, spontaniczny. Zauważa się też ich dobre przygotowanie do formacji seminaryjnej. Duszpasterstwo końca XX i początku XXI w. bardzo się w Polsce rozwinęło. O ile myśmy przychodzili może nie tyle z wielkimi brakami, co bez gruntownego przygotowania, to dzisiejsi kandydaci do seminarium wywodzą się głównie z ruchów, grup, stowarzyszeń. Mają za sobą już jakąś formację charakterystyczną dla danej wspólnoty i my, jako przełożeni seminaryjni, bazujemy na tym przygotowaniu. Wydaje się zatem, że postulat roku introdukcyjnego w polskich seminariach na dzień dzisiejszy nie jest tak pilny do zrealizowania. Jeśli są jakieś braki, to bardziej natury ogólnego wykształcenia humanistycznego, kulturalnego, znajomości historii, literatury, sztuki. Tutaj są niestety duże braki, które kandydaci do seminarium wynoszą ze szkół średnich. Natomiast, jeśli chodzi o przygotowanie religijne i – w pewnym sensie – duszpasterskie, to widzimy duży postęp.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.